czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 11

Po kilku tygodniach Robert zrobił się jakiś dziwnie milczący, niby wszystko było ok. ale miałam wrażenie że dzieje się coś złego. Na treningach był obecny tylko ciałem. W domu też. Bałam, tak strasznie bałam się że to może mieć coś wspólnego z Anką. Raz go nawet z nią widziałam pod naszym domem. Powiedział mi wtedy że tylko chciała porozmawiać i przeprosić.

Był piątek. Wiosna rozkwitnęła się w pełni. Po treningu miałam z chłopakami udać się do Łukasza na obiad, ale Robert powiedział że musi coś załatwić, nie da rady:
-Kochanie przepraszam cię ale mam bardzo ważną sprawę. Zobaczymy się w domu - pocałował mnie krótko w usta i odszedł do swojego samochodu. Popatrzyłam na niego jak odjeżdża i poszłam do Łukasza.
-Łukasz co się dzieje z Robertem? - Zapytałam brata
-Nie rozumiem o czym mówisz jest przecież wszystko w porządku.- Wiedziałam że coś jest nie tak bo uciekał wzrokiem. Nie wiarygodne mój brat nie chciał mi powiedzieć co się dzieje.
Gdy dojechaliśmy do domu Piszczków poszłam do Ewy i Sary. Chwile potem moja bratowa zniknęła i zostałam z Sarą. Usłyszałam ich podniesione głosy, więc podeszłam do drzwi. -Ciekawe czy się uda.
-zagadnął moj brat.
-Łukasz nie widzisz jaka jest zdenerwowana, to nie fair, Robert sobie z tym nie radzi i dziwnie się zachowuje, a to z kolei odbija się na ich związku.-wyszeptała Ewa
-Ojjj Ewcia będzie dobrze...
Musiałam odejść od drzwi bo szedł do pokoju Łukasz
-Chodźcie dziewczyny, obiad już jest, objął mnie i wziął swoją córeczkę na ręce.
Zastanawiałam sie co takiego się dzieje. Byłam tym wszystkim coraz bardziej przybita.
-Wiecie co przepraszam was ale źle sie czuje, chyba pojadę do domu.
-NIE! - powiedzieli równo
-To znaczy... nie no obiecałaś że spróbujesz mojej paelli. - zaśmiała się nerwowo moja bratowa.
-Nie wiesz co u Agi i Sławka? - zapytał mój brat
-To ty nic nie wiesz? Sławek jej sie oświadczył 2 tyg. temu. ehh ślicznie razem wyglądają. Ja od początku wiedziałam że coś z tego będzie.

Po kilku godzinach Łukasz odwiózł mnie do domu.
-Miłego wieczoru-pocałował mnie w policzek a ja się tylko krzywo uśmiechnęłam
-Tiaa. dziękuję wzajemnie- Podeszłam do drzwi i otworzyłam kluczem. To co zastałam w środku bardzo mnie zdziwiło, było ciemno , wyukładana ścieżka z płatów róż wprost na górę do naszej sypialni i pozapalane świeczki.
Podeszłam do drzwi i je lekko uchyliłam, na środku stał Robert z bukietem róż.
-Co zrobiłeś - przestraszyłam się
-Nic strasznego - zaśmiał się delikatnie - Nie podoba ci się? - zaniepokoił się, cała sypialnia była obsypana płatkami róż i pozapalane świece stały w każdym możliwym miejscu.
-Kochanie bardzo mi się podoba, ale martwię się. przytuliłam się do niego delikatnie, odbierając wcześniej kwiaty.
-Aniu. Te tygodnie były bardzo ciężki ponieważ.... może tak.... długo z tym zwlekałem i powiem bez ogródek... Kocham cię i czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zająkał się i wyjął przepiękny pierścionek.
Z moich oczu poleciały łzy szczęścia.
-Tak Robert. Kocham cię.
Pocałował mnie i włożył na palec pierścionek. Przez resztę wieczoru i nocy zajmowaliśmy się sobą. :))

Kilka dni później.
Byłam najszczęśliwsza na świecie. Robert starał się jeszcze bardziej, znałam już przyczynę jego dziwnego  zachowania.
Teraz siedziałam u Ewy i oglądałyśmy filmy, panowie postanowili oblać nasze zaręczyny. Ehhh
-Hahaha już widzę Łukasza pijanego jak Messershmit... Znowu będzie spał na kanapie. - zaśmiała sie moja bratowa.
-No Ewa nie bądź taka, mają dobrą przyczynę do picia. Zresztą pół drużyny tam jest... hmmm mam jakieś dziwne przeczucie że coś się tam dzieje.
Popatrzyłam znacząco na Ewę i obie powiedziałyśmy równo:
-JEDZIEMY - o Sarę nie musiałyśmy się martwić bo mama mojej bratowej wzięła ją do siebie.
Podjechałyśmy pod klub i weszłysmy do środka, było bardzo dużo ludzi ale miejsce bardzo eleganckie i nowoczesne. Odnalazłyśmy wzrokiem lożę chłopakó.
-Ewcia - wydarł się mój brat i chwiejnym krokiem podążał do nas.
-A gdzie mój narzeczony - zaśmiałam sie widząc w jakim stanie jest reszta drużyny.
-Zabije dziwkę chybaa... ooo Ania i Ewa? A co wy tu robicie? - Uśmiechnął się sztucznie Kuba.
-Szukam Roberta, kogo to zabijesz ?
-A nikogo może wyjdziemy na chwilę, Gorąco tu.
Kuba zaczał mnie wyciągać z klubu, coś mi się tu nie podobało. Wyrwałam sie i popędziłam w stronę łazienek. Weszłam bez ceregilei do męskiej a to co zobaczyłam przeszło moje oczekiwanie, do oczu napłynęły mi łzy.
O ścianę stał oparty Robert. Był pijany to delikatnie powiedziany, był nawalony. A przytulona do niego stała Anka i całowali się,
-Robert ? - Zapytałam słabym głosem
-Aniu - odskoczył od swojej byłej - i mamrotał cos pod nosem, chyba nie wiedział co sie dzieje - to nie tak ja cie kocham to... nie .... - już go nie słuchałam. Wyszlam szybko z klubu widząc zdezorientowaną drużynę.
Wsiadłam w taksówkę i pojechałam do domu mojego brata. Rzuciłam się na łóżko w mojej dawnej sypialni. Płakałam, tak strasznie płakałam. Nie rozumiałam jak on mógł mi to zrobić... Dlaczego mnie zdradził. Jedni powiedzą że pocałunek to nic takiego, ale nie dla mnie. Zdrada to zdrada! Wyczerpana płaczem zasnęłam nad ranem.

Gdy się obudziłam dochodziła 9. Gdy zobaczyłam się w lustrze to się przestraszyłam. Włosy potargane, oczy zapuchnięte od łez. Nie miałam na nic siły. Nawet teraz łzy leciały po moich policzkach. Tak bardzo go kocham. Położyłam się z powrotem na łóżku, zwinęłam się w kłębek, przypominałam sobie wszystkie wspólne chwile. Dlaczego to tak łatwo straciłam? Dlaczego?
Obiecał mi że nigdy nie będę przez niego cierpiała.
Niechętnie wstałam i zeszłam na dół. Przy stole w kuchni w milczeniu siedzieli Łukasz i Ewa. Brat podszedł do mnie i przytulił, a ja znowu się rozpłakałam.
-Ciii... Aniu nie płacz... Skarbie prosze cię.
Odsunęłam się od brata i poparzyłam na stół. Leżała tam gazeta z nagłówkiem:
KONIEC WIELKIEJ MIŁOŚCI I..... POWRÓT DO BYŁEJ?
na pierwszej stronie zdjęcie jak uciekam z klubu cała zapłakana a za mną wybiega Robert, Łukasz i... Anka.
Na kolejnych stronach zobaczyłam zdjęcie jak... Mój brat uderza Roberta.
-Łukasz... - powiedziałam niepewnie, drżącym głosem
-Obiecałem ci że nigdy więcej nie pozwole cię skrzywdzić. To mój przyjaciel ale musiał za to zapłacić.- powiedział stanowczo i wyszedł z kuchni.
Ewa przytuliła mnie mocno, po chwili do kuchni weszła Agata - żona Kuby.
Nie miałam jednak siły na rozmowy. Gdy spojrzałam na ekran zobaczyłam 30 poł. nie odebranych, prawie wszystkie od Mojego narzeczonego, teraz to już chyba byłego. Rzuciłam telefonem o ziemie i wybiegłam z kuchni.

Po południu obudził mnie dźwięk dzwonka. Mój brat chyba otworzył bo słyszałam jak z kimś rozmawia. po chwili pukanie do drzwi
-Łukasz nie ma mnie, zostaw mnie w spokoju, nie mam siły - powiedziałam cichutko. Drzwi się otworzyły, niepewnie odwróciłam głowę i pobladłam. W moim pokoju był Robert, z wielkim siniakiem pod okiem.
-Aniu tak strasznie cię przepraszam ja nie wiem co mam ci powiedzieć tak mi przykro, ja nie wiem jak to się stało ja byłem pijany, nic nie pamiętam aż do momentu gdy ty...
-Nie chce tego słuchać. Robert wyjdź, między nami wszystko skończone, wiedziałam że ona namiesza, wiedziałam to, Nienawidzę cię! Zostaw mnie w spokoju - krzyczałam jak oszalała.
Do mojego pokoju weszli Piszczki. Ewa podeszła do mnie i mnie mocno przytuliła a Łukasz tylko powiedział:
-Lewy, lepiej będzie jak już pójdziesz - Robert spojrzał na mnie smutno i tylko pokiwał głową.
-Pamiętaj że zawsze będę cię kochać. Przepraszam cię za wszystko - i wyszedł.

Następnego dnia pojechałam po treningu z Łukaszem do Lewandowskiego po swoje rzeczy.
Chłopak stał w drzwiach sypialni i twarz miał schowaną w dłoniach.
-Mam już wszystko Łukasz.- Mój brat podszedł do Lewego i tylko powiedział.
-Przepraszam za to oko, zawsze będziesz moim przyjacielem ale to moja siostra.- Robert pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Aniu porozmawiajmy przez chwilę, daj mi 2 minuty- spojrzał na mnie błagalnie.
-Nie mamy o czym - odwróciłam wzrok żeby tylko się nie rozpłakać.
-Proszę -  chwycił mnie delikatnie za łokieć. Wyrwałam rękę i odskoczyłam od niego.
-Dobrze masz minutę.- Dałam znać Łukaszowi żeby poczekał na mnie na dole.- Słucham.
-Wiem jak bardzo cię skrzywdziłem, wiem i sobie tego nie daruje nigdy. zawsze będziesz miłością mojego życia. - teraz to już oboje płakaliśmy - Kocham cię, nie chciałem tego wszystkiego...
-Wiem...- Przerwałam mu ,-  ale to nic nie zmienia, ja... nie potrafię zapomnieć o tym co widziałam, nie umiem.- Zdjęłam z palca pierścionek i mu oddałam. - Po tym wszystkim nie jestem w stanie już tu mieszkać i pracować... razem z tobą. Kocham cię ale to nic niestety nie zmienia.

Wyszłam a po policzkach płynęły mi łzy.... Dostałam tylko sms od Cristiano:

-Aniu wiemy co się stało i wszyscy jesteśmy z tobą. Zawsze możesz na nas liczyć. Jeżeli tylko chcesz to przyjeżdżaj. Mourinho podtrzymuje ofertę pracy. Cristiano, Karim, Iker, Sergio i inni

A ja już widziałam co zrobię z dalszym życiem...





***********************************************************************************
Przepraszam za tak późne pojawianie się. Mam nadzieje że jesteście tu jeszcze. Jeżeli tak to piszcie komentarze i koniecznie dawajcie znać o nowych blogach o piłce nożnej!!! Może jestem dziwna, ale jeśli znacie jakieś super opowiadania to SPAM :)
DO NASTĘPNEGO. PS. nic nieobiecuje ale może pojawi się w pierszym tyg. stycznia bo jest już prawie napisany kolejny rozdział.


ahhh... zapomniałabym. Jeżeli ktoś nie lubi Realu to go zawiode bo w następnych odcinkach pojawi się dość dużo wątków z jego udziałem :)

sobota, 27 października 2012

Rozdział 10

Sobota! Błogie lenistwo, chłopcy nie mają treningu, co za tym idzie ja nie mam pracy! Siedzimy sobie z Robertem u niego w domu, oglądamy komedię w tv i pijemy czekoladę. Wiem wiele osób mówi że jesteśmy młodzi i możemy gdzieś wyjść jest sobota, ale mi tego nie potrzeba, po tym wszystkim potrzebuje stabilizacji, Robert mnie w tym wspiera co mnie cieszy.
-Kochanie no proszę cię nie będziemy oglądać tego romansidła, włącz mecz - wyszeptał mi do ucha i podstępem próbować zabrać pilota
-Oooo nie! ja nie ustąpię, Skarbie uwielbiam twoją drużynę, ale nie będziemy oglądać za każdym razem kiedy mamy wolne meczy! - cmoknęłam go w usta, Robert zrobił naburmuszoną minkę. - Ta mina już też na mnie nie działa. - zaśmiałam się
Siedzieliśmy tak i wygłupialiśmy się gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Robert nagle złapał zainteresowanie filmem i jakby nie usłyszał dzwonka. Westchnęłam cicho śmiejąc się pod nosem i podeszłam do drzwi. Gdy otworzyłam wiedziałam że skądś znam tą osobę tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Dzień dobry, pani do kogo? - zapytałam grzecznie
-Kotku kto przyszedł-zapytał Robert z salonu
-Ja do Roberta - popatrzyła na mnie z wyższością
-Anka? - zapytał Robert już zza mich pleców
-No Witaj. Chciałabym z tobą porozmawiać - uśmiechnęła się do niego słodko
-Wejdź. - Objął mnie w talii i odsunął od drzwi, był mocno wstrząśnięty, ja się nic nie odzywałam ale już widziałam kto to jest: Anna była narzeczona Roberta.
-Aniu nic się nie martw, wszystko będzie dobrze - wyszeptał i pocałował mnie delikatnie
-Wiec o czym chciałaś ze mną rozmawiać? - zapytał mój chłopak
-Taa chciałam Z TOBĄ porozmawiać a nie z twoją.... koleżanką - powiedziała patrząc na mnie z kpiną
-To ja was... - zaczęłam mówić ale Robert mi przerwał
-Nie! - powiedział ostro - Albo mówisz przy mojej dziewczynie, albo żegnam - powiedział akcentując jedno słowo.
-Dobrze. Więc... Robert ja sobie to wszytko przemyślałam i uważam że powinniśmy spróbować jeszcze raz, przepraszam cię za to co zrobiłam, nie byłam wtedy gotowa żeby zostać matką, ale teraz wszystko się zmieniło,pamiętasz te cudowne 3 lata, byliśmy tacy szczęśliwi. Kocham cię - podeszła do niego i pogłaskała po policzku, nie chcąc na to patrzeć Ania wyszła z pokoju z łzami w oczach do sypialni i tam położyła się na łóżku, tak się bała że Robert ją zastawi i wróci do niej, nie przeżyła by chyba tego. Nagle usłyszała głośne trzaśnięcie drzwiami i ciche otwieranie drzwi od sypialni. Robert położył się koło niej i przytulił do jej pleców.
-Kotku już poszła, nie przejmuj się nią nigdy cię nie zostawię i do niej nie wrócę za bardzo mnie zraniła, kocham cię.- dziewczyna odwróciła się do niego i krótko pocałowała w odpowiedzi.

Kilka tygodni później mieszkałam już z Robertem, prócz brata był całym moim światem. Miał duży dom więc zgodziłam się , byłam szczęśliwa, więc mój brat też był.
Borussia miała rozegrać mecz z realem madryt, musiałam się przyznać że była to moja ulubiona drużyna, lubiłam piłkę nożną i oczywiście oprócz Borussi to real mnie urzekł. Chłopcy byli bardzo zdenerwowani, gracze z Hiszpanii przyjechali już kilka dni wcześniej i wiele razy spotykaliśmy się z nimi na stadionie, muszę przyznać że ci ludzie byli naprawdę niesamowici. Najbardziej do gustu przypadł mi Iker (Dobry duch, potrafił ich zawsze zmotywować), Pepe (dobry humor go nigdy nie opuszczał), Karim ( był naprawdę niesamowity, miał poczucie humoru ale był też czasami tak poważny...) i Cristino oczywiście, wszyscy mówili że ten ostatni to zapatrzony w siebie dupek, a tak naprawdę to wspaniały i wartościowy człowiek z ogromnym poczuciem humoru i talentem do piłki nożej. Przed meczem życzyłam im wszystkim powodzenia, mimo że byłam oczywiście za drużyną mojego brata i chłopaka.
-Powodzenia - chłopcy przed szatnia podawali sobie ręce - Robert jesteś szczęściarzem - zaśmiał się Karim
Roman podszedł do nas i poklepał Cristino:
-Daj mi zyć Cristino co? - zasmiał się. reszta czasu mineła bardzo miło. Mecz skończył się wynikiem 2-1 dla naszych z czego jedną bramke strzelił mój chłopak.
Gdy chłopcy z madrytu już wyjeżdżali podszedł do nas terener i powiedział:
-Miło było cię poznać i gdyby tylko kiedyś znudziły ci się Niemcy zapraszam do Hiszpanii, przyjmiemy cię. -wszyscy się zaśmiali
-My jej nie puścimy - zaśmiał się Robert i pocałował mnie w policzek.
-Odwiedź nas czasami - przytulił mnie Cristiano, Karim, potem reszta drużyny.
-Postaram się kiedyś. Napiszcie jak dolecicie

Wieczorem siedzieliśmy na tarsie u mojego brata i świętowaliśmy zwycięstwo.  Poparzyłam na Roberta i pocałowałam go namiętnie. Wtedy pomyślałam jaką jestem szczęściarą. Czułam niestety że długo to moje szczęście nie potrwa...

***********************************************************************************
PRZEPRASZAM za nieobecność matura w tym roku i nie mam za wiele czasu. Szczerze? Średnio podoba mi się ten rozdział ale jest on przejściowy bo chcę wprować nowy wątek duuuużo ciekawszy. Podpowiem tylko że nie będzie już słodko i kolorowo. Moje opowiadnie będzie miało ok 16 rodziałów. JESTEM na wywiaderze więc pytajcie o co chcecie. DO następnego :)

wtorek, 2 października 2012

Rozdział 9

Dni mijały a ja się czułam coraz szczęśliwsza. Miałam wspaniałego chłopaka, super brata i bratową. Czego chcieć więcej? Niczego chyba, ehhh tylko liczyłam że to szczęście nie będzie ulotne i nie obudzę się z tego pięknego snu. W klubie było naprawdę dobrze. Chłopczyk z wymiany już sobie pojechał. pobył u nas zaledwie miesiąc... Ciekawe czemu. :)
Chłopcy ciężko trenowali a ja z każdym z osobna znajdowałam wspólny język. Prócz moich kochanych: Lewego, Łukasza i Kuby wspólny język znalazłam z Matsem i Mario. Ci chłopcy są po prostu niemożliwi. Sesje indywidualne to jakiś kabaret, zwłaszcza z Mario. Bardzo lubiłam spędzać z nim czas, potrafił mnie tak rozbawić jak nikt inny.
Niestety, pasmo zwycięstw się skończyło i chłopcy przegrali.każdy był zdołowany a jako psycholog, musiałam coś temu zaradzić. Mieliśmy właśnie sesje grupową.
-Chłopcy bardzo mi przykro że przegraliście, ale życie idzie dalej i musicie się szybko podnieść po porażce, czeka was kolejny bardzo ważny mecz, o punkty. To liga, jest bardzo ważna ale nie zapomnijcie o lidze mistrzów, z Ajaxem wygraliście lecz kolejny mecz jest z Machesterem City. Musicie jak najszybciej sie podnieść dlatego mam pewną propozycję. Każdy spokojnie wymieni po jednej osobie do której ma pretensje za przegrany mecz, w ten sposób wylejemy kwas i pójdziemy dalej. - uśmiechnęłam się zachęcająco do nich, ci tylko siedzieli spokojnie na krzesłach ze spuszczonymi głowami. Zobaczyłam że w pomieszczeniu nie ma Maria
-Teraz mi powiecie gdzie jest Goetze- powiedziałam lekko podirytowana. Rozmowy grupowe a jego nie ma no łeb ukręcę! W tej chwili do środka wbiegł zdyszany Mario.
-Mario pozwól tu na chwilkę!! Mogę wiedzieć gdzie się szwędasz? Kurcze próbuje wam pomóc a ty jak zwykle spóźniony.
-Królowo złota ty się na mnie nie denerwuj bo ci kretyni po przegranym meczu żartów im się zachciewa. - popatrzył z mordem w oczach na chłopaków. - To co nie gniewasz się? - Popatrzył na mnie i wziął za rękę.
-No wiesz że nie umiem się długo na ciebie wkurzać - zaśmiałam się delikatnie - ale siadaj już proszę.
Mario usiadł a ja zerknęłam na Roberta miał dziwny wzrok. hmmm porozmawiam z nim w domu.
Aaa bo tak teraz spędzam coraz więcej czasu u Roberta. Oficjalnie mieszkam jeszcze u Łukasza ale rzadko tam bywam.

Po dwóch godzinach czekałam na Roberta i Łukasza. Pierwszy wyszedł mój brat.
-Łukasz co jest? Aż tak bardzo wszyscy przejmujecie się meczem? Nie martw się. Dacie rade w następnym. Robert też teraz jakiś dziwny jest.- mój brat szedł lekko przygarbiony z opuszczoną głową
-Siostra to że Lewy jest dziwny to nic nowego jest taki od jakiś kilku dni
-Właśnie wiem, powiedz mi co sie dzieje bo jak jestem u niego to jest wszytko ok ale jak przyjdziemy na trening to zachowuje sie inaczej.
-Pogadaj z nim w domu na spokojnie - wyszeptał i objął ramieniem - No Lewy rusz tyłek - zaśmiał się widząc idącego Roberta.
-No już idę. - Podbiegł pocałował mnie w czoło - jedziesz do mnie Aniu czy z Lukaszem?
-Z tobą pojadę.-Pocałowałam brata w policzek i wsiadłam z Robciem do auta.

Wieczorem leżałam z Robertem w łóżku i oglądaliśmy telewizję. Chłopak gładził moje ramię a ja miałam położoną głowę na jego nagim torsie. Wyłączyłam telewizor i spojrzałam w oczy mojego chłopaka.
-Kochanie powiedz mi co się dzieje? Tak dziwnie dziś na mnie popatrzyłeś na tym spotkaniu grupowym.
-Nic się nie dzieje.
-Przecież widzę - przejechałam paznokciem po jego torsie. Chłopak spojrzał w ciemności za oknem
-Po prostu... zastanawiam się czy jesteś ze mną szczęśliwa?
-Kotku - podniosłam się na rękach - kocham cię. jestem z tobą bardzo. bardzo. bardzo. szczęśliwa, a teraz mów co się dzieje bo nie odpuszczę.
-Bo. widzę jak od kilku dni zbliżyłaś się z Mario. - zerknął na mnie.
-Skarbie to mój przyjaciel, tylko przyjaciel, to ciebie kocham wiesz. - uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam namiętnie.
-Mmmm a mogłabyś to jakoś udowodnić....

Kilka dni później byłam u bratowej na pogaduchy. Chłopcy zrobili sobie imprezkę w ogrodzie.
-Aniu a powiedz mi jak między tobą i Robertem?
-Wszystko dobrze... tylko zauważyłam że Lewy jest czasami jakiś wkurzony, nieobecny, zapytałam go o co chodzi i chyba jest zazdrosny o Mario, ale przecież to tylko mój przyjaciel, już mu to wyjaśniłam, mam nadzieję że pomoże.
-Taa.. czekałam aż sama to zauważysz... Robert bardzo dobrze sie maskuje ale po aferze z byłą dziewczyną on już nawet nie ufa kumplom z klubu. - powiedziała smętnie Ewa
-Wiem.. nie mam zamiaru dawać mu powodów do zazdrości, kocham tylko jego. - uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na chłopaków na terasie , próbujących rozpalić grilla.
-Kotek co wy tutaj tak siedzicie,, chodźcie do nas - zawoł do Ewy Łukasz.
Wyszłyśmy i śmiałyśmy się z żartów, jakie opowiadali chłopcy, Sary nie było, rodzice Ewy wzięli ją na weekend, było ponad pół drużyny. Ponieważ był już październik wieczory były już chłodne, siedziałam z Mariem i oglądałam zdjęcia jego bratanicy, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy, odwróciłam sie i zobaczyłam Roberta, wziął mnie za rękę i poprowadzić koło oczka wodnego, tam był taki śliczny widok na ksieżyc. Siedzieliśmy tak, ja wtulona w niego i rozmawialiśmy
-Kochanie ale ty już nie jesteś zazdrosny co?
-Nawet nie wiesz jak trudno mi patrzeć jak sobie tak siedzicie i gadacie, śmiejecie się - powiedział cicho
-Kocham cię zazdrośniku, wszyscy twoi koledzy to tylko moi znajomi, nigdy bym cię nie zdradziła, a już na pewno nie z kolegą z drużyny. - pocałowałam go delikatnie, chodź wracamy do reszty.


 **********************************************************************************

Witam... Teraz będę się starała dodawać nowe odcinki co dwa tygodnie, jak widzicie, jeszcze mam delikatne opóźnienia ale jest coraz lepiej, podbudowuje mnie to że tak dużo dobrych komentarzy jest, prosze komentujcie dalej, jest mi bardzo miło i lepiej mi się pisze kolejne odcinki. DZIEWCZYNY i nie tylko zaklożyłam konto na wywiaderze jest na górze zakładka PYTANIE DO MNIE jak tylko mmacie pytania to piszcie, obiecuję odpisać! Trzymajcie się cieplutko i informujcie o kolejnych. Do następnego!!

sobota, 15 września 2012

Rozdział 8

                Pierwsze promyki słońca zaczęły wpadać do pokoju. Dziewczyna podparła się na łokciach zaczęła powolutku otwierać oczy i rozglądać się po pokoju. Przekręciła głowę delikatnie w prawą stronę i ujrzała słodko śpiącego bruneta. Położyła głowę z powrotem na jego klatce piersiowej i zaczęła rozmyślać nad tym co się wczoraj stało. Nie żałowała. Bardzo cieszyła się że tę noc spędziła z Robertem. Wiedziała że chłopak nie da jej skrzywdzić. Kochała go. Poczuła że Lewy zaczyna się przebudzać. podniosła głowę i spojrzała w oczy swojego chłopaka. Tak bardzo je kochała.
- Dzień dobry słoneczko - chłopak uśmiechnął się delikatnie i pocałował dziewczynę. - Jak się spało?
- No dzień dobry - dziewczyna odwzajemniła pocałunek -Dobrze, ale krótko - zaśmiała się perliście.
- Aniu....powiedz mi... żałujesz? - Chłopak zapytał z obawą w głosie. Nie chciał aby Ania znowu cierpiała. Obiecał sobie że nie da jej już nikomu skrzywdzić.
- Nie oczywiście że nie, dziękuję ci Robert... za wszystko. Kocham cię.
- Skarbie to ja dziękuję ci że mi zaufałaś . Też cię kocham. - pocałował dziewczynę w policzek.
- Dobrze ale zbierajmy się pomału ty masz trening a ja muszę przecież potwierdzić że przyjmuję posadę psychologa.
- Naprawdę? Tak się ciesze. No to co... ja mam plan. Najpierw wspólny prysznic bo oczywiście tak będzie szybciej, potem razem zrobiły śniadanie... - z kolejnymi słowami składał pocałunki na szyi i dekolcie dziewczyny - ...a potem pojedziemy do twojego brata i do klubu
- Szybciej? Kotku szybciej to będzie jak ty pójdziesz wziąć prysznic a ja po tobie a w między czasie zrobię śniadanie. - zachichotała czując dłoń chłopaka na swoim udzie.
- Aniu aż tak nam się śpieszy. - Wziął dziewczynę na ręce i poszli do łazienki.

                                                                   Narracja ANNY
            Po wspólnym poranku pojechaliśmy do domu. Gdy weszliśmy usłyszeliśmy wesołe rozmowy dochodzące z kuchni. W środku. widok był przekomiczny. Ewa stała oparta o blat i śmiała się pijąc kawę. Łukasz karmił Sarę kaszką ale większość posiłku była na tworzy i ubraniu mojego brata.
- A już miałam pytać co ci Ewuś tak wesoło. - podeszłam do bratowej i dałam jej buziaka w policzek, tak samo do Sary - tobie dam jak się umyjesz - wskazałam na mojego brata
Po chwili mój brat przyszedł już umyty.
-To co siostrzyczko gdzie się spędziło noc - i uśmiechnął się szelmowsko
-Przecież wiesz gdzie byłam napisałam ci sms że zostaje u Roberta - moje policzki przybrały kolor dojrzalej wiśni, nie chciałam o tym rozmawiać! Lewy tylko uśmiechał się głupkowato i puszczał oczko do mojego brata. Na szczęście moja bratowa ma troszkę więcej taktu.
-To co Aniu przyjmujesz propozycje pracy w Borussi?
-Tak przyjmę :) Będę bliżej tego czuba - i wskazałam na Łukasza ale widząc miną Roberta roześmiałam się i dodałam - takk i Roberta też oczywiście, dobrze to ja pójdę się przebrać i możemy jechać.
-O matkooo nim ty się przebierzesz weźmiesz prysznic to godzina minie, na trening się spóźnimy.
-Prysznic już braliśmy - powiedział Robert i podszedł do mnie całując mnie w policzek. Po czym razem z Łukaszem się roześmiali widząc moją minę.

 Półgodziny później byliśmy już na stadionie. Chłopcy poszli na trening a ja powiedzieć trenerowi że przyjmuję ofertę pracy.
Po kilkunastu minutach już siedziałam w swoim gabinecie. Najpierw były sesje indywidualne. A potem grupowa. Do składu dołączył nowy chłopak wymiana z 04 Schalke. Już na sesji indywidualnej sprawiał kłopoty bo dość nachalnie do mnie zarywał, nie wiedział że jestem siostrą Łukasza i dziewczyną ( jak to pięknie brzmi) Roberta. Na sesji grupowej miałam z niego taki ubaw że szok, przez te kilkanaście tygodni stałam się silniejsza. Nie raniły mnie już niektóre rzeczy, a wręcz przeciwnie czasami działy na mnie jak płachta na byka.

-Dobrze panowie, były rozmowy indywidualne to teraz zapytam jak chcielibyście żeby wyglądały spotkania grupowe? Ja mam już pewien plan, ale chcę abyście również podali mi jakieś propozycje.
No oczywiście musiał odezwać się ten nowy.. Myślał że jest zabawny jednak szybko wyprowadziłam go z błędu.
-No wiesz kochanie - podszedł do mnie blisko - ja to chyba wolę te nasze sesje indywidualne - przejechał dłonią po moim ramieniu. Widziałam jak Robert i Łukasz zaczynają się wkurzać. Mój brat tylko powstrzymywał Lewego od komentarza. Tak samo zresztą zareagowała reszta drużyny.
-Wiesz co... kochanie - podeszłam bliżej niego i jeździłam dłonią po jego torsie. Wszyscy przyglądali nam się w osłupieniu. Puściłam tylko oczko do Lewego i Łukasza. - Albo natychmiast usiądziesz na swoim miejscu, zaczniesz słuchać co mam do powiedzenia i zostawisz mnie w świętym spokoju albo tak cię urządzę i taką opinię wydam ci u trenera jako psycholog, że o kolejnych 10 meczach możesz pomarzyć - Powiedziałam ze złośliwym uśmiechem i szybko spoważniała oddalając się od niego i patrząc na całą resztę.- Czy ktoś jeszcze ma jakieś równie "mądre" pomysły co kolega? Nie? To dobrze możemy przechodzić do konkretów.
Chłopak usiadł w osłupieniu speszony i obrażony. W oczach Łukasza widziałam dumę, u  Roberta zobaczyłam ulgę i rozbawienie tak jak u całej reszty. Ehhh myślę że to będzie dobry czas...


sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 7

         Od jakiegoś czasu spotykamy się z Robertem. Czuję się przy nim tak bezpiecznie jak przy nikim innym, no chyba że przy Łukaszu :) Mój brat wie co czuje do Roberta. Cieszy się z tego, mówi że jest on odpowiednim kandydatem na męża. Łukasz ma za bardzo wybujałą wyobraźnie. Do małżeństwa to mi się nie śpieszy.!!

        Wstałam rano bo musiałam pojawić się dzisiaj wcześniej w gabinecie. Łukasz ma trening dopiero popołudniowy więc muszę jechać sama. Robiąc sobie śniadanie usłyszałam pukanie. Troszkę się zdziwiłam bo kto przyszedł by o 7 rano do nas. Otworzyłam zaciekawiona drzwi a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Witam panią, czy miałaby pani ochotę zjeść śniadanie z najprzystojniejszym piłkarzem Borussi?
-No nie wiem musiałabym się zastanowić bo jak pan jest taki przystojny to nie wiem czy tam radę skupić się na pracy, a mam do przejrzenia kilka dokumentów.
-Ależ ja nie będę pani rozpraszał-mówiąc to objął mnie w pasie i krótko pocałował w usta.
-No to zapraszam-zaśmiałam się i wpuściłam go do środka.
-Co tu robisz tak wcześnie przecież trening macie dopiero na 12?
-Aaaa... chciałem cię zobaczyć i zapytać o której kończysz może poszlibyśmy dziś na jakiś dobry obiad?
-Kończe o 16 czyli po waszym treningu więc możemy iść.- uśmiechnęłam się do niego. Robert przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Pewnie ta sielanka trwałaby gdyby nie mój kochany braciszek...
-Ekhemm... nie w ogóle się mną nie przejmujcie pojawiam się i zanikam jak murzyn na pasach.
-No zabawne-zaśmiałam się rumieniąc się i szybko oderwałam od Roberta. Lewy tylko stał i się promiennie uśmiechał nie czując się skrępowany całą sytuacją.
-A gdzie Ewa i Sarcia - spytał Łukasza
-Sara w nocy źle spała i Ewa teraz razem z nią odsypia.
-Aaaa.. Łukasz dobra wiadomość za niedługo będę mogła sie od was wyprowadzić znalazłam takie małe przytulne mieszkanko niedaleko stadionu- zagadnęłam do brata. Ten stanął nieruchomo.
-Ale jak to Aniu przecież nie musisz się wyprowadzać. Mam na tyle duży dom że możesz mieszkać z nami.
-Nie będę wam całe życie siedziała na głowie już tyle czasu tu jestem.
-Kochana - podszedł do mnie-jesteś moją siostrzyczką i póki mieszkamy w tym samym mieście to nie pozwolę ci wynajmować żadnego mieszkania - powiedział stanowczo i mnie przytulił
-No dobrze skoro nalegasz - uśmiechnęłam się do niego.Robert tylko przyglądał się całej sytuacji.
-No to kto ma ochotę na omleta-?...

        Wychodząc z pracy bardzo się zdziwiłam bo czekał na mnie nie sam Robert ale również mój brat.
-Co ty tu Łukasz robisz?
-Ja wiem romantyczne popołudnie, obiad i kolacja + gratis śniadanie, wiem, wiem, wiem, ale pół godziny poświęcisz nam obu - zaśmiał się a ja wywróciłam oczami. Robert dał mi buziaka w policzek i poszliśmy do naszej ulubionej restauracji.
-Słuchaj Aniu jest sprawa. Nasz psycholog przeszedł na emeryturę i chcielibyśmy cię zapytać czy nie zachciałabyś pracować w Borussi jako psycholog sportowy - zapytał Lewy i widząc że chce coś powiedzieć od razu mi przerwał - tak wiem że nie masz doświadczenia ale prezes powiedział że potrzeba ludzi nowych i "świeżo" patrzących na nas więc proszę cię zgódź się.
-Siostrzyczko to świetna robota, na pewno zarobisz dużo więcej a i nam będzie przyjemniej z tobą pracować.
-Hmmm no wiem czy to jest dobry pomysł.- Ale widząc ich wzrok od razu powiedziałam.- To dajcie mi się chociaż zastanowić. Dam wam jutro odpowiedź ok?
-Jasne nie ma problemu. - uśmiechnął się mój brat i dając buziaka w policzek powiedział:
-Uciekam i zostawiam was już samych gołąbeczki, siostrzyczko nie śpiesz się nie musisz wracać na noc - ale widząc mój wzrok szybko wybiegł z kawiarni.

       -Jak myślisz powinnam przyjąć tą posadę? - zapytałam Roberta. Mimo że było już dość późno szliśmy właśnie do niego do domu, mieliśmy obejrzeć film.
-Skarbie uważam że to świetna praca. No i jest jedna wielka zaleta.-uśmiechnął się tajemniczo
- Jaka bo ja żadnych nie widzę... a nie przepraszam będę częściej widywała jedną z najważniejszych osób w moim życiu... - uśmiechnął się słodko gdy byliśmy już u niego w ogrodzie, objął mnie w pasie i gdy miał już coś powiedzieć to mu przerwałam - mojego brata przecież.
Jego mina była bezcenna. zaczął mnie gonić po całym ogrodzie, ale to piłkarz szybko mnie dogonił i oboje przewróciliśmy się na trawę. Leżał na mnie groźnie mrużył oczy.
-To kogo chciałabyś częściej widywać?
-No ciebie oczywiście że ciebie- uśmiechnęłam się słodko i poparzyłam mu w oczy. Zrobił to samo. Zbliżył swoją twarz do mojej i czule pocałował. wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Leżeliśmy na jego łóżku i całowaliśmy się. Ręce Roberta błądziły po moich plecach a ja swoje palce zatopiłam w jego włosach.
Oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy.
-Nie wiem czy jestem już gotowa - odwróciłam wzrok w stronę okna. na dworze było już ciemno pokój oświetlał tylko księżyc. Chłopak chwycił mnie delikatnie za podbródek i zwrócił z powrotem mój wzrok na niego.
-Kotku do niczego cię nie zmuszam, wiem przez co przeszłaś i najważniejsze jest dla mnie to że pozwoliłaś mi się do ciebie zbliżyć... Kocham cię Aniu - uśmiechnął się delikatnie opierając swoje czoło o moje.
-Wiesz ja nie sądziłam że komuś tak szybko zaufam, owszem minęło sporo czasu ale bardzo się ciesze że jesteś przy mnie, wiem że zawsze mogę na ciebie liczyć i że mnie nie skrzywdzisz. - Pocałowałam go delikatnie -Też cię kocham Robert.
Delikatnie zdjęłam swój sweterek a on swoją bluzę gdy byliśmy w samej bieliźnie powiedział
-Będę delikatny kochanie - i popatrzał na mnie czule.
-Ważne żebyś był.
Ta noc była nie samowita oboje chcieliśmy przelać na siebie uczucia jakimi się darzymy. Lewy był tak czuły i delikatny jakby bał się że zniknę. Nad ranem zasnęliśmy zmęczeni tuląc się do siebie...

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 6

W moim życiu zmieniło się bardzo wiele. Na razie mieszkałam z Łukaszem, Ewą i ich córeczką, ale za niedługo postanowiłam się wyprowadzić. Nie będę im siedziała na głowie tyle czasu. Moja przyjaciółka tydzień temu wróciła do Polski, ale obiecała że za niedługo wróci, musiała tylko pozałatwiać swoje sprawy. Sławek odwiedza mnie baardzo często, noo i zaczęli się w końcu spotykać z Agą :) Iiii... Jeszcze jedno zbliżyliśmy się z Robertem. Nie wiem czy jestem gotowa na jakikolwiek związek, ale czas pokaże. Kilka dni po tym wydarzeniu Łukasz postanowił opowiedzieć o wszystkim naszemu tacie. Tak zdenerwowanego i zatroskanego jeszcze go chyba nie widziałam. Tak samo jak mój brat zaczął obwiniać siebie za to co się stało.
Zaczęłam pracę niedaleko stadionu Dortmundu uwaga... jako psycholog, co prawda na razie taki początkujący, i jeszcze będę potrzebowała pomocy ale idzie mi dobrze, cieszę się tylko że zdążyłam obronić licencjat przed wyjazdem z kraju.

Był piątek. Byłam bardzo poddenerwowana bo miałam dziś bardzo hmmm.. ciężki przypadek, jeśli można to tak nazwać czekała mnie rozmowa ze zgwałconą dziewczyną. I co ja jej miałam powiedzieć?
Weszłam do kuchni o 7 rano mimo że do pracy miałam na 10. Nie mogłam spać. Zaparzyłam kawę, robiłam śniadanie bo wiedziałam że zaraz cała rodzinka wstanie. Pierwsza do kuchni weszła Ewa.
-No dzień dobry kochana jak się spało? - zapytała mnie z uśmiechem na twarzy. czy ja już mówiłam że uwielbiam moją bratową i siostrzenicę? Nie? No to właśnie mówię, po prostu zaraz po Agnieszce, Ewa jest osobą z którą mogę o wszystkim porozmawiać a Sara jest tak kochana i słodka żę... szok :D
-Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem - ... nie spało się, taka jestem zdenerwowana
-Anuś nie przejmuj się, będzie dobrze :) Dasz sobie radę, bo pamiętaj że sama dałaś sobie z tym radę.
-Ewuś uwielbiam cie wiesz, mój brat jest ogromnym szczęściarzem. - przytuliłam się do Ewy
-No pewnie że jestem... tulimyyy - Łukasz wszedł do kuchni podbiegł do nas i zaczął nas "miażdżyć" w swoim uścisku.
-Taaa tylko ja nie powiedziałam czy ty tak do końca na to zasługujesz - zaśmiałam się i dopiłam swoją kawę.
-A o której dzisiaj kończysz pracę to wpadnę z Robertem po ciebie i może pójdziemy gdzieś na obiad bo Ewa jedzie załatwić dzisiaj jakieś sprawy i bierze ze sobą Sarę.- powiedział Łukasz
-Wiesz co no powinnam być wolna ok czyli po waszym treningu to możemy gdzieś w sumie jechać, ale może wziąć się Sarą? Może będzie lepiej jak sama pojedziesz?
-Kochana jesteś ale, muszę wziąć ją bo przy okazji pojedziemy do moich rodziców ich odwiedzimy. A wy idzcie sobie na jakiś dobry obiad bo ja wrócę pewnie wieczorem. Ahaa.. no i pozdrówcie Roberta - zaśmiała się Ewa.
-Ekhemm - odchrząknął Łukasz ze śmiechem - Czy wszystkie kobiety w tym domu muszą lecieć na Lewego? I mimo że to mój przyjaciel to czuję się zazdrosny.
-Wujoo Lobcio... - zaśmiała się słodko Sara.
-No proszę nawet moja córka i żona - wybuchnęłyśmy śmiechem, Łukasz próbował zachować powagę ale mu to nie wyszło.
-No dobrze to ja was opuszczam bo muszę się przygotować do tej rozmowy. - pogłaskałam po główce Sarę i poszłam do swojego pokoju.

Zastanawiałam się nad tym co mam powiedzieć tej dziewczynie, jak mam z nią rozmawiać. Ale myślę że teraz rozumiem ją bardziej niż jak miałabym rozmawiać z nią nie wiedząc jakie uczucia są w niej po takim wydarzeniu. Poszłam pod prysznic, następnie przygotowałam ubrania na dzisiaj. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą elegancką koszulę i czarne szpilki. Nagle usłyszałam że mój telefon dzwoni. Popatrzyłam na ekran i uśmiechnęłam się ciepło.
-No cześć, coś się stało że dzwonisz teraz? -  zapytałam mojego rozmówcę
-A to musiało się coś stać? Nie mogłem po prostu do ciebie zadzwonić żeby cię usłyszeć
-Nie no Robciu oczywiście że możesz ale przeważnie nie dzwonisz o... 8.30 rano - zaśmiałam się cicho
-No dobrze... ja chciałem tylko... życzyć ci dzisiaj powodzenia, pamiętam jak mówiłaś że masz dziś jakąś bardzo ważną rozmowę.
-No mam.. Dziękuję Robert, aha i widzimy się na obiedzie.
-O super czyli idziesz z nami..
-Ania nie widziałaś moich... - do mojego pokoju wtargnął bez pukania Łukasz - upsss sorry nie widziałem że z kimś gadasz
-Haha no tak Łukasz jak zawsze w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie - zaśmiał się Robert
-Taaa jak zawsze... dobra ja kończe bo właśnie idę zamordować brata, także wiesz jakby się nie pojawił na treningu to pamiętaj co złego to nie ja.
-Haha ok nie ma problemu będę cię krył Całuje pa :)
-No ja ciebie też pa.

-Łukasz umiesz pukać? Popatrz podchodzisz do drzwi uderzasz rękę kilka razy, to nie boli - zademonstrowałam mojemu bratu
-Dobra dobra będę pamiętał - mój brat stanął z miną jakby właśnie co najmniej nauczył się latać. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ale teraz poważnie, kto dzwonił, czyżby nasz ukochany Lewusek - mój brat śmiesznie poruszał brwiami - przepraszam co ty go też... i o jakiej to zbrodni na mnie wspominałaś...

-Dobra kochani zbieram się - ucałowałam bratową i Sarę
-Ok powodzenia - odpowiedziała z uśmiechem Ewa.
-Chodź zawiozę cię bo sam też jadę na trening.
20 minut byłam już pod gabinetem, Brat odprowadził mnie pod drzwi i powiedział o której będą z Robertem, oraz gdzie mam czekać.
W środku czekała już moja pacjentka. Rozmowa była bardzo ciężka, ale bardzo szybko znalazłyśmy wspólny język. Stwierdziłam, że jeśli powiem jej coś mi się przydarzyło, otworzy się przede mną i tak też było, rozmowa była bardzo owocna, a Isabel bo tak miała na imię, to bardzo miła dziewczyna.

Po 14 gdy wyszłam przed budynek mój brat i Robert już na mnie czekali. Podeszłam i ucałowałam ich obu w policzek.
-No cześć Nanuś i jak ci poszło? - zapytał mój brat
-Nadzwyczaj dobrze, no ale gdzie idziemy na ten obiad bo jestem strasznie głodna.
-Tam gdzie zawsze? - zapytał Robert patrząc z uśmiechem na mnie.
Cały Obiad minął w bardzo miłej atmosferze. Do mojego brata zadzwoniła Ewa i poprosiła aby przyjechał po nią do jej rodziców. Zostaliśmy z Robertem sami.
-Jejku dziękuję za ten obiad było naprawdę pyszne. Ale wiesz co skoro Łukasz pojechał do teściowej to wróci bardzo późno może pojedziemy do nas i skusisz się na kawę albo wiem.. lampkę wina? - uśmiechnęłam się słodko - szczerze mówiąc nie lubię siedzieć wieczorami sama. Łukasz zawsze stara się mnie ze sobą zabierać ale... czasem jednak nie da rady - posmutniałam odrobinę i poparzyłam na mojego towarzysza. Matko jaki on jest przystojny ;)
-No dobrze pojadę z tobą i zostanę do wróci Piszczu. - wziął mnie za rękę i poprowadził do swojego samochodu.
Godzinę później siedzieliśmy z Robertem w salonie. Rozpaliłam ogień w kominku bo wieczory były chłodne i otworzyłam butelkę wina. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem bądź w skaczące wesoło iskry w kominku. Nagle zobaczyłam że Lewy posmutniał. Chwyciłam go za rękę i pogłaskałam po policzku widocznie już alkohol zaczął na mnie działać.
-Co się stało? - zapytałam zatroskana
-Nie nic takiego
-Robciu wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć?
-Wiem Aniu - popatrzył na mnie z czułością i odwrócił wzrok - Pewnie już będzie około roku od tego co się stało. Miałem dziewczynę, a właściwie to już narzeczoną, Miała na imię Ania. Byliśmy bardzo szczęśliwi, przynajmniej tak mi się wydawało. Przyszła do mnie pewnego wieczoru zapłakana i powiedziała że jest w ciąży, cieszyłem się jak wariat ale ona wcale, stwierdziła że to jej wszystko rujnuje, całą jej karierę... - zatrzymał się na chwilę a w jego oczach dostrzegłam łzy - kilka tygodni później gdy myślałem że jest już wszytko w porządku że też się cieszy jak ja... dowiedziałem się... przez przypadek, jej lekarz do mnie zadzwonił... że usunęła dziecko...po wszystkim kazałem jej się wynosić, jeszcze mi się przyznała że w Polsce zdradziła mnie z moim kumplem z Lecha po jednej z imprez. A ja jak ostatni kretyn jej wierzyłem - zacisnął zęby i poparzył na ogień w kominku. Przysunęłam się bliżej niego, wytarłam mu wilgotne policzki i przytuliła, nie trzeba było nam słów tak bardzo się cieszyłam że jest przy mnie że mi zaufał.
-Tak mi przykro, nie zasługiwała na ciebie.
Gdy się od siebie troszkę oddaliliśmy popatrzył mi głęboko w oczy, całkowicie się w nich zatraciłam. Całkowicie się zgubiłam w tych jego lazurowych oczach. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać.
-Aniu nie chce cię do niczego zmuszać.
-Ufam ci Robert - uśmiechnęłam się do niego i poczułam na swoich ustach jego pocałunek. Całował mnie tak delikatnie jakbym miała mu zniknąć, i zrazem tak namiętnie świat mi zawirował a w brzuchu jakby latało tysiące motyli.
Boże chyba... się zakochałam.

__________________________________________________________________________________________
Moje kochane przepraszam że znowu tak długo, kolejny rozdział pojawi się w połowie lipca. Piszcie czy wam sie podoba i co ewentualnie mogę zmienić:) POZDRAWIAM WAS I CAŁUJE!!

Rozdział 5

-Od mojego pobicia nic się nie zmieniło mama jak piła wcześniej tak i teraz oczywiście jak wytrzeźwiała zaczynała przepraszać... ale co z tego, jeśli 2 dni później działo się to samo - zrobiła krótką przerwę - to było miesiąc temu, od mojego pierwszego pobicia minęło kilka lat, był piątek   wieczorem, było zimno, jak to w listopadzie. Pamiętam dobrze to wydarzenie bo razem z Agą skończyłyśmy zajęcia później niż zwykle, i przyjechałyśmy do domu na weekend. wtedy poprosiła mnie żebym przyszła do niej na noc. Miałam iść od razu i tylko zadzwonić do mamy... ale w końcu zdecydowałam się iść po kilka rzeczy. Gdybym tylko wiedziała co się stanie w życiu bym tam nie wróciła... - Z jej oczu poleciała nowa "dawka" łez.- Gdy weszłam do domu było jak zwykle dym papierosów i odór alkoholu. Usłyszałam że matka nie jest sama i pije z jakimś facetem i to tu właśnie się zaczęło całe piekło:
 - Gdzie ty się włóczyłaś co? Na górę natychmiast! - krzyknęła gdy ją tylko zobaczyła.
 - Byłam z Agnieszką. Idę do niej na noc wrócę jutro ok. południa.
 - Gdzie ty idziesz? Ty się ku*wo chyba pomyliłaś. Do pokoju już. Ja ci zapewnię rozrywkę - zaśmiała się i wtoczyła z powrotem do kuchni. Dziewczyna weszła na górę. Starała się być silna i nie płakać. Ale łzy leciały ciurkiem z jej oczu. Mimo że była juz pełnoletnia nie potrafiła się jej przeciwstawić. Do domu przyjeżdżała tylko na weekend, chciała spędzić z nią tylko te dwa dni Napisała szybko smsa do przyjaciółki że nie da rady przyjść i ją przeprasza. Wzięła prysznic i usiadła na łóżku rozczesując włosy. Zobaczyła że jej drzwi do pokoju się szybko otwierają i staje w nich pijany facet, znajomy jej matki. Ta tylko stanęła za nim, zarechotała i powiedziała dobrej zabawy.
Facet szybko do niej podszedł i zaczął dotykać. Było czuć paskudny odór alkoholu. Dziewczyna chciała się przeciwstawić wyrywała się ale wszystko na nic. Mimo że był pijany to i tak zbyt silny jak dla niej. Zaczęła krzyczeć:
- Pomocy mamooo.... błagam cię pomóż mi.... Mamoooo - krzyczała i płakała
- Nie drzyj się tak ku*wa... i nie wyrywaj - warknął facet. - Twoja mamuśka ma cię w dupie zapłaciła mi za ciebie i mam zamiar to wykorzystać - zaśmiał się ponownie dobierał do dziewczyny
Był tak obleśny że zbierało jej się na wymioty. wyrywała się, szarpała ale wszystko na nic. Z oczu cały czas leciały jej łzy. Nie mogła uwierzyć że jej matka dopuściła się tego. Biła, ok. ale nigdy coś takiego, Była już dawno pełno letnia a dalej nie mogła uwierzyć jaka jej matka potrafi być...
Facet zaczął ja całować, rozerwał jej koszulkę i spodenki, dziewczyna była już wykończona, ale kopnęła faceta i zaczęła uciekać. Nie zdążyła jednak nawet dobiec do drzwi bo złapał ją i uderzył z całej siły.
-I co ku*wa robisz co? Myślisz że mi uciekniesz? to się mylisz - warknął z całej siły jeszcze raz ją uderzył w twarz. Rzucił ją na łóżko. Nie miała siły się już bronić, poddała się.. bo nie miała siły, pozwoliła mu żeby zrobił z nią co chciał. Szybko ściągnął spodnie i trzymając jej ręce z całej siły w nią wszedł. Dziewczyna z bólu o mało co nie zemdlała, poczuła jak leci jej krew. Czuła się jakby ją ktoś rozrywał od środka, facet sapał coraz szybciej. Ania płakała, nie miała na nic innego siły. Nie rozumiała tylko jednego jak jej matka mogła zapłacić za gwałt na niej... na swojej córce.
Gdy facet skończył zaśmiał sie jeszcze i wytaczając z pokoju powiedział:
-wiesz co? jakbym wiedział że jesteś dziewicą to zapłacił bym twojej starej więcej.
Tak była dziewicą. Zasnęła wykończona płaczem i bólem.
Gdy obudziła się po czterech godzinach była wyczerpaną obolała i pobita. Szybko poszła wziąć prysznic, spakować się i uciec. Przyjaciółce napisała że jedzie do Niemczech i żeby do niej dojechała. Pojechała do szkoły, złożyła rezygnację i wyjechała do Niemczech.

Opowiadając historię dziewczyna była cały czas przytulona do brata, który trzymał ją bardzo bardzo mocno i tylko zaciskał pięści na kolejne słowa dziewczyny. Nikt nie mógł uwierzyć w słowa Ani.
-Kochana dlaczego nie przyjechałaś wtedy do mnie, czemu nie powiedziałaś ani mnie ani Sławkowi? - Pierwsza odezwała się Agnieszka gładząc dziewczynę po włosach.
-Właśnie... Nanuś.... przecież zawsze nam wszystko mówiłaś. Dlaczego powiedziałaś tego najgorszego? - Zapytał łagodnie Sławek spoglądając na dziewczynę która wstała z fotela i podeszła do okna.
-Nie wiem... Wstydziłam się za mnie, że nie dałam sobie z nim rady, że mu na to pozwoliłam, brzydziłam się swoim ciałem, zdawałam sobie sprawę że nic już tego nie cofnie a ja będę patrzeć na każdego faceta jak na wroga, jak na kogoś kto może mi zrobić krzywdę, za matkę, która... mnie sprzedała przecież!
Robert podszedł do dziewczyny i delikatnie przytulił do siebie szepcząc
- Aniu to nie ty powinnaś się wstydzić. Bardzo mi przykro i mam nadzieję że kiedyś o tym zapomnisz.
-Nie daruje tego matce, nie daruję jej tego, tak mi przykro siostrzyczko, tak bardzo mi przykro - wyszeptał jej brat i spuścił głowę, dziewczyna zauważyła, że z jego oczu płynął łzy.

2 miesiące później:..

Rozdział 4

To właśnie wtedy zaczęła się moja historia. Owszem już od dziecka musiałam się zmagać z matką alkoholiczką, ale to w wieku 16 lat moje życie zaczynało przypominać horror ze mną w roli głównej.
Wracałam do domu, ze szkoły, była godzina 16. Miałam złe przeczucia. Wiedziałam że mama będzie pijana jak zwykle. To dziwne, wiem że powinno mnie to już przestać boleć, ale było odwrotnie. Dokuczało mi to z roku na rok coraz bardziej. Kiedy byłam jeszcze młodsza zawsze się o nią bałam, przede wszystkim dlatego, że kiedyś może się jej coś stać, a teraz... było mi to już obojętne, wręcz modliłam się żeby moja męka się już skończyła. Weszłam do domu. Czułam alkohol i papierosy. Weszłam do kuchni. Siedziała z jakimś facetem i piła. Poszłam do siebie na górę. Godzinę później wpadła do mojego pokoju kompletnie zalana.
-Co ty tutaj tak siedzisz, wypierdalaj do sklepu dla mnie po piwo... już
-Mamo proszę cię uspokój się i idź spać – powiedziałam łagodnie, mimo że jej nienawidziłam to wiedziałam że jak będę jej pyskowała takim stanie będzie jeszcze gorzej
-Ty dz*wko! Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Rozumiesz szmato? Wypie*dalaj pod latarnię jak ci ze mną tu źle. Nadajesz się tam jak nikt inny. - krzyczała, a ja stałam i się wpatrywałam w jeden punkt na ścianie. Mimo że mówiła tak wiele razy, mimo że obiecywałam że będę silna i nie będę się już tym przejmować to mnie to tak cholernie bolało. Bo jak można tak mówić do własnego dziecka? Obiecałam sobie że moje dziecko nigdy nie przejdzie tego co ja przechodziłam i nigdy nie pozwolę żeby moje dziecko widziało mnie w takim stanie jak ja moją matkę. W tamtym momencie znienawidziłam alkohol.
Podeszła do mnie, uderzyła pięścią w twarz i... wyszła z pokoju jak gdyby nigdy nic. Z moich oczu lały się strumienie łez.
Położyłam się do łóżka cała rozdygotana i zasnęłam momentalnie.
Rano gdy się obudziłam i spojrzałam do lustra zobaczyłam że moje oko jest ciemne i całe spuchnięte. Nałożyłam podkład i puder na twarz, aby nic nie było widać. Nigdy nie musiałam używać podkładu bo mam ciemną karnację, dlatego też wszystkich zdziwił mój widok. Powiedziałam im że w nocy uderzyłam się o futrynę od drzwi gdy szłam do łazienki. Bo co miałam im powiedzieć? Byłam cały dzień przybita, płakałam. Nie wiedziałam, że najgorsze dopiero przede mną.....

Minął tydzień od imprezy u Mario, byłam kilka razy z moim bratem na treningu, ale nie chciałam za bardzo tam chodzić. Wiedziałam, że chłopcy obchodzą się ze mną jak z jajkiem, wszyscy pytali czy jest Ok. Hmmm to śmieszne, ale nikt się o mnie nie troszczył wcześniej, nie wiedziałam, że moje łzy robią na kimś wrażenie...
Ahhh przyjechała moja przyjaciółka. Mieszkam na razie z bratem, bo moja przyjaciółka zaproponowała Sławkowi, że na czas pobytu w Dortmundzie zamieszkał z nią.
Znali się już długo, byli „przyjaciółmi”- przynajmniej oni tak wszystkim mówili, dobrze wiedziałam, że ciągnie ich do siebie. Co mnie dziwi Sławek, jeszcze nie wypytywał mnie dlaczego tak szybko przyjechałam do Dortmundu...
A co do mnie i do Roberta, to dużo rozmawiamy, śmiejemy się, żartujemy, na najważniejsze.... ufam mu i jest dla mnie ważny, nie wiem co tak naprawdę nas łączy, ale czuje że mam w nim oparcie, to dla mnie naprawdę dużo.


Siedziałam z bratem w kuchni gdy nagle coś sobie przypomniałam:
-Braciszku ja nie wiem czy ty pamiętasz, ale minął tydzień, a my jeszcze nie byliśmy u taty w Berlinie.
-Tak, pamiętam, tylko nie mam kiedy tam jechać, cały czas treningi, przecież wiesz...
-Ejjj... a ty dziś nie masz przypadkiem dnia wolnego? - zapytałam po chwili
-No niby mam, ale chciałem odpocząć...
-Ty leniu... Zbieraj się jedziemy do taty – zawołałam i poszłam na górę
Po godzinie byliśmy na miejscu. Gdy podeszłam do drzwi poczułam obawę. Nie wiedziałam jak tata zareaguje na mój widok po takim czasie. Zadzwoniłam do drzwi. Zaraz potem stanął w nich mój tata i porwał mnie z ramiona
-Boże moje kochanie. Co ty tu robisz, opowiadaj, Kiedy przyjechałaś?-mówił jak najęty, ja się tylko zaśmiałam
-No pięknie, a ja to przepraszam tutaj tylko za szofera robię, czy jak, zero czułości, żona mnie opuściła i woli mamusię, siostra traktuję jak służącego i szofera, a ojciec nawet mnie nie zauważa. No co za rodzina. Czy tylko ja przejawiam jakieś uczucia do was? Ahhh ciężkie moje życie chociaż kumple z reprezentacji i klubu mnie szanują – Łukasz udał smutek i teatralnie otarł łzy.
-Synu ty mnie lepiej nie denerwuj mieszkasz godzinę drogi ode mnie a widzę cię raz na ruski rok.
-Ojej chodź mój ty szoferze kochany, tata okrzyczał to ja cię przytulę – zaśmiałam się o wtuliłam w brata
Rozmawialiśmy tak i śmialiśmy się gdy nagle padło pytanie:
-Córeczko, a wiesz że mama do mnie dzwoniła i pytała czy jesteś u mnie? No ja oczywiście powiedziałem że cię nie ma bo nie wiedziałem że przyjechałaś... ale zaraz zadzwonię i jej powiem, bo nie wiem dlaczego sama tego nie zrobiłaś...
Tata już brał telefon gdy krzyknęłam:
-Nieee... to znaczy tatuś ja chciałam sobie odpocząć... do mamy dzwoniłam, ale.. nie odbierała zadzwonię do niej potem, tylko proszę cię nie dzwoń ty.
Po godzinie czasu. Pożegnaliśmy się z tatą, wsiedliśmy do auta i Łukasz ruszył w stronę Dortmundu. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tata tak łagodnie mówił o mamie. Gdy rodzice się rozwodzili byłam mała, ale wiedziałam, że rozwodzą się dlatego że mama pije. Obiecała potem że przestanie... dla mnie, ale było coraz gorzej. Gdy tata przyłapał ją kilka razy jak pijana nie wróciła do domu na 2 dni i byłam sama w wieku 15 lat to zaczęła uważać. Mówiła że pije okazyjnie jak tata dzwonił to zawsze była trzeźwa bo wiedziała co może się stać.
Całą drogę byłam zamyślona nie wiedziałam co mam zrobić gdy mama zadzwoni drugi raz do taty, albo Łukasza.
Perspektywa Łukasza
Gdy wyszliśmy od taty, Ania robiła się smutna i przygnębiona. Tak strasznie nerwowo zareagowała na wieść o telefonie od matki. Wiem że mama piła, ale przecież nigdy nic się nie działo aż coś takiego strasznego. Muszę się dowiedzieć co się działo w domu pod czas naszej nieobecności.
Gdy dojechaliśmy do domu Ania dalej była nieobecna, pomyślałam że trzeba ją gdzieś wyciągnąć. Zadzwoniłem do Agnieszki:
-Aga słuchaj jest sprawa trzeba zorganizować jakiś wypad, moja siostra nie może siedzieć w domu, z nią się dzieje coś niedobrego. Wiem że wiesz o co chodzi i wiem też że mi nie powiesz ale trzeba coś zrobić bo już nie mogę patrzeć jak ona się męczy – wyrecytowałem szybko nie dając dziewczynie dojść do głosu.
-Ok ok, spokojnie -zaśmiała się dziewczyna – Będziemy ze Sławkiem za 1 h. weźmiemy Mario i Roberta, a ty powiedz Ani żeby ubrała sukienkę ode mnie, ona będzie wiedziała o co chodzi.
-Ok to czeekam.
Poszedłem do siostry na górę. Zapukałem i usłyszałam ciche „prosze” wszedłem do środka. Nana siedziała na parapecie z poduszką na kolanach i wpatrywała się we mnie. Widziałem że płakała,
-Siostrzyczko szykuj się idziemy na imprezkę do Insomni.
-Nie za bardzo mam ochotę... - próbowała się wywinąć
-Będzie Agnieszka , Sławek, Mario, Maths noo i... Robert – zaakcentowałem ostatnie imię. Zauważyłem że gdy moja siostra jest przy Lewym. Jest radosna, uśmiechnięta i często żartuję. Robert podobnie.
-Pfff no i co Robert, co Robert. Dobraa idź już zastanowię się
Haa mam ją gdy moja Ania mówi że się zastanowi to na pewno pójdzie. Zamknęła mi drzwi przed nosem. Chwilę później je otworzyłem znowu i powiedziałem:
-Aga powiedziała że masz założyć sukienkę od niej – i zamknąłem drzwi. Po 40 min. pojawili się Robert, Aga, Sławek i Mario
Zdziwiłem się że przyszli tak szybko, wpuściłem ich do środka, chwilę później na dół zeszła Nana... Była w szlafroku, włosy miała już wyprostowane ale znowu płakała, do cholery, co się dzieje z moją siostrą
-Ooo już jesteście? - zapytała zakrywając włosami oczy
-tak jesteśmy, ale dlaczego ty kochana nie jesteś gotowa?? - zapytała Aga ze zmartwieniem wpatrując się z Anię. Podeszła bliżej i zapytała czy wszystko w porządku. Ania uśmiechnęła się sztucznie pokiwała głową i poszła na górę.
-Widzicie tak jest cały czas. Gdy jest z wami to jest ok. ale... byliśmy dziś u taty. Gdy wspomniał że matka dzwoniła, to Ania aż zbladła. Nie wiem o co może chodzić. - Popatrzył na Sławka i Agę. Ci dwoję znowu odwrócili spojrzenia. Oboje wiedzieli, że Ania ich prosiła żeby nic nikomu nie mówić, że gdy będzie gotowa sama im powie, ale też im się coś nie podobało. Sławek wiele razy próbował rozmawiać z Anią, dlaczego tak szybko wyjechała z Polski. Dlaczego zaraz po ukończeniu licencjatu? Tylko Aga domyślała się co się dzieje.
Rozmawiali gdy nagle do Łukasza zadzwonił telefon:
-Słucham? - zapytał uciszając resztę
-Cześć Łukaszu. Powiedz mi jest u ciebie Anna?
-Cześć mamo... - nagle w drzwiach pojawiła się Ania i na moje słowa zbladła. Pokiwała przecząco szybko głową i w jej oczach znowu zabłysnęły łzy.
-...nie ma a dlaczego pytasz?- zapytałam ukratkiem spoglądając na siostrę. Usiadła koło Sławka a ten objął ją ramieniem i pocałował w głowę. Z drugiej strony stanęła Agnieszka delikatnie gładząc moją siostrę po ramieniu.
-A bo gdzieś zniknęła, tak miała studiować, uczyć się i jak zwykle wszystko zawali, no nic trudno u ojca też jej nie ma – powiedziała wyraźnie zła, wyczułem w jej głosie że jest pod wpływem alkoholu.
-Nie wiem mamo gdzie jest. Przepraszam cię ale nie mam teraz czasu.
-Pewnie druga Anka, wy nigdy nie macie czasu. A oboje idźcie do diabła. Tylko jak się u ciebie pojawi to powiedz jej żeby się mi na oczy nie pokazywała! – krzyknęła do telefonu i rozłączyła się.
Moja siostra stała przy oknie a łzy kapały z jej oczu. Sławek i Aga stali niedaleko i patrzyli na nią z współczuciem. Robert podszedł do Ani i mocno ją przytulił.
-Ciii... już dobrze. Pamiętaj że zawsze możesz na mnie... nas liczyć – wyszeptał jej do ucha na co moja siostra uśmiechnęła się blado i wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
Tylko Mario nie za bardzo wiedział co się dzieję. Moja mama mówiła na tylko głośno by wszyscy słyszeli, ale mówiła jednak po polsku. Podszedłem do siostry i Roberta „ przechwyciłem” ją w objęcia a ona rozpłakała się jak mała dziewczynka.
-Skarbie co się dzieję?
-Łukasz ja... już nie mogę....
-Skarbie opowiedz mi co się stało w Polsce...
-Ale ja... się boję – oderwała się ode mnie, zdjęła żakiet i usiadła na kanapie. Ja siadłem na fotelu naprzeciwko niej. Kolo niej usiedli Sławek i Aga. Mario stanął pod oknem wpatrując się w moją siostrę a Robert obok mnie na drugim fotelu.
-Nie masz czego. Wszyscy jesteśmy z tobą. - Popatrzyła na mnie i zaczęła swój monolog...
_____________________________________________________________________________
Cześć przepraszam że dodaje po tak długim okresie czasu. Mam nadzieję że wam się podoba:) Czekam na komentarze. Kolejny rozdział w Walentynki :) będzie bardziej romantycznie i kilka spraw się wyjaśni :)

Rozdział 3

Narracja pierwszoosobowa: Anna
Chłopak odwrócił się i ujrzałam...
-Sławek?? Mój Sławek?? - nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał mój kochany przyjaciel Sławek Peszko.
-Co ty tu... ale... jak... - pobiegłam do niego i bardzo mocno przytuliłam. On okręcił mnie dookoła własnej osi.
-Nana... jak ja za tobą tęskniłem Boże. Dowiedziałem się wczoraj wieczorem że przyjechałaś i że mam przyjechać. - popatrzył na mnie i ponownie mnie przytulił.
-Mam ci tyle do opowiedzenia – wyszeptałam mu do ucha. Z moich oczu poleciały łzy szczęścia. Gdy się od siebie oderwaliśmy usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Jak ja za nim tęskniłam. Był dla mnie jak drugi brat. Nic, nigdy więcej nas nie łączyło tylko przyjaźń. Rozumieliśmy się bez słów. Był dla mnie takim aniołem który się mną opiekował. Mogłam do niego zadzwonić o każdej porze i zawsze mnie wysłuchał.
Gdy rozejrzałam się po pokoju zobaczyłam jak Robert wpatruje się we mnie tak... smutno. Nie wiedziałam co się dzieje, miałam podejść i zapytać się ale stwierdziłam że nie będę nie grzeczna. Przecież to jego sprawa. Powróciłam do rozmowy ze Sławkiem. Gdy opowiadał mi o tym co się u niego zmieniło przez ten rok zasmuciło mnie tylko jedno.
-Sławek... a jak tam sprawy sercowe? - zapytałam nieśmiało. Peszkin nie miał szczęścia do kobiet. Albo rozstawali się z powodu ( jak on to mówił ) niezgodności charakterów, albo po prostu leciała na jego kasę.
-Nanuś co ci mam powiedzieć – westchnął ciężko – bez zmian. Nadal czekam na tą jedyną. No to może teraz opowiesz mi dlaczego tak nagle uciekłaś z Polski i nawet do mnie nie zadzwoniłaś i nie powiedziałaś – ahaaa... a ja się głupia łudziłam że nie zapyta, ale nie Sławek on zawsze mówił to co myśli i nie bawił się w „kotka i myszkę”
-Więc...- spuściłam wzrok
-Aniaaa... no wiesz co ja tu organizuję imprezkę a ty nawet ze mną nie zatańczysz? - podszedł do mnie Mario i dzięki Bogu uwolnił mnie chodź na chwilkę od pytań Sławka.
-Oczywiście, kochany komu jak komu ale tobie nie mogłabym odmówić.- uśmiechnęłam się przepraszająco do Sławka
-Nie dam się tak łatwo. Tą rozmową dokończymy czy ci się to podoba czy nie.
-Oczywiście – uśmiechnęłam się i poszłam za Mario.
Boże ile ten chłopak ma siły. Tańczyłam z nim chyba 4 piosenki, a muszę przyznać że był już w stanie upojenia. Poszłam do stolika aby móc odpocząć. Siedzieli tam Robert, Sławek, Kuba, kilku chłopaków z Borussii i mój brat.
-Aniu a tak właściwie to dlaczego ty nie pijesz- zapytał mnie Mats
-Kochany ktoś musi was odwieść do domu- zaśmiałam się. Sławek popatrzył na mnie uważnie

-Ale ja pytam dlaczego w ogóle nie pijesz. Łukasz nam wspominał, że w ogóle nie pijesz alkoholu.- No i mnie zatkało. Nie mogłam przecież im powiedzieć prawdy, dlaczego mam taki wstręt do alkoholu.

-Oj daj już spokój dziewczynie, to przecież dobrze że nie pije. Za to ty masz wypijesz za nią,- Moją skórę uratował jak zwykle Sławek.
Podczas rozmowy zobaczyłam, że gdzieś zniknął Robert. Rozejrzałam się po pokoju i zachciało mi się śmiać. Mario tańczył na stole przytulańca z Matsem, a Sławek wraz z moim bratem bawili się w DJ co im totalnie nie wychodziło. Postanowiłam wyjść na taras i zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdy wyszłam na zewnątrz zobaczyłam że na ławce przed oczkiem wodnym siedzi Robert. Postanowiłam podejść.
Narracja Roberta
Impreza nieźle się rozkręciła. Gdy poczułem że alkohol zaczyna mi szumieć w głowie wyszedłem na taras. Nie miałem w ogóle nastroju. Popsuł mi się gdy zobaczyłem Anię i Sławka. Myślałam że jest sama... ale cóż kolejna porażka. Z kumplem nie będę rywalizował. Gdy tak siedziałem i rozmyślałem usłyszałem
-Mogę się dosiąść? - i zobaczyłem Anię
-Tak jasne siadaj – uśmiechnąłem się do dziewczyny i zrobiłem jej miejsce.
-Wiesz... tak szybko zniknąłeś zastanawiałam się gdzie jesteś i dlaczego... jesteś taki smutny?
-A wiesz postanowiłem zaczerpnąć trochę powietrza... wieczory są chłodne. Proszę – i podałem jej swoją bluzę. Miałem nadzieję że zapomni o drugiej części pytania. Bo niby co miałem powiedzieć? Aniu wiesz cholernie mi się podobasz, ale niestety jesteś ze Sławkiem”? O nie...
-Dziękuję, ale tobie nie będzie zimno?
-Ja jestem zahartowany – zaśmiałem się
-Ale nie odpowiedziałeś dlaczego jesteś smutny
-Ehh... to nic po prostu gorszy dzień...
Naszą rozmowę przerwał Mario
-Oooo Gołąbeczki. Tuu jesteście chodźcie zagramy w butelkę
-Jasne już idziemy – odpowiedziała brunetka. Wzięła mnie za rękę uśmiechnęła się nieśmiało i weszliśmy do środka.
Narracja Ani
Gdy rozmawiałam z Robertem wiedziałam że coś jest nie tak. Powiedział że masz gorszy dzień więc nie chciałam brnąć w to dalej, ale wiedziałam że nie o to chodzi. Patrzył na mnie z takim smutkiem. Jak będzie chciał sam mi powie.
Gdy weszliśmy do środka roześmiałam się głośno. Połowa drużyny słodko spała. Kilku pod stołem, kilku na stole. Jeden z kumpli mojego brata nawet znalazł sobie miejsce w szafie. Widok był przekomiczny. Bardziej wytrwalsi (czyt. Sławek Łukasz i Mario i Mats chodź nie powiem w widocznym stanie upojenia) siedzieli już w kółku i czekali na nas.
-ooo no ile można na wass czekać.-zapytał z udawanym oburzeniem mój kochany braciszek
-ooo nie narzekaj bo zaraz zadzwonię do twojej żony, ona z chęcią z tobą porozmawia. Jak myślicie – tu zwróciłam się do pozostałych – będzie wniebowzięta rozmową z nawalonym w trzy dupy mężem?
-Ale Nanuś skarbie przecież ja tak tylko żartowałem – zaczął bronić się Łukasz – no to grajmy już
-Dobra to na pytania i wyzwania?-zaproponował Mario -no tak jak zwykle, ahhhaa ale teraz w naszym towarzystwie jest dziewczyna, dodatkowo moja siostra więc proszę uważać na te wyzwania – zaśmiał się Łukasz reszta mu tylko zawtórowała.
Najpierw zakręcił Łukasz i wypadło na Sławka
-To pytanie czy wyzwanie
-A niech będzie wyzwanie – wszyscy popatrzyli na niego szerokimi oczami – no co jak szaleć to szaleć.-zaśmiał się
-Dobrze masz napisać na Facebooku że odkryli u ciebie wrodzone ADHD i dodatkowo zastanawiasz się czy nie zmienić orientacji bo przy kobietach nie czujesz się spełniony – wyrecytował mój brat. Na niego w tą grę trzeba było strasznie uważać. Niektórzy sądzili że przed snem wymyśla wyzwania, nigdy nie miał z tym problemu.
-Ehhh... ale... to ja może poproszę pytanie?-uśmiechnął się błagalnie Sławek. Zapomniał że ma do czynienia z najlepszym w tą zabawę
-Ooo nie tak Łatwo Piszczu się nie wywiniesz. Przecież wiesz że przy Łukaszu nie można brać wyzwań – zaśmiał się Lewandowski.
Po 10 minutach napisał to co kazał mu mój brat. Dostał tyle odpowiedzi od fanek i FANÓW.... jak nigdy. Oczywiście potem to sprostował, na co damska część odetchnęła.
Kolejno Kręcił Sławek wypadło na Roberta
-Noo Lewusku kochany ty mój pytanie czy wyzwanie?
-A wyzwanie, bo ty nigdy nic trudnego, ani głupiego wymyślić nie umiesz – zaśmiał się ironicznie Robert.
-Ojj żebyś się nie zdziwił Sławek i popatrzył na mnie przebiegle, ja popatrzyłam na Roberta on na mnie i razem powiedzieliśmy NIE. Wszyscy się zaśmieli, razem z nimi.
-No więc masz tu oto tą piękną damę, która wygląda dziś zjawiskowo oczywiście... więc Robciu pocałuj naszą Anie przez powiedzmy nie długo... 20s, aha i z języczkiem.
-SŁAWEK czy ja nie mówiłem aby nie wymyślać durnych wyzwań dla mojej siostry?-Wow w mojej obronie postawił się Łukasz
-Łukasz ty się nie bulwersuj Ania widać nie ma nic przeciwo, a przecież my jej się nie karzemy rozbierać, tylko krótki pocałunek - powiedział i uśmiechnął się do mnie przy mile Mario
-Dzięki Mario żadnej pomocy z twojej strony, jeszcze ci się za to odwdzięczę. - Mario posłał mi buziaka w powietrzu. Uwielbiałam tego chłopka. Potrafił mnie zawsze doprowadzić do łez ze śmiechu i może dlatego nie potrafiłam długo być na niego zła.
-Dobra jak wyzwanie to wyzwanie ale ja nic nie zrobię bez zgody Ani- powiedział Lewy i popatrzył na mnie.
-Ależ Anulka nie ma nic przeciwko prawda aniołku?
-ja cię kiedyś Sławek wyaniołkuje – warknęłam w stronę pomocnika – no cóż jak wyzwanie to wyzwanie – powiedziałam, ale tak naprawdę czułam się jak nastolatka przed pierwszym pocałunkiem. Robert zbliżył się do mnie. Czułam jego gorący oddech na moich ustach i patrzył mi prosto w oczy, tak jakby czekał na pozwolenie. Założyłam mu ręce na szyi , a on przejechał dłonią po moim policzku i po chwili poczułam jego usta na moich. Całował mnie tak delikatnie i subtelnie, jakby bał się żeby mnie nie uszkodzić. Po chwili poczułam jego język na swoim podniebieniu. Zatraciłam się w tym pocałunku. Po chwili zorientowaliśmy się że chłopaki skończyli odliczać. Oderwaliśmy się od siebie i poczułam jak się rumienię. Robert był chłopakiem którego się nie bałam. Przeszłam wiele, ale wiedziała że jemu mogę zaufać... Uśmiechnęłam się nie śmiało, co on odwzajemnił i musnął delikatnie swoją dłonią, moją dłoń...
Kolejno kręcił Mats i wypało na mnie. Ooo nie, miałam dość wyzwań (chodź tamto miałam mimo wszystko przyjemnie to chyba nie byłabym w stanie pocałować kogoś innego) i dlatego wybrałam pytanie, czego szybko pożałowałam
-Więc Aniuuuu – zaczął nieźle już wstawiony – jesteś dziewicą?
Mnie zatkało, wszystkie bolesne wspomnienia, przed którymi uciekłam z Polski powróciły, poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Chyba wszyscy to już zauważyli. Łukasz patrzył na mnie z ogromną troską i strachem. Sławek ze współczuciem i zdziwieniem, zesztą tak jak Robert i Mario. Żaden z nich nie wiedział dlaczego tak zareagowałam.
-Niee - odpowiedziałam gorzko, drżącym głosem – przepraszam na chwile – i wyszłam. Nikt nie wiedział co się stało, domyślał się tylko Sławek ale nawet on nie chciał naciskać.
Stałam na dworze i raz po raz z moich oczu wydobywały się łzy, po chwili poczułam coś ciepłego na ramionach. Odwróciłam się, stał za mną Robert, a za nim wszyscy pozostali.
-Przepraszam nie powieniem pytać- odezwał się Math
-Nie masz za co mnie przepraszać. To przecież tylko zabawa.
-Ania co się dzieje? - zapytał mój brat po polsku– martwię się o ciebie
-Obiecuje że jak tylko dam radę i zbiorę się w sobie to ci opowiem- dodałam ciszej
-No ale teraz zbierać się jesteśmy już chyba wszyscy zmęczeni po odwożę was do domu. - uśmiechnęłam się aby rozluźnić atmosferę. Nie chciałam być teraz tematem plotek całej Borussii.
-Jasne, tylko jak my ich pozbieramy. Nie będziemy przecież przerywać Sebastianowi poszukiwać NARNII w mojej szafie – powiedział Mario po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem na widok kapitana stojącego w szafie, walącego o tylną ze ścian i krzyczącego cos o Narni.
Po 20 minutach jechaliśmy już do domu tzn. Odwiozłam już Sławka i Matsa. Po drodze był dom Łukasza więc jego również najpierw odwiozłam.
-Łukasz idz już do domu ja odwiozę Roberta i zaraz wracam – zwróciłam się do brata
-Ok... ejjj siostrzyczko ale wracaj szybko.
-Dobrze idź już spać bo nie wiem jak jutro wstaniesz na trening zresztą wy wszyscy.
I odjechaliśmy. W samochodzie panowała cisza. Gdy podjechaliśmy pod Dom Roberta zapytał
-Jak się dziś bawiłaś?
-Hmmm było naprawdę świetnie, nie pamiętam już kiedy tyle się śmiałam.
-Jaaa... chciałem cię przeprosić za ten ... pocałunek – powiedzial i odwrócił wzrok
-Robert nie masz za co byłoo... naprawdę przyjemnie. Ale teraz już idz bo się nie wyśpisz
-Dobra zmykam , ahaaa i wiesz że jakbyś chciała porozmawiać to zawsze możesz przyjść??
-Wiem i dziękuję, ale ja chyba naprawdę nie jestem jeszcze gotowa.
Pocałował mnie w policzek i wszedł do domu. Gdy wróciłam do domu Łukasz już spał. Wykąpałam się, położyłam do łóżka i powróciłam myślami do przeszłości:

5 lat wcześniej...

Rozdział 2

Gdy dojechali do domu Ania zapytała
- Łukasz a gdzie jest moja ukochana bratowa i moja chrześnica?
- Aaa to nie mówiłem ci? Ewa wyjechała do swojej matki na tydzień bo gorzej się czuła, ale jak do niej zadzwonię i powiem że jesteś to przyleci jak na skrzydłach - odpowiedział Łukasz. cały uszczęśliwiony możliwością wcześniejszego powrotu żony do domu. Już miał brać telefon gdy siostra zawołała
- Ooo nie nie nie kochany... nigdzie nie dzwoń dobrze wiem jak nie znosisz swojej teściowej - zaśmiała się dziewczyna- ale jeżeli naprawdę jej mama jest chora to tam Ewa przyda się bardziej niż tutaj tobie.
-Taa jasne chora... Znowu to babsko odciąga Ewkę ode mnie, wiesz jak się nad tym zastanowić to te wszystkie dowcipy o teściowych są wręcz rewelacyjne, ostatnio nawet przeczytałem w gazecie jeden? Słuchaj przychodzi zięć do teściowej i mówi...
- Stop - nagle Ania mu przerwała, wiedziała że zaraz opowie jeden z tych żenujących kawałów o teściowych. Wiedziała że jej brat i mama jego żony nie znoszą się, nikt nie wie dlaczego ,ale podobno dlatego że Łukasz jest piłkarzem, a matka Ewy miała kiedyś romans z  piłkarzem który ją rzucił. Od stąd wzięła się nienawiść Teściowej Łukasza do niego - nie mam ochoty słuchać już twoich durnych dowcipów. - dokończyła zła -  Powiedz mi lepiej gdzie mam zostawić rzeczy i przygotować się.
- No już cię prowadzę - odparł zniesmaczony chłopak.
Gdy Ania została w pokoju sama położyła się i zamknęła na chwilkę oczy. To że była teraz w Niemczech u brata było dla niej czymś wyjątkowym. Jedyne za czym zatęskniła była Agnieszka. Dziewczyna zerwała się na równe nogi. Przypomniała sobie że miała do niej zadzwonić. Szybko chwyciła za telefon i wybrała numer do przyjaciółki. Jak zdążyła się zorientować miała już połączenia nieodebrane, właśnie od blondynki. Wiedziała że dostanie się jej porządny ochrzan za to że nie odbiera jej telefonów. Usiadła na łóżku i czekała na to aż jej przyjaciółka odbierze.
 ~ Do cholery jasnej. Co ty sobie wyobrażasz, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jak ja się o ciebie piekielnie martwiłam, czy jak byłaś mała to ci cegłę na głowę zrzucili czy jak? - wykrzyknęła gdy tylko podniosła słuchawkę, ale była na to przygotowana. Gdy wkurzyło się jej przyjaciółkę to jak to się mówi bez kija... ba... bez łopaty nie podchodź.
- Jejku kochana strasznie cię przepraszam, ale pojechałam do Łukasza na stadion, a wiesz jak to u nich jest. - odpowiedziała skruszona.
 ~ No dobrze już dobrze przecież wiesz, że nie potrafię się długo na ciebie gniewać. - I już widziała przed oczami jej uśmiechniętą  buzie. - No ale mów poznałaś już kogoś fajnego – oczywiście dziewczyna musiała o to zapytać. Ania od kąd pamięta, to Agnieszka ją swatała. Sama miała duże powodzenie u chłopaków I chciała aby jej przyjaciółka też sobie kogoś znalazła. Ania zawsze była śliczną dziewczyną, ale nie uganiała się za chłopakami, nie chodziła na domówki, dyskoteki i imprezy. Po pierwsze nie miała na to ochoty, a po drugie matka jej zabraniała.
-Skarbie, ile razy mam ci powtarzać, że ja tu przyjechałam do brata i na studia a nie chłopaka szukać. Od tego zawsze byłaś ty. Kurde dziś u Maria jakaś impreza. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała żebyś tu była, tam będą chyba sami faceci.- nie chciała jej wspominać przez telefon, że poznała jednego wspaniałego, bruneta o przepięknych oczach o dziewczyna nie dałaby jej żyć.
-Ehhh... jak sami faceci to też żałuje że mnie tam, nie ma, ale nie martw się, za niedługo do ciebie dojadę jeszcze może 3 - 4 dni, i... jeszcze jedno wiedziałam że chłopcy zorganizują jakąś imprezę i dlatego w torbie czeka na ciebie specjalny prezent. Jutro masz do mnie zadzwonić i powiedzieć jak było, ale teraz kończę bo jak zobaczysz mój prezent będziesz tak zachwycona że z krzesła spadniesz. Pa buziaki, kocham cię - i szybko się rozłączyła.
Ania znała gust swojej przyjaciółki i wiedziała że będzie to coś bardzo wyzywającego. Odłożyła telefon i poszła pod prysznic. Postanowiła że nie ma ochoty na nie potrzebne nerwy oglądając prezent od przyjaciółki.
Po 30 minutach wyszła z łazienki w bieliźnie i szlafroku. Podeszła do walizki i ją otworzyła. Wyjęła wszystkie ubrania i ułożyła na półce. Na dole leżało czarne, eleganckie pudełko gdy zajrzała do środka znalazła pożądaną rzecz. Była to czarna krótka sukienka. Dziewczyna z ciekawości ją założyła wyglądała tak:

http://userserve-ak.last.fm/serve/_/40737855/Maite+Perroni+002.png

Gdy się zobaczyła wybuchła śmiechem, owszem wyglądała bardzo ładnie, nawet jej się podobało chociaż nie lubiła takich rzeczy, ale była pewna że nie jest to kreacja na imprezę gdzie będzie ok.. 15 mężczyzn. Otworzyła drugą walizkę i wyjęła z niej czarną bluzkę, legginsy i czarne szpilki i baleriny.  Ubrała się, ułożyła włosy nałożyła troszkę podkładu, nie była zwolenniczką tapet ale odrobina zawsze dodawała jej uroku, pomalowała rzęsy, dół przejechała delikatnie kredką, ale podkreślić jej ciemne oczy i przejechała usta błyszczykiem zwykle się tak nie malowała, ale impreza to impreza. Teraz zostało jej się tylko zastanowić jakie buty założyć. Gdyby założyła szpilki wyglądała by bardziej elegancko, ale w towarzystwie tylu mężczyzn z parkietu nie będzie z chodziła więc założyła baleriny. Efekt końcowy był taki:

http://spd.fotolog.com/photo/29/0/41/believerbd/1214394933914_f.jpg

Gdy zeszła na dół brat już na nią czekał.
-No no no siostrzyczko ślicznie wyglądasz. Zobaczysz chłopakom to normalnie oczy z orbit wyjdą, a z parkietu to dziś nie będziesz z chodzić. - Łukasz komplementował brunetkę.
-Dobra dobra ty już mi się nie podlizuj tylko mów co chcesz
-No nic siostrzyczko, czy to nie można już nic miłego powiedzieć ślicznej dziewczynie, biorąc pod uwagę że jest to rodzina? - Zapytał z udawanym zdziwieniem.
-Można i dziękuję, ale wyduś z siebie wreszcie co chciałeś bo zaraz się spóźnimy
-No jak ty mnie dobrze znasz - uśmiechnął się - wiem że nie lubisz alkoholu i go nie pijesz… czyli..
-Dobra Łukasz poodwożę twoich kumpli do domu
-Jej… ty jesteś wręcz nieoceniona, ale mówiąc że wyglądasz pięknie mówiłem szczerze. Kurde ale się chłopaki zdziwią, a Mario to cię chyba na rękach będzie nosił bo u nas tradycja że zawsze gospodarz odwozi.
-Ty się nie bój, ty już mi się za to odwdzięczysz
- O nie…. - i wyszli z domu
Podjeżdżając pod dom zobaczyli że wszyscy już są. Miała cichą nadzieję że zobaczy Roberta. Spodobał się jej i coś ją do niego ciągnęło. Miał takie śliczne niebieskie tęczówki. Zaintrygował ją. Wysiedli z auta i weszli do domu, kierując się do salonu, nagle chłopak się zatrzymał i powiedział:
-Miała być niespodzianka i będzie, zamknij oczy
-Łukasz miałam ci tego nie mówić ale sam się prosisz. Ja się czasem zastanawiam czy cię nie podmienili. PO CO MAM ZAMYKĄĆ OCZY - wybuchnęła
-Ooojj widzę że nie masz dziś humorku, ale to nic moja niespodzianka ci tylko go poprawi - powiedział ignorując pierwsza część wypowiedzi
-Ta chyba bardziej popsuje. -  Zamknęła oczy i poszła do salonu trzymając się kurczowo brata.
-Już możesz otworzyć.
Gdy otworzyła oczy zobaczyła jakiegoś chłopaka odwróconego tyłem i prawie całą drużynę Borussii. Popatrzyła na brata jak na Ufo:
-I co twoją niespodzianką jest twoja drużyna? No to muszę cię zawieść ale ci się nie udała i nie poprawiło mi to humoru.- cała drużyna na nich spojrzała i chłopak który stał do niej tyłem się odwrócił. Gdy go zobaczyła nie mogła uwierzyć własnym oczom…

Rozdział 1

-Boże, Ania? Moja Nana? - w moją stronę biegł co sił w nogach mój najukochańszy braciszek. Poczuła nagle że traci grunt pod nogami i Łukasz okręca mnie dokoła siebie.
-Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej że przyjeżdżasz... dlaczego nie zadzwoniłaś... przecież wyjechałbym po ciebie na lotnisko... - w jego oczach zobaczyła wielką radość, ale i rozczarowanie faktem że nie dała mu znać o tym że przyjeżdża do Niemiec. Nagle za plecami usłyszeli gwizdy oraz dialogi:
-... Te Łukasz a ty przypadkiem nie masz żony? - Gdy się odwróciła ujrzała że wszyscy się na nich patrzą. Połowa drużyny ją znała i tylko pomachali serdecznie, ale z drugą połową nie miała okazji się poznać.
W tamtym momencie znowu zobaczyła Lewandowskiego. Ich spojrzenia się spotkały
"Boże jakie on ma śliczne oczy"- pomyślała i szybko odwróciła wzrok. Jej rozmyślenia znowu przerwał Łukasz:
-No śmieszne chłopaki, bardzo śmieszne... Pozwólcie że wam kogoś przedstawię. Wiem że połowa z was już ją zna ale nie wszyscy. To moja młodsza siostrzyczka Ania, ale mówcie do Niej Nana jeśli chcecie.- wszystkie pary oczu zwróciły się na dziewczynę. Każdy podszedł do niej i się przedstawił.
- Ania... matko jak ja cię dawno nie widziałem, jak ty wypiękniałaś i...- nagle przerwała mu dziewczyna
-Oj Kubuś ty mnie już nie bajeruj, wiem o co ci chodzi i... tak przywiozłam ci z Polski, aż 4 opakowania krówek, ale muszę przyznać że też się za tobą bardzo stęskniłam no i oczywiście za szarlotką twojej kochanej małżonki - Ania zaśmiała się do Błaszczykowskiego i dodała szeptem - słodkości dostaniesz po treningu.
Niektórzy już leżeli ze śmiechu na murawie. Ta dwójka dogadywała się znakomicie. Oboje mieli świetne poczucie humoru. Potrafili rozśmieszyć każdego. Na dodatek Kuba był okropnym łasuchem i Ania co 2 tygodnie wysyłała mu z Polski krówki bo on uważał że nigdzie nie ma takich jak u nas.
 Gdy nadeszła kolej na Roberta Ania ujrzała w jego oczach smutek i przygnębienie, mimo to uśmiechnęła się do niego nieśmiało, ten odwzajemnił uśmiech i powiedział po Polsku:
- No proszę, zaraz zacznę się w tych Niemczech jak w Polsce czuć. Coraz więcej Polaków... Tak w ogóle Robert Lewandowski jestem.
- Tak mam to samo uczucie, w samej Borussii już 3 osoby z Polski nie licząc, innych zespołów... Miło mi Anna Piotrkowska - powiedziała dziewczyna rumieniąc się delikatnie.
Naglę usłyszała od jednego z kolegów brata:
-... hmmm co prawda nie zrozumiałem sensu zdania bo wy oczywiście musicie posługiwać się tym swoim Polskim - zaśmiał się chłopak - ale zrozumiałem nazwisko... Piotrkowska? Dlaczego nie macie tak samo na nazwisko?
- Bo ja mam nazwisko po ojcu a Anka po matce -  odpowiedział z uśmiechem Łukasz.
Dziewczynę na samo wspomnienie o matce przeszły dreszcze i posmutniała. Co od razu zauważył jej brat.
- Siostrzyczko co się dzieje, co się stało że przyjechałaś, przecież wiem że chciałaś studiować w Polsce - zapytał szeptem po Polsku.
- Łukasz proszę cię wytłumaczę ci to kiedy indziej, zresztą - dodała głośniej również w ojczystym języku -  co się miało stać, to brata nie można już odwiedzić i klimatu zmienić. - zaśmiała się sztucznie - razem z Agą zamieszkamy w Dortmundzie tylko że ona dojedzie bo miała jeszcze jakieś sprawy w Polsce, aaa.. chciałabym dziś tatę odwiedzić, zawieziesz mnie? - zapytała szybko.
Niespodziewanie usłyszała zdenerwowany głos :
- Czy wy możecie przejść już na normalny język? Nie dość że trudno się wymawia ten wasz Polski to od samego słuchania uszy więdną... - powiedział jeden z piłkarzy.
- Ekhemm... to nie słuchaj Polski to bardzo piękny język i mi nie przeszkadza że rozmaiawiają w tym języku -  zaśmiał się Błaszczykowski -... ale rzeczywiście przejdźcie na niemiecki i opowiedz jej o dzisiejszej imprezie.
-Ahhh... no tak. To robimy dziś imprezkę i ty musisz być, bo chociaż nie wiedzieliśmy że przyjedziesz to mimo wszystko czeka cię dziś bardzo miła niespodzianka na niej...
-... No dobra, ale wiesz że ja muszę odwiedzić jeszcze kilka miast i NASZYCH znajomych, których ty już pewnie nie widziałeś od kilku miesięcy, a mieszkacie w jednym kraju. - przerwała mu siostra.
Naglę wszyscy usłyszeli z oddali:
-... A co tu się dzieję... O matko Anna? a co ty tu dziecko robisz?
- Dzień dobry panie trenerze. A.. no chciałam zrobić bratu niespodziankę i mi się chyba to udało.-  zaśmiała się dziewczyna witając się z trenerem krótkim uściskiem.
- No udało, udało - zaśmiał się -  dobra chłopaki na dziś koniec, do szatani.
I wszyscy pobiegli. Nana idąc powoli w stronę tunelu zobaczyła Roberta. Szedł z boku nie żartując z nikim. Zastanawiała się dlaczego tak się zachowuje. Nie chciała się pytać, ba nie miała nawet takiego zamiaru. Sama też nie lubiła gdy ktoś pytał ją o życie prywatne.
15 minut później wszyscy wyszli z szatni, rozbawieni, co ją zaskoczyło nawet Lewandowski, żartował z jej bratem i Kubą. Gdy mu się przyglądała musiała przyznać że był bardzo przystojny i podobał się jej... szybko zreflektowała się, wiedziała że nie ma ochoty teraz na żadne związki, najpierw musi poukładać swoje sprawy prywatne.
- Maleńka to robimy tak jedziemy do nas do domu, bo domyślam się że jak nie ma Agi to śpisz u nas - uśmiechnął się jej brat - a następnie jedziemy do Goetza na imprezkę
- Ooo Mario dziś ty organizujesz? - zaśmiała się Ania.
-No niestety kochana, dziś moja kolej, chodź nie uśmiecha mi się jutro sprzątanie po nich. - zawtórował jej chłopak pokazując na chłopaków.
Mario to dobry kumpel jej brata chodź dużo młodszy. Od niej młodszy o 3 lata ale dogadywali się świetnie.
- Dobra chłopaki do zobaczenia za hmmm... 2 godziny - pożegnali się i odjechali do domu.
Robert nie mógł przestać myśleć o ślicznej brunetce. Widział w jej oczach coś na rodzaj... smutku, rozgoryczenia, gdy Łukasz mówił o matce. Postanowił pójść pod prysznic i przygotować się do imprezy u Mario. Próbował zająć ręce byle czym, byle tylko nie myśleć o sprawie która mu sprawiała tak wielki ból...
Tymczasem u Ani i Łukasza...