sobota, 27 października 2012

Rozdział 10

Sobota! Błogie lenistwo, chłopcy nie mają treningu, co za tym idzie ja nie mam pracy! Siedzimy sobie z Robertem u niego w domu, oglądamy komedię w tv i pijemy czekoladę. Wiem wiele osób mówi że jesteśmy młodzi i możemy gdzieś wyjść jest sobota, ale mi tego nie potrzeba, po tym wszystkim potrzebuje stabilizacji, Robert mnie w tym wspiera co mnie cieszy.
-Kochanie no proszę cię nie będziemy oglądać tego romansidła, włącz mecz - wyszeptał mi do ucha i podstępem próbować zabrać pilota
-Oooo nie! ja nie ustąpię, Skarbie uwielbiam twoją drużynę, ale nie będziemy oglądać za każdym razem kiedy mamy wolne meczy! - cmoknęłam go w usta, Robert zrobił naburmuszoną minkę. - Ta mina już też na mnie nie działa. - zaśmiałam się
Siedzieliśmy tak i wygłupialiśmy się gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Robert nagle złapał zainteresowanie filmem i jakby nie usłyszał dzwonka. Westchnęłam cicho śmiejąc się pod nosem i podeszłam do drzwi. Gdy otworzyłam wiedziałam że skądś znam tą osobę tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Dzień dobry, pani do kogo? - zapytałam grzecznie
-Kotku kto przyszedł-zapytał Robert z salonu
-Ja do Roberta - popatrzyła na mnie z wyższością
-Anka? - zapytał Robert już zza mich pleców
-No Witaj. Chciałabym z tobą porozmawiać - uśmiechnęła się do niego słodko
-Wejdź. - Objął mnie w talii i odsunął od drzwi, był mocno wstrząśnięty, ja się nic nie odzywałam ale już widziałam kto to jest: Anna była narzeczona Roberta.
-Aniu nic się nie martw, wszystko będzie dobrze - wyszeptał i pocałował mnie delikatnie
-Wiec o czym chciałaś ze mną rozmawiać? - zapytał mój chłopak
-Taa chciałam Z TOBĄ porozmawiać a nie z twoją.... koleżanką - powiedziała patrząc na mnie z kpiną
-To ja was... - zaczęłam mówić ale Robert mi przerwał
-Nie! - powiedział ostro - Albo mówisz przy mojej dziewczynie, albo żegnam - powiedział akcentując jedno słowo.
-Dobrze. Więc... Robert ja sobie to wszytko przemyślałam i uważam że powinniśmy spróbować jeszcze raz, przepraszam cię za to co zrobiłam, nie byłam wtedy gotowa żeby zostać matką, ale teraz wszystko się zmieniło,pamiętasz te cudowne 3 lata, byliśmy tacy szczęśliwi. Kocham cię - podeszła do niego i pogłaskała po policzku, nie chcąc na to patrzeć Ania wyszła z pokoju z łzami w oczach do sypialni i tam położyła się na łóżku, tak się bała że Robert ją zastawi i wróci do niej, nie przeżyła by chyba tego. Nagle usłyszała głośne trzaśnięcie drzwiami i ciche otwieranie drzwi od sypialni. Robert położył się koło niej i przytulił do jej pleców.
-Kotku już poszła, nie przejmuj się nią nigdy cię nie zostawię i do niej nie wrócę za bardzo mnie zraniła, kocham cię.- dziewczyna odwróciła się do niego i krótko pocałowała w odpowiedzi.

Kilka tygodni później mieszkałam już z Robertem, prócz brata był całym moim światem. Miał duży dom więc zgodziłam się , byłam szczęśliwa, więc mój brat też był.
Borussia miała rozegrać mecz z realem madryt, musiałam się przyznać że była to moja ulubiona drużyna, lubiłam piłkę nożną i oczywiście oprócz Borussi to real mnie urzekł. Chłopcy byli bardzo zdenerwowani, gracze z Hiszpanii przyjechali już kilka dni wcześniej i wiele razy spotykaliśmy się z nimi na stadionie, muszę przyznać że ci ludzie byli naprawdę niesamowici. Najbardziej do gustu przypadł mi Iker (Dobry duch, potrafił ich zawsze zmotywować), Pepe (dobry humor go nigdy nie opuszczał), Karim ( był naprawdę niesamowity, miał poczucie humoru ale był też czasami tak poważny...) i Cristino oczywiście, wszyscy mówili że ten ostatni to zapatrzony w siebie dupek, a tak naprawdę to wspaniały i wartościowy człowiek z ogromnym poczuciem humoru i talentem do piłki nożej. Przed meczem życzyłam im wszystkim powodzenia, mimo że byłam oczywiście za drużyną mojego brata i chłopaka.
-Powodzenia - chłopcy przed szatnia podawali sobie ręce - Robert jesteś szczęściarzem - zaśmiał się Karim
Roman podszedł do nas i poklepał Cristino:
-Daj mi zyć Cristino co? - zasmiał się. reszta czasu mineła bardzo miło. Mecz skończył się wynikiem 2-1 dla naszych z czego jedną bramke strzelił mój chłopak.
Gdy chłopcy z madrytu już wyjeżdżali podszedł do nas terener i powiedział:
-Miło było cię poznać i gdyby tylko kiedyś znudziły ci się Niemcy zapraszam do Hiszpanii, przyjmiemy cię. -wszyscy się zaśmiali
-My jej nie puścimy - zaśmiał się Robert i pocałował mnie w policzek.
-Odwiedź nas czasami - przytulił mnie Cristiano, Karim, potem reszta drużyny.
-Postaram się kiedyś. Napiszcie jak dolecicie

Wieczorem siedzieliśmy na tarsie u mojego brata i świętowaliśmy zwycięstwo.  Poparzyłam na Roberta i pocałowałam go namiętnie. Wtedy pomyślałam jaką jestem szczęściarą. Czułam niestety że długo to moje szczęście nie potrwa...

***********************************************************************************
PRZEPRASZAM za nieobecność matura w tym roku i nie mam za wiele czasu. Szczerze? Średnio podoba mi się ten rozdział ale jest on przejściowy bo chcę wprować nowy wątek duuuużo ciekawszy. Podpowiem tylko że nie będzie już słodko i kolorowo. Moje opowiadnie będzie miało ok 16 rodziałów. JESTEM na wywiaderze więc pytajcie o co chcecie. DO następnego :)

wtorek, 2 października 2012

Rozdział 9

Dni mijały a ja się czułam coraz szczęśliwsza. Miałam wspaniałego chłopaka, super brata i bratową. Czego chcieć więcej? Niczego chyba, ehhh tylko liczyłam że to szczęście nie będzie ulotne i nie obudzę się z tego pięknego snu. W klubie było naprawdę dobrze. Chłopczyk z wymiany już sobie pojechał. pobył u nas zaledwie miesiąc... Ciekawe czemu. :)
Chłopcy ciężko trenowali a ja z każdym z osobna znajdowałam wspólny język. Prócz moich kochanych: Lewego, Łukasza i Kuby wspólny język znalazłam z Matsem i Mario. Ci chłopcy są po prostu niemożliwi. Sesje indywidualne to jakiś kabaret, zwłaszcza z Mario. Bardzo lubiłam spędzać z nim czas, potrafił mnie tak rozbawić jak nikt inny.
Niestety, pasmo zwycięstw się skończyło i chłopcy przegrali.każdy był zdołowany a jako psycholog, musiałam coś temu zaradzić. Mieliśmy właśnie sesje grupową.
-Chłopcy bardzo mi przykro że przegraliście, ale życie idzie dalej i musicie się szybko podnieść po porażce, czeka was kolejny bardzo ważny mecz, o punkty. To liga, jest bardzo ważna ale nie zapomnijcie o lidze mistrzów, z Ajaxem wygraliście lecz kolejny mecz jest z Machesterem City. Musicie jak najszybciej sie podnieść dlatego mam pewną propozycję. Każdy spokojnie wymieni po jednej osobie do której ma pretensje za przegrany mecz, w ten sposób wylejemy kwas i pójdziemy dalej. - uśmiechnęłam się zachęcająco do nich, ci tylko siedzieli spokojnie na krzesłach ze spuszczonymi głowami. Zobaczyłam że w pomieszczeniu nie ma Maria
-Teraz mi powiecie gdzie jest Goetze- powiedziałam lekko podirytowana. Rozmowy grupowe a jego nie ma no łeb ukręcę! W tej chwili do środka wbiegł zdyszany Mario.
-Mario pozwól tu na chwilkę!! Mogę wiedzieć gdzie się szwędasz? Kurcze próbuje wam pomóc a ty jak zwykle spóźniony.
-Królowo złota ty się na mnie nie denerwuj bo ci kretyni po przegranym meczu żartów im się zachciewa. - popatrzył z mordem w oczach na chłopaków. - To co nie gniewasz się? - Popatrzył na mnie i wziął za rękę.
-No wiesz że nie umiem się długo na ciebie wkurzać - zaśmiałam się delikatnie - ale siadaj już proszę.
Mario usiadł a ja zerknęłam na Roberta miał dziwny wzrok. hmmm porozmawiam z nim w domu.
Aaa bo tak teraz spędzam coraz więcej czasu u Roberta. Oficjalnie mieszkam jeszcze u Łukasza ale rzadko tam bywam.

Po dwóch godzinach czekałam na Roberta i Łukasza. Pierwszy wyszedł mój brat.
-Łukasz co jest? Aż tak bardzo wszyscy przejmujecie się meczem? Nie martw się. Dacie rade w następnym. Robert też teraz jakiś dziwny jest.- mój brat szedł lekko przygarbiony z opuszczoną głową
-Siostra to że Lewy jest dziwny to nic nowego jest taki od jakiś kilku dni
-Właśnie wiem, powiedz mi co sie dzieje bo jak jestem u niego to jest wszytko ok ale jak przyjdziemy na trening to zachowuje sie inaczej.
-Pogadaj z nim w domu na spokojnie - wyszeptał i objął ramieniem - No Lewy rusz tyłek - zaśmiał się widząc idącego Roberta.
-No już idę. - Podbiegł pocałował mnie w czoło - jedziesz do mnie Aniu czy z Lukaszem?
-Z tobą pojadę.-Pocałowałam brata w policzek i wsiadłam z Robciem do auta.

Wieczorem leżałam z Robertem w łóżku i oglądaliśmy telewizję. Chłopak gładził moje ramię a ja miałam położoną głowę na jego nagim torsie. Wyłączyłam telewizor i spojrzałam w oczy mojego chłopaka.
-Kochanie powiedz mi co się dzieje? Tak dziwnie dziś na mnie popatrzyłeś na tym spotkaniu grupowym.
-Nic się nie dzieje.
-Przecież widzę - przejechałam paznokciem po jego torsie. Chłopak spojrzał w ciemności za oknem
-Po prostu... zastanawiam się czy jesteś ze mną szczęśliwa?
-Kotku - podniosłam się na rękach - kocham cię. jestem z tobą bardzo. bardzo. bardzo. szczęśliwa, a teraz mów co się dzieje bo nie odpuszczę.
-Bo. widzę jak od kilku dni zbliżyłaś się z Mario. - zerknął na mnie.
-Skarbie to mój przyjaciel, tylko przyjaciel, to ciebie kocham wiesz. - uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam namiętnie.
-Mmmm a mogłabyś to jakoś udowodnić....

Kilka dni później byłam u bratowej na pogaduchy. Chłopcy zrobili sobie imprezkę w ogrodzie.
-Aniu a powiedz mi jak między tobą i Robertem?
-Wszystko dobrze... tylko zauważyłam że Lewy jest czasami jakiś wkurzony, nieobecny, zapytałam go o co chodzi i chyba jest zazdrosny o Mario, ale przecież to tylko mój przyjaciel, już mu to wyjaśniłam, mam nadzieję że pomoże.
-Taa.. czekałam aż sama to zauważysz... Robert bardzo dobrze sie maskuje ale po aferze z byłą dziewczyną on już nawet nie ufa kumplom z klubu. - powiedziała smętnie Ewa
-Wiem.. nie mam zamiaru dawać mu powodów do zazdrości, kocham tylko jego. - uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na chłopaków na terasie , próbujących rozpalić grilla.
-Kotek co wy tutaj tak siedzicie,, chodźcie do nas - zawoł do Ewy Łukasz.
Wyszłyśmy i śmiałyśmy się z żartów, jakie opowiadali chłopcy, Sary nie było, rodzice Ewy wzięli ją na weekend, było ponad pół drużyny. Ponieważ był już październik wieczory były już chłodne, siedziałam z Mariem i oglądałam zdjęcia jego bratanicy, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy, odwróciłam sie i zobaczyłam Roberta, wziął mnie za rękę i poprowadzić koło oczka wodnego, tam był taki śliczny widok na ksieżyc. Siedzieliśmy tak, ja wtulona w niego i rozmawialiśmy
-Kochanie ale ty już nie jesteś zazdrosny co?
-Nawet nie wiesz jak trudno mi patrzeć jak sobie tak siedzicie i gadacie, śmiejecie się - powiedział cicho
-Kocham cię zazdrośniku, wszyscy twoi koledzy to tylko moi znajomi, nigdy bym cię nie zdradziła, a już na pewno nie z kolegą z drużyny. - pocałowałam go delikatnie, chodź wracamy do reszty.


 **********************************************************************************

Witam... Teraz będę się starała dodawać nowe odcinki co dwa tygodnie, jak widzicie, jeszcze mam delikatne opóźnienia ale jest coraz lepiej, podbudowuje mnie to że tak dużo dobrych komentarzy jest, prosze komentujcie dalej, jest mi bardzo miło i lepiej mi się pisze kolejne odcinki. DZIEWCZYNY i nie tylko zaklożyłam konto na wywiaderze jest na górze zakładka PYTANIE DO MNIE jak tylko mmacie pytania to piszcie, obiecuję odpisać! Trzymajcie się cieplutko i informujcie o kolejnych. Do następnego!!