czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 1

-Boże, Ania? Moja Nana? - w moją stronę biegł co sił w nogach mój najukochańszy braciszek. Poczuła nagle że traci grunt pod nogami i Łukasz okręca mnie dokoła siebie.
-Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej że przyjeżdżasz... dlaczego nie zadzwoniłaś... przecież wyjechałbym po ciebie na lotnisko... - w jego oczach zobaczyła wielką radość, ale i rozczarowanie faktem że nie dała mu znać o tym że przyjeżdża do Niemiec. Nagle za plecami usłyszeli gwizdy oraz dialogi:
-... Te Łukasz a ty przypadkiem nie masz żony? - Gdy się odwróciła ujrzała że wszyscy się na nich patrzą. Połowa drużyny ją znała i tylko pomachali serdecznie, ale z drugą połową nie miała okazji się poznać.
W tamtym momencie znowu zobaczyła Lewandowskiego. Ich spojrzenia się spotkały
"Boże jakie on ma śliczne oczy"- pomyślała i szybko odwróciła wzrok. Jej rozmyślenia znowu przerwał Łukasz:
-No śmieszne chłopaki, bardzo śmieszne... Pozwólcie że wam kogoś przedstawię. Wiem że połowa z was już ją zna ale nie wszyscy. To moja młodsza siostrzyczka Ania, ale mówcie do Niej Nana jeśli chcecie.- wszystkie pary oczu zwróciły się na dziewczynę. Każdy podszedł do niej i się przedstawił.
- Ania... matko jak ja cię dawno nie widziałem, jak ty wypiękniałaś i...- nagle przerwała mu dziewczyna
-Oj Kubuś ty mnie już nie bajeruj, wiem o co ci chodzi i... tak przywiozłam ci z Polski, aż 4 opakowania krówek, ale muszę przyznać że też się za tobą bardzo stęskniłam no i oczywiście za szarlotką twojej kochanej małżonki - Ania zaśmiała się do Błaszczykowskiego i dodała szeptem - słodkości dostaniesz po treningu.
Niektórzy już leżeli ze śmiechu na murawie. Ta dwójka dogadywała się znakomicie. Oboje mieli świetne poczucie humoru. Potrafili rozśmieszyć każdego. Na dodatek Kuba był okropnym łasuchem i Ania co 2 tygodnie wysyłała mu z Polski krówki bo on uważał że nigdzie nie ma takich jak u nas.
 Gdy nadeszła kolej na Roberta Ania ujrzała w jego oczach smutek i przygnębienie, mimo to uśmiechnęła się do niego nieśmiało, ten odwzajemnił uśmiech i powiedział po Polsku:
- No proszę, zaraz zacznę się w tych Niemczech jak w Polsce czuć. Coraz więcej Polaków... Tak w ogóle Robert Lewandowski jestem.
- Tak mam to samo uczucie, w samej Borussii już 3 osoby z Polski nie licząc, innych zespołów... Miło mi Anna Piotrkowska - powiedziała dziewczyna rumieniąc się delikatnie.
Naglę usłyszała od jednego z kolegów brata:
-... hmmm co prawda nie zrozumiałem sensu zdania bo wy oczywiście musicie posługiwać się tym swoim Polskim - zaśmiał się chłopak - ale zrozumiałem nazwisko... Piotrkowska? Dlaczego nie macie tak samo na nazwisko?
- Bo ja mam nazwisko po ojcu a Anka po matce -  odpowiedział z uśmiechem Łukasz.
Dziewczynę na samo wspomnienie o matce przeszły dreszcze i posmutniała. Co od razu zauważył jej brat.
- Siostrzyczko co się dzieje, co się stało że przyjechałaś, przecież wiem że chciałaś studiować w Polsce - zapytał szeptem po Polsku.
- Łukasz proszę cię wytłumaczę ci to kiedy indziej, zresztą - dodała głośniej również w ojczystym języku -  co się miało stać, to brata nie można już odwiedzić i klimatu zmienić. - zaśmiała się sztucznie - razem z Agą zamieszkamy w Dortmundzie tylko że ona dojedzie bo miała jeszcze jakieś sprawy w Polsce, aaa.. chciałabym dziś tatę odwiedzić, zawieziesz mnie? - zapytała szybko.
Niespodziewanie usłyszała zdenerwowany głos :
- Czy wy możecie przejść już na normalny język? Nie dość że trudno się wymawia ten wasz Polski to od samego słuchania uszy więdną... - powiedział jeden z piłkarzy.
- Ekhemm... to nie słuchaj Polski to bardzo piękny język i mi nie przeszkadza że rozmaiawiają w tym języku -  zaśmiał się Błaszczykowski -... ale rzeczywiście przejdźcie na niemiecki i opowiedz jej o dzisiejszej imprezie.
-Ahhh... no tak. To robimy dziś imprezkę i ty musisz być, bo chociaż nie wiedzieliśmy że przyjedziesz to mimo wszystko czeka cię dziś bardzo miła niespodzianka na niej...
-... No dobra, ale wiesz że ja muszę odwiedzić jeszcze kilka miast i NASZYCH znajomych, których ty już pewnie nie widziałeś od kilku miesięcy, a mieszkacie w jednym kraju. - przerwała mu siostra.
Naglę wszyscy usłyszeli z oddali:
-... A co tu się dzieję... O matko Anna? a co ty tu dziecko robisz?
- Dzień dobry panie trenerze. A.. no chciałam zrobić bratu niespodziankę i mi się chyba to udało.-  zaśmiała się dziewczyna witając się z trenerem krótkim uściskiem.
- No udało, udało - zaśmiał się -  dobra chłopaki na dziś koniec, do szatani.
I wszyscy pobiegli. Nana idąc powoli w stronę tunelu zobaczyła Roberta. Szedł z boku nie żartując z nikim. Zastanawiała się dlaczego tak się zachowuje. Nie chciała się pytać, ba nie miała nawet takiego zamiaru. Sama też nie lubiła gdy ktoś pytał ją o życie prywatne.
15 minut później wszyscy wyszli z szatni, rozbawieni, co ją zaskoczyło nawet Lewandowski, żartował z jej bratem i Kubą. Gdy mu się przyglądała musiała przyznać że był bardzo przystojny i podobał się jej... szybko zreflektowała się, wiedziała że nie ma ochoty teraz na żadne związki, najpierw musi poukładać swoje sprawy prywatne.
- Maleńka to robimy tak jedziemy do nas do domu, bo domyślam się że jak nie ma Agi to śpisz u nas - uśmiechnął się jej brat - a następnie jedziemy do Goetza na imprezkę
- Ooo Mario dziś ty organizujesz? - zaśmiała się Ania.
-No niestety kochana, dziś moja kolej, chodź nie uśmiecha mi się jutro sprzątanie po nich. - zawtórował jej chłopak pokazując na chłopaków.
Mario to dobry kumpel jej brata chodź dużo młodszy. Od niej młodszy o 3 lata ale dogadywali się świetnie.
- Dobra chłopaki do zobaczenia za hmmm... 2 godziny - pożegnali się i odjechali do domu.
Robert nie mógł przestać myśleć o ślicznej brunetce. Widział w jej oczach coś na rodzaj... smutku, rozgoryczenia, gdy Łukasz mówił o matce. Postanowił pójść pod prysznic i przygotować się do imprezy u Mario. Próbował zająć ręce byle czym, byle tylko nie myśleć o sprawie która mu sprawiała tak wielki ból...
Tymczasem u Ani i Łukasza...

1 komentarz: