-Boże, Ania? Moja Nana? - w moją stronę biegł co sił w
nogach mój najukochańszy braciszek. Poczuła nagle że traci grunt pod
nogami i Łukasz okręca mnie dokoła siebie.
-Dlaczego nie powiedziałaś
wcześniej że przyjeżdżasz... dlaczego nie zadzwoniłaś... przecież
wyjechałbym po ciebie na lotnisko... - w jego oczach zobaczyła wielką
radość, ale i rozczarowanie faktem że nie dała mu znać o tym że
przyjeżdża do Niemiec. Nagle za plecami usłyszeli gwizdy oraz dialogi:
-...
Te Łukasz a ty przypadkiem nie masz żony? - Gdy się odwróciła ujrzała
że wszyscy się na nich patrzą. Połowa drużyny ją znała i tylko pomachali
serdecznie, ale z drugą połową nie miała okazji się poznać.
W tamtym momencie znowu zobaczyła Lewandowskiego. Ich spojrzenia się spotkały
"Boże jakie on ma śliczne oczy"- pomyślała i szybko odwróciła wzrok. Jej rozmyślenia znowu przerwał Łukasz:
-No
śmieszne chłopaki, bardzo śmieszne... Pozwólcie że wam kogoś
przedstawię. Wiem że połowa z was już ją zna ale nie wszyscy. To moja
młodsza siostrzyczka Ania, ale mówcie do Niej Nana jeśli chcecie.-
wszystkie pary oczu zwróciły się na dziewczynę. Każdy podszedł do niej i
się przedstawił.
- Ania... matko jak ja cię dawno nie widziałem, jak ty wypiękniałaś i...- nagle przerwała mu dziewczyna
-Oj
Kubuś ty mnie już nie bajeruj, wiem o co ci chodzi i... tak przywiozłam
ci z Polski, aż 4 opakowania krówek, ale muszę przyznać że też się za
tobą bardzo stęskniłam no i oczywiście za szarlotką twojej kochanej
małżonki - Ania zaśmiała się do Błaszczykowskiego i dodała szeptem -
słodkości dostaniesz po treningu.
Niektórzy już leżeli ze śmiechu na
murawie. Ta dwójka dogadywała się znakomicie. Oboje mieli świetne
poczucie humoru. Potrafili rozśmieszyć każdego. Na dodatek Kuba był
okropnym łasuchem i Ania co 2 tygodnie wysyłała mu z Polski krówki bo on
uważał że nigdzie nie ma takich jak u nas.
Gdy nadeszła kolej na
Roberta Ania ujrzała w jego oczach smutek i przygnębienie, mimo to
uśmiechnęła się do niego nieśmiało, ten odwzajemnił uśmiech i powiedział
po Polsku:
- No proszę, zaraz zacznę się w tych Niemczech jak w Polsce czuć. Coraz więcej Polaków... Tak w ogóle Robert Lewandowski jestem.
-
Tak mam to samo uczucie, w samej Borussii już 3 osoby z Polski nie
licząc, innych zespołów... Miło mi Anna Piotrkowska - powiedziała
dziewczyna rumieniąc się delikatnie.
Naglę usłyszała od jednego z kolegów brata:
-...
hmmm co prawda nie zrozumiałem sensu zdania bo wy oczywiście musicie
posługiwać się tym swoim Polskim - zaśmiał się chłopak - ale zrozumiałem
nazwisko... Piotrkowska? Dlaczego nie macie tak samo na nazwisko?
- Bo ja mam nazwisko po ojcu a Anka po matce - odpowiedział z uśmiechem Łukasz.
Dziewczynę na samo wspomnienie o matce przeszły dreszcze i posmutniała. Co od razu zauważył jej brat.
-
Siostrzyczko co się dzieje, co się stało że przyjechałaś, przecież wiem
że chciałaś studiować w Polsce - zapytał szeptem po Polsku.
- Łukasz
proszę cię wytłumaczę ci to kiedy indziej, zresztą - dodała głośniej
również w ojczystym języku - co się miało stać, to brata nie można już
odwiedzić i klimatu zmienić. - zaśmiała się sztucznie - razem z Agą
zamieszkamy w Dortmundzie tylko że ona dojedzie bo miała jeszcze jakieś
sprawy w Polsce, aaa.. chciałabym dziś tatę odwiedzić, zawieziesz mnie? -
zapytała szybko.
Niespodziewanie usłyszała zdenerwowany głos :
-
Czy wy możecie przejść już na normalny język? Nie dość że trudno się
wymawia ten wasz Polski to od samego słuchania uszy więdną... -
powiedział jeden z piłkarzy.
- Ekhemm... to nie słuchaj Polski to
bardzo piękny język i mi nie przeszkadza że rozmaiawiają w tym języku -
zaśmiał się Błaszczykowski -... ale rzeczywiście przejdźcie na
niemiecki i opowiedz jej o dzisiejszej imprezie.
-Ahhh... no tak. To
robimy dziś imprezkę i ty musisz być, bo chociaż nie wiedzieliśmy że
przyjedziesz to mimo wszystko czeka cię dziś bardzo miła niespodzianka
na niej...
-... No dobra, ale wiesz że ja muszę odwiedzić jeszcze
kilka miast i NASZYCH znajomych, których ty już pewnie nie widziałeś od
kilku miesięcy, a mieszkacie w jednym kraju. - przerwała mu siostra.
Naglę wszyscy usłyszeli z oddali:
-... A co tu się dzieję... O matko Anna? a co ty tu dziecko robisz?
-
Dzień dobry panie trenerze. A.. no chciałam zrobić bratu niespodziankę i
mi się chyba to udało.- zaśmiała się dziewczyna witając się z trenerem
krótkim uściskiem.
- No udało, udało - zaśmiał się - dobra chłopaki na dziś koniec, do szatani.
I
wszyscy pobiegli. Nana idąc powoli w stronę tunelu zobaczyła Roberta.
Szedł z boku nie żartując z nikim. Zastanawiała się dlaczego tak się
zachowuje. Nie chciała się pytać, ba nie miała nawet takiego zamiaru.
Sama też nie lubiła gdy ktoś pytał ją o życie prywatne.
15 minut
później wszyscy wyszli z szatni, rozbawieni, co ją zaskoczyło nawet
Lewandowski, żartował z jej bratem i Kubą. Gdy mu się przyglądała
musiała przyznać że był bardzo przystojny i podobał się jej... szybko
zreflektowała się, wiedziała że nie ma ochoty teraz na żadne związki,
najpierw musi poukładać swoje sprawy prywatne.
- Maleńka to robimy
tak jedziemy do nas do domu, bo domyślam się że jak nie ma Agi to śpisz u
nas - uśmiechnął się jej brat - a następnie jedziemy do Goetza na
imprezkę
- Ooo Mario dziś ty organizujesz? - zaśmiała się Ania.
-No
niestety kochana, dziś moja kolej, chodź nie uśmiecha mi się jutro
sprzątanie po nich. - zawtórował jej chłopak pokazując na chłopaków.
Mario to dobry kumpel jej brata chodź dużo młodszy. Od niej młodszy o 3 lata ale dogadywali się świetnie.
- Dobra chłopaki do zobaczenia za hmmm... 2 godziny - pożegnali się i odjechali do domu.
Robert
nie mógł przestać myśleć o ślicznej brunetce. Widział w jej oczach coś
na rodzaj... smutku, rozgoryczenia, gdy Łukasz mówił o matce. Postanowił
pójść pod prysznic i przygotować się do imprezy u Mario. Próbował zająć
ręce byle czym, byle tylko nie myśleć o sprawie która mu sprawiała tak
wielki ból...
Tymczasem u Ani i Łukasza...
http://marcoija.blogspot.com/ ZAPRASZAM
OdpowiedzUsuń