czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 4

To właśnie wtedy zaczęła się moja historia. Owszem już od dziecka musiałam się zmagać z matką alkoholiczką, ale to w wieku 16 lat moje życie zaczynało przypominać horror ze mną w roli głównej.
Wracałam do domu, ze szkoły, była godzina 16. Miałam złe przeczucia. Wiedziałam że mama będzie pijana jak zwykle. To dziwne, wiem że powinno mnie to już przestać boleć, ale było odwrotnie. Dokuczało mi to z roku na rok coraz bardziej. Kiedy byłam jeszcze młodsza zawsze się o nią bałam, przede wszystkim dlatego, że kiedyś może się jej coś stać, a teraz... było mi to już obojętne, wręcz modliłam się żeby moja męka się już skończyła. Weszłam do domu. Czułam alkohol i papierosy. Weszłam do kuchni. Siedziała z jakimś facetem i piła. Poszłam do siebie na górę. Godzinę później wpadła do mojego pokoju kompletnie zalana.
-Co ty tutaj tak siedzisz, wypierdalaj do sklepu dla mnie po piwo... już
-Mamo proszę cię uspokój się i idź spać – powiedziałam łagodnie, mimo że jej nienawidziłam to wiedziałam że jak będę jej pyskowała takim stanie będzie jeszcze gorzej
-Ty dz*wko! Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Rozumiesz szmato? Wypie*dalaj pod latarnię jak ci ze mną tu źle. Nadajesz się tam jak nikt inny. - krzyczała, a ja stałam i się wpatrywałam w jeden punkt na ścianie. Mimo że mówiła tak wiele razy, mimo że obiecywałam że będę silna i nie będę się już tym przejmować to mnie to tak cholernie bolało. Bo jak można tak mówić do własnego dziecka? Obiecałam sobie że moje dziecko nigdy nie przejdzie tego co ja przechodziłam i nigdy nie pozwolę żeby moje dziecko widziało mnie w takim stanie jak ja moją matkę. W tamtym momencie znienawidziłam alkohol.
Podeszła do mnie, uderzyła pięścią w twarz i... wyszła z pokoju jak gdyby nigdy nic. Z moich oczu lały się strumienie łez.
Położyłam się do łóżka cała rozdygotana i zasnęłam momentalnie.
Rano gdy się obudziłam i spojrzałam do lustra zobaczyłam że moje oko jest ciemne i całe spuchnięte. Nałożyłam podkład i puder na twarz, aby nic nie było widać. Nigdy nie musiałam używać podkładu bo mam ciemną karnację, dlatego też wszystkich zdziwił mój widok. Powiedziałam im że w nocy uderzyłam się o futrynę od drzwi gdy szłam do łazienki. Bo co miałam im powiedzieć? Byłam cały dzień przybita, płakałam. Nie wiedziałam, że najgorsze dopiero przede mną.....

Minął tydzień od imprezy u Mario, byłam kilka razy z moim bratem na treningu, ale nie chciałam za bardzo tam chodzić. Wiedziałam, że chłopcy obchodzą się ze mną jak z jajkiem, wszyscy pytali czy jest Ok. Hmmm to śmieszne, ale nikt się o mnie nie troszczył wcześniej, nie wiedziałam, że moje łzy robią na kimś wrażenie...
Ahhh przyjechała moja przyjaciółka. Mieszkam na razie z bratem, bo moja przyjaciółka zaproponowała Sławkowi, że na czas pobytu w Dortmundzie zamieszkał z nią.
Znali się już długo, byli „przyjaciółmi”- przynajmniej oni tak wszystkim mówili, dobrze wiedziałam, że ciągnie ich do siebie. Co mnie dziwi Sławek, jeszcze nie wypytywał mnie dlaczego tak szybko przyjechałam do Dortmundu...
A co do mnie i do Roberta, to dużo rozmawiamy, śmiejemy się, żartujemy, na najważniejsze.... ufam mu i jest dla mnie ważny, nie wiem co tak naprawdę nas łączy, ale czuje że mam w nim oparcie, to dla mnie naprawdę dużo.


Siedziałam z bratem w kuchni gdy nagle coś sobie przypomniałam:
-Braciszku ja nie wiem czy ty pamiętasz, ale minął tydzień, a my jeszcze nie byliśmy u taty w Berlinie.
-Tak, pamiętam, tylko nie mam kiedy tam jechać, cały czas treningi, przecież wiesz...
-Ejjj... a ty dziś nie masz przypadkiem dnia wolnego? - zapytałam po chwili
-No niby mam, ale chciałem odpocząć...
