To
właśnie wtedy zaczęła się moja historia. Owszem już od dziecka
musiałam się zmagać z matką alkoholiczką, ale to w wieku 16 lat
moje życie zaczynało przypominać horror ze mną w roli głównej.
Wracałam
do domu, ze szkoły, była godzina 16. Miałam złe przeczucia.
Wiedziałam że mama będzie pijana jak zwykle. To dziwne, wiem że
powinno mnie to już przestać boleć, ale było odwrotnie. Dokuczało
mi to z roku na rok coraz bardziej. Kiedy byłam jeszcze młodsza
zawsze się o nią bałam, przede wszystkim dlatego, że kiedyś może
się jej coś stać, a teraz... było mi to już obojętne, wręcz
modliłam się żeby moja męka się już skończyła. Weszłam do
domu. Czułam alkohol i papierosy. Weszłam do kuchni. Siedziała z
jakimś facetem i piła. Poszłam do siebie na górę. Godzinę
później wpadła do mojego pokoju kompletnie zalana.
-Co
ty tutaj tak siedzisz, wypierdalaj do sklepu dla mnie po piwo... już
-Mamo
proszę cię uspokój się i idź spać – powiedziałam
łagodnie, mimo że jej nienawidziłam to wiedziałam że jak będę
jej pyskowała takim stanie będzie jeszcze gorzej
-Ty
dz*wko! Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Rozumiesz
szmato? Wypie*dalaj pod latarnię jak ci ze mną tu źle. Nadajesz
się tam jak nikt inny. - krzyczała, a ja stałam i się wpatrywałam
w jeden punkt na ścianie. Mimo że mówiła tak wiele razy,
mimo że obiecywałam że będę silna i nie będę się już tym
przejmować to mnie to tak cholernie bolało. Bo jak można tak mówić
do własnego dziecka? Obiecałam sobie że moje dziecko nigdy nie
przejdzie tego co ja przechodziłam i nigdy nie pozwolę żeby moje
dziecko widziało mnie w takim stanie jak ja moją matkę. W tamtym
momencie znienawidziłam alkohol.
Podeszła
do mnie, uderzyła pięścią w twarz i... wyszła z pokoju jak gdyby
nigdy nic. Z moich oczu lały się strumienie łez.
Położyłam
się do łóżka cała rozdygotana i zasnęłam momentalnie.
Rano
gdy się obudziłam i spojrzałam do lustra zobaczyłam że moje oko
jest ciemne i całe spuchnięte. Nałożyłam podkład i puder na
twarz, aby nic nie było widać. Nigdy nie musiałam używać
podkładu bo mam ciemną karnację, dlatego też wszystkich zdziwił
mój widok. Powiedziałam im że w nocy uderzyłam się o
futrynę od drzwi gdy szłam do łazienki. Bo co miałam im
powiedzieć? Byłam cały dzień przybita, płakałam. Nie
wiedziałam, że najgorsze dopiero przede mną.....
Minął
tydzień od imprezy u Mario, byłam kilka razy z moim bratem na
treningu, ale nie chciałam za bardzo tam chodzić. Wiedziałam, że
chłopcy obchodzą się ze mną jak z jajkiem, wszyscy pytali czy
jest Ok. Hmmm to śmieszne, ale nikt się o mnie nie troszczył
wcześniej, nie wiedziałam, że moje łzy robią na kimś
wrażenie...
Ahhh
przyjechała moja przyjaciółka. Mieszkam na razie z bratem,
bo moja przyjaciółka zaproponowała Sławkowi, że na czas
pobytu w Dortmundzie zamieszkał z nią.
Znali
się już długo, byli „przyjaciółmi”- przynajmniej oni
tak wszystkim mówili, dobrze wiedziałam, że ciągnie ich do
siebie. Co mnie dziwi Sławek, jeszcze nie wypytywał mnie dlaczego
tak szybko przyjechałam do Dortmundu...
A
co do mnie i do Roberta, to dużo rozmawiamy, śmiejemy się,
żartujemy, na najważniejsze.... ufam mu i jest dla mnie ważny, nie
wiem co tak naprawdę nas łączy, ale czuje że mam w nim oparcie,
to dla mnie naprawdę dużo.
Siedziałam
z bratem w kuchni gdy nagle coś sobie przypomniałam:
-Braciszku
ja nie wiem czy ty pamiętasz, ale minął tydzień, a my jeszcze nie
byliśmy u taty w Berlinie.
-Tak,
pamiętam, tylko nie mam kiedy tam jechać, cały czas treningi,
przecież wiesz...
-Ejjj...
a ty dziś nie masz przypadkiem dnia wolnego? - zapytałam po chwili
-No
niby mam, ale chciałem odpocząć...
-Ty
leniu... Zbieraj się jedziemy do taty – zawołałam i poszłam na
górę
Po
godzinie byliśmy na miejscu. Gdy podeszłam do drzwi poczułam
obawę. Nie wiedziałam jak tata zareaguje na mój widok po
takim czasie. Zadzwoniłam do drzwi. Zaraz potem stanął w nich mój
tata i porwał mnie z ramiona
-Boże
moje kochanie. Co ty tu robisz, opowiadaj, Kiedy przyjechałaś?-mówił
jak najęty, ja się tylko zaśmiałam
-No
pięknie, a ja to przepraszam tutaj tylko za szofera robię, czy jak,
zero czułości, żona mnie opuściła i woli mamusię, siostra
traktuję jak służącego i szofera, a ojciec nawet mnie nie
zauważa. No co za rodzina. Czy tylko ja przejawiam jakieś uczucia
do was? Ahhh ciężkie moje życie chociaż kumple z reprezentacji i
klubu mnie szanują – Łukasz udał smutek i teatralnie otarł łzy.
-Synu
ty mnie lepiej nie denerwuj mieszkasz godzinę drogi ode mnie a widzę
cię raz na ruski rok.
-Ojej
chodź mój ty szoferze kochany, tata okrzyczał to ja cię
przytulę – zaśmiałam się o wtuliłam w brata
Rozmawialiśmy
tak i śmialiśmy się gdy nagle padło pytanie:
-Córeczko,
a wiesz że mama do mnie dzwoniła i pytała czy jesteś u mnie? No
ja oczywiście powiedziałem że cię nie ma bo nie wiedziałem że
przyjechałaś... ale zaraz zadzwonię i jej powiem, bo nie wiem
dlaczego sama tego nie zrobiłaś...
Tata
już brał telefon gdy krzyknęłam:
-Nieee...
to znaczy tatuś ja chciałam sobie odpocząć... do mamy dzwoniłam,
ale.. nie odbierała zadzwonię do niej potem, tylko proszę cię nie
dzwoń ty.
Po
godzinie czasu. Pożegnaliśmy się z tatą, wsiedliśmy do auta i
Łukasz ruszył w stronę Dortmundu. Pewnie zastanawiacie się
dlaczego tata tak łagodnie mówił o mamie. Gdy rodzice się
rozwodzili byłam mała, ale wiedziałam, że rozwodzą się dlatego
że mama pije. Obiecała potem że przestanie... dla mnie, ale było
coraz gorzej. Gdy tata przyłapał ją kilka razy jak pijana nie
wróciła do domu na 2 dni i byłam sama w wieku 15 lat to
zaczęła uważać. Mówiła że pije okazyjnie jak tata
dzwonił to zawsze była trzeźwa bo wiedziała co może się stać.
Całą
drogę byłam zamyślona nie wiedziałam co mam zrobić gdy mama
zadzwoni drugi raz do taty, albo Łukasza.
Perspektywa
Łukasza
Gdy wyszliśmy od taty,
Ania robiła się smutna i przygnębiona. Tak strasznie nerwowo
zareagowała na wieść o telefonie od matki. Wiem że mama piła,
ale przecież nigdy nic się nie działo aż coś takiego strasznego.
Muszę się dowiedzieć co się działo w domu pod czas naszej
nieobecności.
Gdy dojechaliśmy do domu
Ania dalej była nieobecna, pomyślałam że trzeba ją gdzieś
wyciągnąć. Zadzwoniłem do Agnieszki:
-Aga słuchaj jest sprawa
trzeba zorganizować jakiś wypad, moja siostra nie może siedzieć w
domu, z nią się dzieje coś niedobrego. Wiem że wiesz o co chodzi
i wiem też że mi nie powiesz ale trzeba coś zrobić bo już nie
mogę patrzeć jak ona się męczy – wyrecytowałem szybko nie
dając dziewczynie dojść do głosu.
-Ok ok, spokojnie
-zaśmiała się dziewczyna – Będziemy ze Sławkiem za 1 h.
weźmiemy Mario i Roberta, a ty powiedz Ani żeby ubrała sukienkę
ode mnie, ona będzie wiedziała o co chodzi.
-Ok to czeekam.
Poszedłem do siostry na
górę. Zapukałem i usłyszałam ciche „prosze” wszedłem
do środka. Nana siedziała na parapecie z poduszką na kolanach i
wpatrywała się we mnie. Widziałem że płakała,
-Siostrzyczko szykuj się
idziemy na imprezkę do Insomni.
-Nie za bardzo mam
ochotę... - próbowała się wywinąć
-Będzie Agnieszka ,
Sławek, Mario, Maths noo i... Robert – zaakcentowałem ostatnie
imię. Zauważyłem że gdy moja siostra jest przy Lewym. Jest
radosna, uśmiechnięta i często żartuję. Robert podobnie.
-Pfff no i co Robert, co
Robert. Dobraa idź już zastanowię się
Haa mam ją gdy moja Ania
mówi że się zastanowi to na pewno pójdzie. Zamknęła
mi drzwi przed nosem. Chwilę później je otworzyłem znowu i
powiedziałem:
-Aga powiedziała że
masz założyć sukienkę od niej – i zamknąłem drzwi. Po 40 min.
pojawili się Robert, Aga, Sławek i Mario
Zdziwiłem się że
przyszli tak szybko, wpuściłem ich do środka, chwilę później
na dół zeszła Nana... Była w szlafroku, włosy miała już
wyprostowane ale znowu płakała, do cholery, co się dzieje z moją
siostrą
-Ooo już jesteście? -
zapytała zakrywając włosami oczy
-tak jesteśmy, ale
dlaczego ty kochana nie jesteś gotowa?? - zapytała Aga ze
zmartwieniem wpatrując się z Anię. Podeszła bliżej i zapytała
czy wszystko w porządku. Ania uśmiechnęła się sztucznie pokiwała
głową i poszła na górę.
-Widzicie tak jest cały
czas. Gdy jest z wami to jest ok. ale... byliśmy dziś u taty. Gdy
wspomniał że matka dzwoniła, to Ania aż zbladła. Nie wiem o co
może chodzić. - Popatrzył na Sławka i Agę. Ci dwoję znowu
odwrócili spojrzenia. Oboje wiedzieli, że Ania ich prosiła
żeby nic nikomu nie mówić, że gdy będzie gotowa sama im
powie, ale też im się coś nie podobało. Sławek wiele razy
próbował rozmawiać z Anią, dlaczego tak szybko wyjechała z
Polski. Dlaczego zaraz po ukończeniu licencjatu? Tylko Aga domyślała
się co się dzieje.
Rozmawiali gdy nagle do
Łukasza zadzwonił telefon:
-Słucham? - zapytał
uciszając resztę
-Cześć Łukaszu.
Powiedz mi jest u ciebie Anna?
-Cześć mamo... - nagle
w drzwiach pojawiła się Ania i na moje słowa zbladła. Pokiwała
przecząco szybko głową i w jej oczach znowu zabłysnęły łzy.
-...nie ma a dlaczego
pytasz?- zapytałam ukratkiem spoglądając na siostrę. Usiadła
koło Sławka a ten objął ją ramieniem i pocałował w głowę. Z
drugiej strony stanęła Agnieszka delikatnie gładząc moją siostrę
po ramieniu.
-A bo gdzieś zniknęła,
tak miała studiować, uczyć się i jak zwykle wszystko zawali, no
nic trudno u ojca też jej nie ma – powiedziała wyraźnie zła,
wyczułem w jej głosie że jest pod wpływem alkoholu.
-Nie wiem mamo gdzie
jest. Przepraszam cię ale nie mam teraz czasu.
-Pewnie druga Anka, wy
nigdy nie macie czasu. A oboje idźcie do diabła. Tylko jak się u
ciebie pojawi to powiedz jej żeby się mi na oczy nie pokazywała! –
krzyknęła do telefonu i rozłączyła się.
Moja siostra stała przy
oknie a łzy kapały z jej oczu. Sławek i Aga stali niedaleko i
patrzyli na nią z współczuciem. Robert podszedł do Ani i
mocno ją przytulił.
-Ciii... już dobrze.
Pamiętaj że zawsze możesz na mnie... nas liczyć – wyszeptał
jej do ucha na co moja siostra uśmiechnęła się blado i wtuliła
się w niego jeszcze bardziej.
Tylko Mario nie za
bardzo wiedział co się dzieję. Moja mama mówiła na tylko
głośno by wszyscy słyszeli, ale mówiła jednak po polsku.
Podszedłem do siostry i Roberta „ przechwyciłem” ją w objęcia
a ona rozpłakała się jak mała dziewczynka.
-Skarbie co się dzieję?
-Łukasz ja... już nie
mogę....
-Skarbie opowiedz mi co
się stało w Polsce...
-Ale ja... się boję –
oderwała się ode mnie, zdjęła żakiet i usiadła na kanapie. Ja
siadłem na fotelu naprzeciwko niej. Kolo niej usiedli Sławek i Aga.
Mario stanął pod oknem wpatrując się w moją siostrę a Robert
obok mnie na drugim fotelu.
-Nie masz czego. Wszyscy
jesteśmy z tobą. - Popatrzyła na mnie i zaczęła swój
monolog...
_____________________________________________________________________________
Cześć
przepraszam że dodaje po tak długim okresie czasu. Mam nadzieję że wam
się podoba:) Czekam na komentarze. Kolejny rozdział w Walentynki :)
będzie bardziej romantycznie i kilka spraw się wyjaśni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz