sobota, 15 września 2012

Rozdział 8

                Pierwsze promyki słońca zaczęły wpadać do pokoju. Dziewczyna podparła się na łokciach zaczęła powolutku otwierać oczy i rozglądać się po pokoju. Przekręciła głowę delikatnie w prawą stronę i ujrzała słodko śpiącego bruneta. Położyła głowę z powrotem na jego klatce piersiowej i zaczęła rozmyślać nad tym co się wczoraj stało. Nie żałowała. Bardzo cieszyła się że tę noc spędziła z Robertem. Wiedziała że chłopak nie da jej skrzywdzić. Kochała go. Poczuła że Lewy zaczyna się przebudzać. podniosła głowę i spojrzała w oczy swojego chłopaka. Tak bardzo je kochała.
- Dzień dobry słoneczko - chłopak uśmiechnął się delikatnie i pocałował dziewczynę. - Jak się spało?
- No dzień dobry - dziewczyna odwzajemniła pocałunek -Dobrze, ale krótko - zaśmiała się perliście.
- Aniu....powiedz mi... żałujesz? - Chłopak zapytał z obawą w głosie. Nie chciał aby Ania znowu cierpiała. Obiecał sobie że nie da jej już nikomu skrzywdzić.
- Nie oczywiście że nie, dziękuję ci Robert... za wszystko. Kocham cię.
- Skarbie to ja dziękuję ci że mi zaufałaś . Też cię kocham. - pocałował dziewczynę w policzek.
- Dobrze ale zbierajmy się pomału ty masz trening a ja muszę przecież potwierdzić że przyjmuję posadę psychologa.
- Naprawdę? Tak się ciesze. No to co... ja mam plan. Najpierw wspólny prysznic bo oczywiście tak będzie szybciej, potem razem zrobiły śniadanie... - z kolejnymi słowami składał pocałunki na szyi i dekolcie dziewczyny - ...a potem pojedziemy do twojego brata i do klubu
- Szybciej? Kotku szybciej to będzie jak ty pójdziesz wziąć prysznic a ja po tobie a w między czasie zrobię śniadanie. - zachichotała czując dłoń chłopaka na swoim udzie.
- Aniu aż tak nam się śpieszy. - Wziął dziewczynę na ręce i poszli do łazienki.

                                                                   Narracja ANNY
            Po wspólnym poranku pojechaliśmy do domu. Gdy weszliśmy usłyszeliśmy wesołe rozmowy dochodzące z kuchni. W środku. widok był przekomiczny. Ewa stała oparta o blat i śmiała się pijąc kawę. Łukasz karmił Sarę kaszką ale większość posiłku była na tworzy i ubraniu mojego brata.
- A już miałam pytać co ci Ewuś tak wesoło. - podeszłam do bratowej i dałam jej buziaka w policzek, tak samo do Sary - tobie dam jak się umyjesz - wskazałam na mojego brata
Po chwili mój brat przyszedł już umyty.
-To co siostrzyczko gdzie się spędziło noc - i uśmiechnął się szelmowsko
-Przecież wiesz gdzie byłam napisałam ci sms że zostaje u Roberta - moje policzki przybrały kolor dojrzalej wiśni, nie chciałam o tym rozmawiać! Lewy tylko uśmiechał się głupkowato i puszczał oczko do mojego brata. Na szczęście moja bratowa ma troszkę więcej taktu.
-To co Aniu przyjmujesz propozycje pracy w Borussi?
-Tak przyjmę :) Będę bliżej tego czuba - i wskazałam na Łukasza ale widząc miną Roberta roześmiałam się i dodałam - takk i Roberta też oczywiście, dobrze to ja pójdę się przebrać i możemy jechać.
-O matkooo nim ty się przebierzesz weźmiesz prysznic to godzina minie, na trening się spóźnimy.
-Prysznic już braliśmy - powiedział Robert i podszedł do mnie całując mnie w policzek. Po czym razem z Łukaszem się roześmiali widząc moją minę.

 Półgodziny później byliśmy już na stadionie. Chłopcy poszli na trening a ja powiedzieć trenerowi że przyjmuję ofertę pracy.
Po kilkunastu minutach już siedziałam w swoim gabinecie. Najpierw były sesje indywidualne. A potem grupowa. Do składu dołączył nowy chłopak wymiana z 04 Schalke. Już na sesji indywidualnej sprawiał kłopoty bo dość nachalnie do mnie zarywał, nie wiedział że jestem siostrą Łukasza i dziewczyną ( jak to pięknie brzmi) Roberta. Na sesji grupowej miałam z niego taki ubaw że szok, przez te kilkanaście tygodni stałam się silniejsza. Nie raniły mnie już niektóre rzeczy, a wręcz przeciwnie czasami działy na mnie jak płachta na byka.

-Dobrze panowie, były rozmowy indywidualne to teraz zapytam jak chcielibyście żeby wyglądały spotkania grupowe? Ja mam już pewien plan, ale chcę abyście również podali mi jakieś propozycje.
No oczywiście musiał odezwać się ten nowy.. Myślał że jest zabawny jednak szybko wyprowadziłam go z błędu.
-No wiesz kochanie - podszedł do mnie blisko - ja to chyba wolę te nasze sesje indywidualne - przejechał dłonią po moim ramieniu. Widziałam jak Robert i Łukasz zaczynają się wkurzać. Mój brat tylko powstrzymywał Lewego od komentarza. Tak samo zresztą zareagowała reszta drużyny.
-Wiesz co... kochanie - podeszłam bliżej niego i jeździłam dłonią po jego torsie. Wszyscy przyglądali nam się w osłupieniu. Puściłam tylko oczko do Lewego i Łukasza. - Albo natychmiast usiądziesz na swoim miejscu, zaczniesz słuchać co mam do powiedzenia i zostawisz mnie w świętym spokoju albo tak cię urządzę i taką opinię wydam ci u trenera jako psycholog, że o kolejnych 10 meczach możesz pomarzyć - Powiedziałam ze złośliwym uśmiechem i szybko spoważniała oddalając się od niego i patrząc na całą resztę.- Czy ktoś jeszcze ma jakieś równie "mądre" pomysły co kolega? Nie? To dobrze możemy przechodzić do konkretów.
Chłopak usiadł w osłupieniu speszony i obrażony. W oczach Łukasza widziałam dumę, u  Roberta zobaczyłam ulgę i rozbawienie tak jak u całej reszty. Ehhh myślę że to będzie dobry czas...