-Ty leniu... Zbieraj się jedziemy do taty – zawołałam i poszłam na górę
Po godzinie byliśmy na miejscu. Gdy podeszłam do drzwi poczułam obawę. Nie wiedziałam jak tata zareaguje na mój widok po takim czasie. Zadzwoniłam do drzwi. Zaraz potem stanął w nich mój tata i porwał mnie z ramiona
-Boże moje kochanie. Co ty tu robisz, opowiadaj, Kiedy przyjechałaś?-mówił jak najęty, ja się tylko zaśmiałam
-No pięknie, a ja to przepraszam tutaj tylko za szofera robię, czy jak, zero czułości, żona mnie opuściła i woli mamusię, siostra traktuję jak służącego i szofera, a ojciec nawet mnie nie zauważa. No co za rodzina. Czy tylko ja przejawiam jakieś uczucia do was? Ahhh ciężkie moje życie chociaż kumple z reprezentacji i klubu mnie szanują – Łukasz udał smutek i teatralnie otarł łzy.
-Synu ty mnie lepiej nie denerwuj mieszkasz godzinę drogi ode mnie a widzę cię raz na ruski rok.
-Ojej chodź mój ty szoferze kochany, tata okrzyczał to ja cię przytulę – zaśmiałam się o wtuliłam w brata
Rozmawialiśmy tak i śmialiśmy się gdy nagle padło pytanie:
-Córeczko, a wiesz że mama do mnie dzwoniła i pytała czy jesteś u mnie? No ja oczywiście powiedziałem że cię nie ma bo nie wiedziałem że przyjechałaś... ale zaraz zadzwonię i jej powiem, bo nie wiem dlaczego sama tego nie zrobiłaś...
Tata już brał telefon gdy krzyknęłam:
-Nieee... to znaczy tatuś ja chciałam sobie odpocząć... do mamy dzwoniłam, ale.. nie odbierała zadzwonię do niej potem, tylko proszę cię nie dzwoń ty.
Po godzinie czasu. Pożegnaliśmy się z tatą, wsiedliśmy do auta i Łukasz ruszył w stronę Dortmundu. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tata tak łagodnie mówił o mamie. Gdy rodzice się rozwodzili byłam mała, ale wiedziałam, że rozwodzą się dlatego że mama pije. Obiecała potem że przestanie... dla mnie, ale było coraz gorzej. Gdy tata przyłapał ją kilka razy jak pijana nie wróciła do domu na 2 dni i byłam sama w wieku 15 lat to zaczęła uważać. Mówiła że pije okazyjnie jak tata dzwonił to zawsze była trzeźwa bo wiedziała co może się stać.
Całą drogę byłam zamyślona nie wiedziałam co mam zrobić gdy mama zadzwoni drugi raz do taty, albo Łukasza.
Perspektywa Łukasza
Gdy wyszliśmy od taty, Ania robiła się smutna i przygnębiona. Tak strasznie nerwowo zareagowała na wieść o telefonie od matki. Wiem że mama piła, ale przecież nigdy nic się nie działo aż coś takiego strasznego. Muszę się dowiedzieć co się działo w domu pod czas naszej nieobecności.
Gdy dojechaliśmy do domu Ania dalej była nieobecna, pomyślałam że trzeba ją gdzieś wyciągnąć. Zadzwoniłem do Agnieszki:
-Aga słuchaj jest sprawa trzeba zorganizować jakiś wypad, moja siostra nie może siedzieć w domu, z nią się dzieje coś niedobrego. Wiem że wiesz o co chodzi i wiem też że mi nie powiesz ale trzeba coś zrobić bo już nie mogę patrzeć jak ona się męczy – wyrecytowałem szybko nie dając dziewczynie dojść do głosu.
-Ok ok, spokojnie -zaśmiała się dziewczyna – Będziemy ze Sławkiem za 1 h. weźmiemy Mario i Roberta, a ty powiedz Ani żeby ubrała sukienkę ode mnie, ona będzie wiedziała o co chodzi.
-Ok to czeekam.
Poszedłem do siostry na górę. Zapukałem i usłyszałam ciche „prosze” wszedłem do środka. Nana siedziała na parapecie z poduszką na kolanach i wpatrywała się we mnie. Widziałem że płakała,
-Siostrzyczko szykuj się idziemy na imprezkę do Insomni.
-Nie za bardzo mam ochotę... - próbowała się wywinąć
-Będzie Agnieszka , Sławek, Mario, Maths noo i... Robert – zaakcentowałem ostatnie imię. Zauważyłem że gdy moja siostra jest przy Lewym. Jest radosna, uśmiechnięta i często żartuję. Robert podobnie.
-Pfff no i co Robert, co Robert. Dobraa idź już zastanowię się
Haa mam ją gdy moja Ania mówi że się zastanowi to na pewno pójdzie. Zamknęła mi drzwi przed nosem. Chwilę później je otworzyłem znowu i powiedziałem:
-Aga powiedziała że masz założyć sukienkę od niej – i zamknąłem drzwi. Po 40 min. pojawili się Robert, Aga, Sławek i Mario
Zdziwiłem się że przyszli tak szybko, wpuściłem ich do środka, chwilę później na dół zeszła Nana... Była w szlafroku, włosy miała już wyprostowane ale znowu płakała, do cholery, co się dzieje z moją siostrą
-Ooo już jesteście? - zapytała zakrywając włosami oczy
-tak jesteśmy, ale dlaczego ty kochana nie jesteś gotowa?? - zapytała Aga ze zmartwieniem wpatrując się z Anię. Podeszła bliżej i zapytała czy wszystko w porządku. Ania uśmiechnęła się sztucznie pokiwała głową i poszła na górę.
-Widzicie tak jest cały czas. Gdy jest z wami to jest ok. ale... byliśmy dziś u taty. Gdy wspomniał że matka dzwoniła, to Ania aż zbladła. Nie wiem o co może chodzić. - Popatrzył na Sławka i Agę. Ci dwoję znowu odwrócili spojrzenia. Oboje wiedzieli, że Ania ich prosiła żeby nic nikomu nie mówić, że gdy będzie gotowa sama im powie, ale też im się coś nie podobało. Sławek wiele razy próbował rozmawiać z Anią, dlaczego tak szybko wyjechała z Polski. Dlaczego zaraz po ukończeniu licencjatu? Tylko Aga domyślała się co się dzieje.
Rozmawiali gdy nagle do Łukasza zadzwonił telefon:
-Słucham? - zapytał uciszając resztę
-Cześć Łukaszu. Powiedz mi jest u ciebie Anna?
-Cześć mamo... - nagle w drzwiach pojawiła się Ania i na moje słowa zbladła. Pokiwała przecząco szybko głową i w jej oczach znowu zabłysnęły łzy.
-...nie ma a dlaczego pytasz?- zapytałam ukratkiem spoglądając na siostrę. Usiadła koło Sławka a ten objął ją ramieniem i pocałował w głowę. Z drugiej strony stanęła Agnieszka delikatnie gładząc moją siostrę po ramieniu.
-A bo gdzieś zniknęła, tak miała studiować, uczyć się i jak zwykle wszystko zawali, no nic trudno u ojca też jej nie ma – powiedziała wyraźnie zła, wyczułem w jej głosie że jest pod wpływem alkoholu.
-Nie wiem mamo gdzie jest. Przepraszam cię ale nie mam teraz czasu.
-Pewnie druga Anka, wy nigdy nie macie czasu. A oboje idźcie do diabła. Tylko jak się u ciebie pojawi to powiedz jej żeby się mi na oczy nie pokazywała! – krzyknęła do telefonu i rozłączyła się.
Moja siostra stała przy oknie a łzy kapały z jej oczu. Sławek i Aga stali niedaleko i patrzyli na nią z współczuciem. Robert podszedł do Ani i mocno ją przytulił.
-Ciii... już dobrze. Pamiętaj że zawsze możesz na mnie... nas liczyć – wyszeptał jej do ucha na co moja siostra uśmiechnęła się blado i wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
Tylko Mario nie za bardzo wiedział co się dzieję. Moja mama mówiła na tylko głośno by wszyscy słyszeli, ale mówiła jednak po polsku. Podszedłem do siostry i Roberta „ przechwyciłem” ją w objęcia a ona rozpłakała się jak mała dziewczynka.
-Skarbie co się dzieję?
-Łukasz ja... już nie mogę....
-Skarbie opowiedz mi co się stało w Polsce...
-Ale ja... się boję – oderwała się ode mnie, zdjęła żakiet i usiadła na kanapie. Ja siadłem na fotelu naprzeciwko niej. Kolo niej usiedli Sławek i Aga. Mario stanął pod oknem wpatrując się w moją siostrę a Robert obok mnie na drugim fotelu.
-Nie masz czego. Wszyscy jesteśmy z tobą. - Popatrzyła na mnie i zaczęła swój monolog...
_____________________________________________________________________________
Cześć przepraszam że dodaje po tak długim okresie czasu. Mam nadzieję że wam się podoba:) Czekam na komentarze. Kolejny rozdział w Walentynki :) będzie bardziej romantycznie i kilka spraw się wyjaśni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz