sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 7

         Od jakiegoś czasu spotykamy się z Robertem. Czuję się przy nim tak bezpiecznie jak przy nikim innym, no chyba że przy Łukaszu :) Mój brat wie co czuje do Roberta. Cieszy się z tego, mówi że jest on odpowiednim kandydatem na męża. Łukasz ma za bardzo wybujałą wyobraźnie. Do małżeństwa to mi się nie śpieszy.!!

        Wstałam rano bo musiałam pojawić się dzisiaj wcześniej w gabinecie. Łukasz ma trening dopiero popołudniowy więc muszę jechać sama. Robiąc sobie śniadanie usłyszałam pukanie. Troszkę się zdziwiłam bo kto przyszedł by o 7 rano do nas. Otworzyłam zaciekawiona drzwi a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Witam panią, czy miałaby pani ochotę zjeść śniadanie z najprzystojniejszym piłkarzem Borussi?
-No nie wiem musiałabym się zastanowić bo jak pan jest taki przystojny to nie wiem czy tam radę skupić się na pracy, a mam do przejrzenia kilka dokumentów.
-Ależ ja nie będę pani rozpraszał-mówiąc to objął mnie w pasie i krótko pocałował w usta.
-No to zapraszam-zaśmiałam się i wpuściłam go do środka.
-Co tu robisz tak wcześnie przecież trening macie dopiero na 12?
-Aaaa... chciałem cię zobaczyć i zapytać o której kończysz może poszlibyśmy dziś na jakiś dobry obiad?
-Kończe o 16 czyli po waszym treningu więc możemy iść.- uśmiechnęłam się do niego. Robert przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Pewnie ta sielanka trwałaby gdyby nie mój kochany braciszek...
-Ekhemm... nie w ogóle się mną nie przejmujcie pojawiam się i zanikam jak murzyn na pasach.
-No zabawne-zaśmiałam się rumieniąc się i szybko oderwałam od Roberta. Lewy tylko stał i się promiennie uśmiechał nie czując się skrępowany całą sytuacją.
-A gdzie Ewa i Sarcia - spytał Łukasza
-Sara w nocy źle spała i Ewa teraz razem z nią odsypia.
-Aaaa.. Łukasz dobra wiadomość za niedługo będę mogła sie od was wyprowadzić znalazłam takie małe przytulne mieszkanko niedaleko stadionu- zagadnęłam do brata. Ten stanął nieruchomo.
-Ale jak to Aniu przecież nie musisz się wyprowadzać. Mam na tyle duży dom że możesz mieszkać z nami.
-Nie będę wam całe życie siedziała na głowie już tyle czasu tu jestem.
-Kochana - podszedł do mnie-jesteś moją siostrzyczką i póki mieszkamy w tym samym mieście to nie pozwolę ci wynajmować żadnego mieszkania - powiedział stanowczo i mnie przytulił
-No dobrze skoro nalegasz - uśmiechnęłam się do niego.Robert tylko przyglądał się całej sytuacji.
-No to kto ma ochotę na omleta-?...

        Wychodząc z pracy bardzo się zdziwiłam bo czekał na mnie nie sam Robert ale również mój brat.
-Co ty tu Łukasz robisz?
-Ja wiem romantyczne popołudnie, obiad i kolacja + gratis śniadanie, wiem, wiem, wiem, ale pół godziny poświęcisz nam obu - zaśmiał się a ja wywróciłam oczami. Robert dał mi buziaka w policzek i poszliśmy do naszej ulubionej restauracji.
-Słuchaj Aniu jest sprawa. Nasz psycholog przeszedł na emeryturę i chcielibyśmy cię zapytać czy nie zachciałabyś pracować w Borussi jako psycholog sportowy - zapytał Lewy i widząc że chce coś powiedzieć od razu mi przerwał - tak wiem że nie masz doświadczenia ale prezes powiedział że potrzeba ludzi nowych i "świeżo" patrzących na nas więc proszę cię zgódź się.
-Siostrzyczko to świetna robota, na pewno zarobisz dużo więcej a i nam będzie przyjemniej z tobą pracować.
-Hmmm no wiem czy to jest dobry pomysł.- Ale widząc ich wzrok od razu powiedziałam.- To dajcie mi się chociaż zastanowić. Dam wam jutro odpowiedź ok?
-Jasne nie ma problemu. - uśmiechnął się mój brat i dając buziaka w policzek powiedział:
-Uciekam i zostawiam was już samych gołąbeczki, siostrzyczko nie śpiesz się nie musisz wracać na noc - ale widząc mój wzrok szybko wybiegł z kawiarni.

       -Jak myślisz powinnam przyjąć tą posadę? - zapytałam Roberta. Mimo że było już dość późno szliśmy właśnie do niego do domu, mieliśmy obejrzeć film.
-Skarbie uważam że to świetna praca. No i jest jedna wielka zaleta.-uśmiechnął się tajemniczo
- Jaka bo ja żadnych nie widzę... a nie przepraszam będę częściej widywała jedną z najważniejszych osób w moim życiu... - uśmiechnął się słodko gdy byliśmy już u niego w ogrodzie, objął mnie w pasie i gdy miał już coś powiedzieć to mu przerwałam - mojego brata przecież.
Jego mina była bezcenna. zaczął mnie gonić po całym ogrodzie, ale to piłkarz szybko mnie dogonił i oboje przewróciliśmy się na trawę. Leżał na mnie groźnie mrużył oczy.
-To kogo chciałabyś częściej widywać?
-No ciebie oczywiście że ciebie- uśmiechnęłam się słodko i poparzyłam mu w oczy. Zrobił to samo. Zbliżył swoją twarz do mojej i czule pocałował. wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Leżeliśmy na jego łóżku i całowaliśmy się. Ręce Roberta błądziły po moich plecach a ja swoje palce zatopiłam w jego włosach.
Oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy.
-Nie wiem czy jestem już gotowa - odwróciłam wzrok w stronę okna. na dworze było już ciemno pokój oświetlał tylko księżyc. Chłopak chwycił mnie delikatnie za podbródek i zwrócił z powrotem mój wzrok na niego.
-Kotku do niczego cię nie zmuszam, wiem przez co przeszłaś i najważniejsze jest dla mnie to że pozwoliłaś mi się do ciebie zbliżyć... Kocham cię Aniu - uśmiechnął się delikatnie opierając swoje czoło o moje.
-Wiesz ja nie sądziłam że komuś tak szybko zaufam, owszem minęło sporo czasu ale bardzo się ciesze że jesteś przy mnie, wiem że zawsze mogę na ciebie liczyć i że mnie nie skrzywdzisz. - Pocałowałam go delikatnie -Też cię kocham Robert.
Delikatnie zdjęłam swój sweterek a on swoją bluzę gdy byliśmy w samej bieliźnie powiedział
-Będę delikatny kochanie - i popatrzał na mnie czule.
-Ważne żebyś był.
Ta noc była nie samowita oboje chcieliśmy przelać na siebie uczucia jakimi się darzymy. Lewy był tak czuły i delikatny jakby bał się że zniknę. Nad ranem zasnęliśmy zmęczeni tuląc się do siebie...

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 6

W moim życiu zmieniło się bardzo wiele. Na razie mieszkałam z Łukaszem, Ewą i ich córeczką, ale za niedługo postanowiłam się wyprowadzić. Nie będę im siedziała na głowie tyle czasu. Moja przyjaciółka tydzień temu wróciła do Polski, ale obiecała że za niedługo wróci, musiała tylko pozałatwiać swoje sprawy. Sławek odwiedza mnie baardzo często, noo i zaczęli się w końcu spotykać z Agą :) Iiii... Jeszcze jedno zbliżyliśmy się z Robertem. Nie wiem czy jestem gotowa na jakikolwiek związek, ale czas pokaże. Kilka dni po tym wydarzeniu Łukasz postanowił opowiedzieć o wszystkim naszemu tacie. Tak zdenerwowanego i zatroskanego jeszcze go chyba nie widziałam. Tak samo jak mój brat zaczął obwiniać siebie za to co się stało.
Zaczęłam pracę niedaleko stadionu Dortmundu uwaga... jako psycholog, co prawda na razie taki początkujący, i jeszcze będę potrzebowała pomocy ale idzie mi dobrze, cieszę się tylko że zdążyłam obronić licencjat przed wyjazdem z kraju.

Był piątek. Byłam bardzo poddenerwowana bo miałam dziś bardzo hmmm.. ciężki przypadek, jeśli można to tak nazwać czekała mnie rozmowa ze zgwałconą dziewczyną. I co ja jej miałam powiedzieć?
Weszłam do kuchni o 7 rano mimo że do pracy miałam na 10. Nie mogłam spać. Zaparzyłam kawę, robiłam śniadanie bo wiedziałam że zaraz cała rodzinka wstanie. Pierwsza do kuchni weszła Ewa.
-No dzień dobry kochana jak się spało? - zapytała mnie z uśmiechem na twarzy. czy ja już mówiłam że uwielbiam moją bratową i siostrzenicę? Nie? No to właśnie mówię, po prostu zaraz po Agnieszce, Ewa jest osobą z którą mogę o wszystkim porozmawiać a Sara jest tak kochana i słodka żę... szok :D
-Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem - ... nie spało się, taka jestem zdenerwowana
-Anuś nie przejmuj się, będzie dobrze :) Dasz sobie radę, bo pamiętaj że sama dałaś sobie z tym radę.
-Ewuś uwielbiam cie wiesz, mój brat jest ogromnym szczęściarzem. - przytuliłam się do Ewy
-No pewnie że jestem... tulimyyy - Łukasz wszedł do kuchni podbiegł do nas i zaczął nas "miażdżyć" w swoim uścisku.
-Taaa tylko ja nie powiedziałam czy ty tak do końca na to zasługujesz - zaśmiałam się i dopiłam swoją kawę.
-A o której dzisiaj kończysz pracę to wpadnę z Robertem po ciebie i może pójdziemy gdzieś na obiad bo Ewa jedzie załatwić dzisiaj jakieś sprawy i bierze ze sobą Sarę.- powiedział Łukasz
-Wiesz co no powinnam być wolna ok czyli po waszym treningu to możemy gdzieś w sumie jechać, ale może wziąć się Sarą? Może będzie lepiej jak sama pojedziesz?
-Kochana jesteś ale, muszę wziąć ją bo przy okazji pojedziemy do moich rodziców ich odwiedzimy. A wy idzcie sobie na jakiś dobry obiad bo ja wrócę pewnie wieczorem. Ahaa.. no i pozdrówcie Roberta - zaśmiała się Ewa.
-Ekhemm - odchrząknął Łukasz ze śmiechem - Czy wszystkie kobiety w tym domu muszą lecieć na Lewego? I mimo że to mój przyjaciel to czuję się zazdrosny.
-Wujoo Lobcio... - zaśmiała się słodko Sara.
-No proszę nawet moja córka i żona - wybuchnęłyśmy śmiechem, Łukasz próbował zachować powagę ale mu to nie wyszło.
-No dobrze to ja was opuszczam bo muszę się przygotować do tej rozmowy. - pogłaskałam po główce Sarę i poszłam do swojego pokoju.

Zastanawiałam się nad tym co mam powiedzieć tej dziewczynie, jak mam z nią rozmawiać. Ale myślę że teraz rozumiem ją bardziej niż jak miałabym rozmawiać z nią nie wiedząc jakie uczucia są w niej po takim wydarzeniu. Poszłam pod prysznic, następnie przygotowałam ubrania na dzisiaj. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą elegancką koszulę i czarne szpilki. Nagle usłyszałam że mój telefon dzwoni. Popatrzyłam na ekran i uśmiechnęłam się ciepło.
-No cześć, coś się stało że dzwonisz teraz? -  zapytałam mojego rozmówcę
-A to musiało się coś stać? Nie mogłem po prostu do ciebie zadzwonić żeby cię usłyszeć
-Nie no Robciu oczywiście że możesz ale przeważnie nie dzwonisz o... 8.30 rano - zaśmiałam się cicho
-No dobrze... ja chciałem tylko... życzyć ci dzisiaj powodzenia, pamiętam jak mówiłaś że masz dziś jakąś bardzo ważną rozmowę.
-No mam.. Dziękuję Robert, aha i widzimy się na obiedzie.
-O super czyli idziesz z nami..
-Ania nie widziałaś moich... - do mojego pokoju wtargnął bez pukania Łukasz - upsss sorry nie widziałem że z kimś gadasz
-Haha no tak Łukasz jak zawsze w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie - zaśmiał się Robert
-Taaa jak zawsze... dobra ja kończe bo właśnie idę zamordować brata, także wiesz jakby się nie pojawił na treningu to pamiętaj co złego to nie ja.
-Haha ok nie ma problemu będę cię krył Całuje pa :)
-No ja ciebie też pa.

-Łukasz umiesz pukać? Popatrz podchodzisz do drzwi uderzasz rękę kilka razy, to nie boli - zademonstrowałam mojemu bratu
-Dobra dobra będę pamiętał - mój brat stanął z miną jakby właśnie co najmniej nauczył się latać. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ale teraz poważnie, kto dzwonił, czyżby nasz ukochany Lewusek - mój brat śmiesznie poruszał brwiami - przepraszam co ty go też... i o jakiej to zbrodni na mnie wspominałaś...

-Dobra kochani zbieram się - ucałowałam bratową i Sarę
-Ok powodzenia - odpowiedziała z uśmiechem Ewa.
-Chodź zawiozę cię bo sam też jadę na trening.
20 minut byłam już pod gabinetem, Brat odprowadził mnie pod drzwi i powiedział o której będą z Robertem, oraz gdzie mam czekać.
W środku czekała już moja pacjentka. Rozmowa była bardzo ciężka, ale bardzo szybko znalazłyśmy wspólny język. Stwierdziłam, że jeśli powiem jej coś mi się przydarzyło, otworzy się przede mną i tak też było, rozmowa była bardzo owocna, a Isabel bo tak miała na imię, to bardzo miła dziewczyna.

Po 14 gdy wyszłam przed budynek mój brat i Robert już na mnie czekali. Podeszłam i ucałowałam ich obu w policzek.
-No cześć Nanuś i jak ci poszło? - zapytał mój brat
-Nadzwyczaj dobrze, no ale gdzie idziemy na ten obiad bo jestem strasznie głodna.
-Tam gdzie zawsze? - zapytał Robert patrząc z uśmiechem na mnie.
Cały Obiad minął w bardzo miłej atmosferze. Do mojego brata zadzwoniła Ewa i poprosiła aby przyjechał po nią do jej rodziców. Zostaliśmy z Robertem sami.
-Jejku dziękuję za ten obiad było naprawdę pyszne. Ale wiesz co skoro Łukasz pojechał do teściowej to wróci bardzo późno może pojedziemy do nas i skusisz się na kawę albo wiem.. lampkę wina? - uśmiechnęłam się słodko - szczerze mówiąc nie lubię siedzieć wieczorami sama. Łukasz zawsze stara się mnie ze sobą zabierać ale... czasem jednak nie da rady - posmutniałam odrobinę i poparzyłam na mojego towarzysza. Matko jaki on jest przystojny ;)
-No dobrze pojadę z tobą i zostanę do wróci Piszczu. - wziął mnie za rękę i poprowadził do swojego samochodu.
Godzinę później siedzieliśmy z Robertem w salonie. Rozpaliłam ogień w kominku bo wieczory były chłodne i otworzyłam butelkę wina. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem bądź w skaczące wesoło iskry w kominku. Nagle zobaczyłam że Lewy posmutniał. Chwyciłam go za rękę i pogłaskałam po policzku widocznie już alkohol zaczął na mnie działać.
-Co się stało? - zapytałam zatroskana
-Nie nic takiego
-Robciu wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć?
-Wiem Aniu - popatrzył na mnie z czułością i odwrócił wzrok - Pewnie już będzie około roku od tego co się stało. Miałem dziewczynę, a właściwie to już narzeczoną, Miała na imię Ania. Byliśmy bardzo szczęśliwi, przynajmniej tak mi się wydawało. Przyszła do mnie pewnego wieczoru zapłakana i powiedziała że jest w ciąży, cieszyłem się jak wariat ale ona wcale, stwierdziła że to jej wszystko rujnuje, całą jej karierę... - zatrzymał się na chwilę a w jego oczach dostrzegłam łzy - kilka tygodni później gdy myślałem że jest już wszytko w porządku że też się cieszy jak ja... dowiedziałem się... przez przypadek, jej lekarz do mnie zadzwonił... że usunęła dziecko...po wszystkim kazałem jej się wynosić, jeszcze mi się przyznała że w Polsce zdradziła mnie z moim kumplem z Lecha po jednej z imprez. A ja jak ostatni kretyn jej wierzyłem - zacisnął zęby i poparzył na ogień w kominku. Przysunęłam się bliżej niego, wytarłam mu wilgotne policzki i przytuliła, nie trzeba było nam słów tak bardzo się cieszyłam że jest przy mnie że mi zaufał.
-Tak mi przykro, nie zasługiwała na ciebie.
Gdy się od siebie troszkę oddaliliśmy popatrzył mi głęboko w oczy, całkowicie się w nich zatraciłam. Całkowicie się zgubiłam w tych jego lazurowych oczach. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać.
-Aniu nie chce cię do niczego zmuszać.
-Ufam ci Robert - uśmiechnęłam się do niego i poczułam na swoich ustach jego pocałunek. Całował mnie tak delikatnie jakbym miała mu zniknąć, i zrazem tak namiętnie świat mi zawirował a w brzuchu jakby latało tysiące motyli.
Boże chyba... się zakochałam.

__________________________________________________________________________________________
Moje kochane przepraszam że znowu tak długo, kolejny rozdział pojawi się w połowie lipca. Piszcie czy wam sie podoba i co ewentualnie mogę zmienić:) POZDRAWIAM WAS I CAŁUJE!!

Rozdział 5

-Od mojego pobicia nic się nie zmieniło mama jak piła wcześniej tak i teraz oczywiście jak wytrzeźwiała zaczynała przepraszać... ale co z tego, jeśli 2 dni później działo się to samo - zrobiła krótką przerwę - to było miesiąc temu, od mojego pierwszego pobicia minęło kilka lat, był piątek   wieczorem, było zimno, jak to w listopadzie. Pamiętam dobrze to wydarzenie bo razem z Agą skończyłyśmy zajęcia później niż zwykle, i przyjechałyśmy do domu na weekend. wtedy poprosiła mnie żebym przyszła do niej na noc. Miałam iść od razu i tylko zadzwonić do mamy... ale w końcu zdecydowałam się iść po kilka rzeczy. Gdybym tylko wiedziała co się stanie w życiu bym tam nie wróciła... - Z jej oczu poleciała nowa "dawka" łez.- Gdy weszłam do domu było jak zwykle dym papierosów i odór alkoholu. Usłyszałam że matka nie jest sama i pije z jakimś facetem i to tu właśnie się zaczęło całe piekło:
 - Gdzie ty się włóczyłaś co? Na górę natychmiast! - krzyknęła gdy ją tylko zobaczyła.
 - Byłam z Agnieszką. Idę do niej na noc wrócę jutro ok. południa.
 - Gdzie ty idziesz? Ty się ku*wo chyba pomyliłaś. Do pokoju już. Ja ci zapewnię rozrywkę - zaśmiała się i wtoczyła z powrotem do kuchni. Dziewczyna weszła na górę. Starała się być silna i nie płakać. Ale łzy leciały ciurkiem z jej oczu. Mimo że była juz pełnoletnia nie potrafiła się jej przeciwstawić. Do domu przyjeżdżała tylko na weekend, chciała spędzić z nią tylko te dwa dni Napisała szybko smsa do przyjaciółki że nie da rady przyjść i ją przeprasza. Wzięła prysznic i usiadła na łóżku rozczesując włosy. Zobaczyła że jej drzwi do pokoju się szybko otwierają i staje w nich pijany facet, znajomy jej matki. Ta tylko stanęła za nim, zarechotała i powiedziała dobrej zabawy.
Facet szybko do niej podszedł i zaczął dotykać. Było czuć paskudny odór alkoholu. Dziewczyna chciała się przeciwstawić wyrywała się ale wszystko na nic. Mimo że był pijany to i tak zbyt silny jak dla niej. Zaczęła krzyczeć:
- Pomocy mamooo.... błagam cię pomóż mi.... Mamoooo - krzyczała i płakała
- Nie drzyj się tak ku*wa... i nie wyrywaj - warknął facet. - Twoja mamuśka ma cię w dupie zapłaciła mi za ciebie i mam zamiar to wykorzystać - zaśmiał się ponownie dobierał do dziewczyny
Był tak obleśny że zbierało jej się na wymioty. wyrywała się, szarpała ale wszystko na nic. Z oczu cały czas leciały jej łzy. Nie mogła uwierzyć że jej matka dopuściła się tego. Biła, ok. ale nigdy coś takiego, Była już dawno pełno letnia a dalej nie mogła uwierzyć jaka jej matka potrafi być...
Facet zaczął ja całować, rozerwał jej koszulkę i spodenki, dziewczyna była już wykończona, ale kopnęła faceta i zaczęła uciekać. Nie zdążyła jednak nawet dobiec do drzwi bo złapał ją i uderzył z całej siły.
-I co ku*wa robisz co? Myślisz że mi uciekniesz? to się mylisz - warknął z całej siły jeszcze raz ją uderzył w twarz. Rzucił ją na łóżko. Nie miała siły się już bronić, poddała się.. bo nie miała siły, pozwoliła mu żeby zrobił z nią co chciał. Szybko ściągnął spodnie i trzymając jej ręce z całej siły w nią wszedł. Dziewczyna z bólu o mało co nie zemdlała, poczuła jak leci jej krew. Czuła się jakby ją ktoś rozrywał od środka, facet sapał coraz szybciej. Ania płakała, nie miała na nic innego siły. Nie rozumiała tylko jednego jak jej matka mogła zapłacić za gwałt na niej... na swojej córce.
Gdy facet skończył zaśmiał sie jeszcze i wytaczając z pokoju powiedział:
-wiesz co? jakbym wiedział że jesteś dziewicą to zapłacił bym twojej starej więcej.
Tak była dziewicą. Zasnęła wykończona płaczem i bólem.
Gdy obudziła się po czterech godzinach była wyczerpaną obolała i pobita. Szybko poszła wziąć prysznic, spakować się i uciec. Przyjaciółce napisała że jedzie do Niemczech i żeby do niej dojechała. Pojechała do szkoły, złożyła rezygnację i wyjechała do Niemczech.

Opowiadając historię dziewczyna była cały czas przytulona do brata, który trzymał ją bardzo bardzo mocno i tylko zaciskał pięści na kolejne słowa dziewczyny. Nikt nie mógł uwierzyć w słowa Ani.
-Kochana dlaczego nie przyjechałaś wtedy do mnie, czemu nie powiedziałaś ani mnie ani Sławkowi? - Pierwsza odezwała się Agnieszka gładząc dziewczynę po włosach.
-Właśnie... Nanuś.... przecież zawsze nam wszystko mówiłaś. Dlaczego powiedziałaś tego najgorszego? - Zapytał łagodnie Sławek spoglądając na dziewczynę która wstała z fotela i podeszła do okna.
-Nie wiem... Wstydziłam się za mnie, że nie dałam sobie z nim rady, że mu na to pozwoliłam, brzydziłam się swoim ciałem, zdawałam sobie sprawę że nic już tego nie cofnie a ja będę patrzeć na każdego faceta jak na wroga, jak na kogoś kto może mi zrobić krzywdę, za matkę, która... mnie sprzedała przecież!
Robert podszedł do dziewczyny i delikatnie przytulił do siebie szepcząc
- Aniu to nie ty powinnaś się wstydzić. Bardzo mi przykro i mam nadzieję że kiedyś o tym zapomnisz.
-Nie daruje tego matce, nie daruję jej tego, tak mi przykro siostrzyczko, tak bardzo mi przykro - wyszeptał jej brat i spuścił głowę, dziewczyna zauważyła, że z jego oczu płynął łzy.

2 miesiące później:..

Rozdział 4

To właśnie wtedy zaczęła się moja historia. Owszem już od dziecka musiałam się zmagać z matką alkoholiczką, ale to w wieku 16 lat moje życie zaczynało przypominać horror ze mną w roli głównej.
Wracałam do domu, ze szkoły, była godzina 16. Miałam złe przeczucia. Wiedziałam że mama będzie pijana jak zwykle. To dziwne, wiem że powinno mnie to już przestać boleć, ale było odwrotnie. Dokuczało mi to z roku na rok coraz bardziej. Kiedy byłam jeszcze młodsza zawsze się o nią bałam, przede wszystkim dlatego, że kiedyś może się jej coś stać, a teraz... było mi to już obojętne, wręcz modliłam się żeby moja męka się już skończyła. Weszłam do domu. Czułam alkohol i papierosy. Weszłam do kuchni. Siedziała z jakimś facetem i piła. Poszłam do siebie na górę. Godzinę później wpadła do mojego pokoju kompletnie zalana.
-Co ty tutaj tak siedzisz, wypierdalaj do sklepu dla mnie po piwo... już
-Mamo proszę cię uspokój się i idź spać – powiedziałam łagodnie, mimo że jej nienawidziłam to wiedziałam że jak będę jej pyskowała takim stanie będzie jeszcze gorzej
-Ty dz*wko! Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Rozumiesz szmato? Wypie*dalaj pod latarnię jak ci ze mną tu źle. Nadajesz się tam jak nikt inny. - krzyczała, a ja stałam i się wpatrywałam w jeden punkt na ścianie. Mimo że mówiła tak wiele razy, mimo że obiecywałam że będę silna i nie będę się już tym przejmować to mnie to tak cholernie bolało. Bo jak można tak mówić do własnego dziecka? Obiecałam sobie że moje dziecko nigdy nie przejdzie tego co ja przechodziłam i nigdy nie pozwolę żeby moje dziecko widziało mnie w takim stanie jak ja moją matkę. W tamtym momencie znienawidziłam alkohol.
Podeszła do mnie, uderzyła pięścią w twarz i... wyszła z pokoju jak gdyby nigdy nic. Z moich oczu lały się strumienie łez.
Położyłam się do łóżka cała rozdygotana i zasnęłam momentalnie.
Rano gdy się obudziłam i spojrzałam do lustra zobaczyłam że moje oko jest ciemne i całe spuchnięte. Nałożyłam podkład i puder na twarz, aby nic nie było widać. Nigdy nie musiałam używać podkładu bo mam ciemną karnację, dlatego też wszystkich zdziwił mój widok. Powiedziałam im że w nocy uderzyłam się o futrynę od drzwi gdy szłam do łazienki. Bo co miałam im powiedzieć? Byłam cały dzień przybita, płakałam. Nie wiedziałam, że najgorsze dopiero przede mną.....

Minął tydzień od imprezy u Mario, byłam kilka razy z moim bratem na treningu, ale nie chciałam za bardzo tam chodzić. Wiedziałam, że chłopcy obchodzą się ze mną jak z jajkiem, wszyscy pytali czy jest Ok. Hmmm to śmieszne, ale nikt się o mnie nie troszczył wcześniej, nie wiedziałam, że moje łzy robią na kimś wrażenie...
Ahhh przyjechała moja przyjaciółka. Mieszkam na razie z bratem, bo moja przyjaciółka zaproponowała Sławkowi, że na czas pobytu w Dortmundzie zamieszkał z nią.
Znali się już długo, byli „przyjaciółmi”- przynajmniej oni tak wszystkim mówili, dobrze wiedziałam, że ciągnie ich do siebie. Co mnie dziwi Sławek, jeszcze nie wypytywał mnie dlaczego tak szybko przyjechałam do Dortmundu...
A co do mnie i do Roberta, to dużo rozmawiamy, śmiejemy się, żartujemy, na najważniejsze.... ufam mu i jest dla mnie ważny, nie wiem co tak naprawdę nas łączy, ale czuje że mam w nim oparcie, to dla mnie naprawdę dużo.


Siedziałam z bratem w kuchni gdy nagle coś sobie przypomniałam:
-Braciszku ja nie wiem czy ty pamiętasz, ale minął tydzień, a my jeszcze nie byliśmy u taty w Berlinie.
-Tak, pamiętam, tylko nie mam kiedy tam jechać, cały czas treningi, przecież wiesz...
-Ejjj... a ty dziś nie masz przypadkiem dnia wolnego? - zapytałam po chwili
-No niby mam, ale chciałem odpocząć...
-Ty leniu... Zbieraj się jedziemy do taty – zawołałam i poszłam na górę
Po godzinie byliśmy na miejscu. Gdy podeszłam do drzwi poczułam obawę. Nie wiedziałam jak tata zareaguje na mój widok po takim czasie. Zadzwoniłam do drzwi. Zaraz potem stanął w nich mój tata i porwał mnie z ramiona
-Boże moje kochanie. Co ty tu robisz, opowiadaj, Kiedy przyjechałaś?-mówił jak najęty, ja się tylko zaśmiałam
-No pięknie, a ja to przepraszam tutaj tylko za szofera robię, czy jak, zero czułości, żona mnie opuściła i woli mamusię, siostra traktuję jak służącego i szofera, a ojciec nawet mnie nie zauważa. No co za rodzina. Czy tylko ja przejawiam jakieś uczucia do was? Ahhh ciężkie moje życie chociaż kumple z reprezentacji i klubu mnie szanują – Łukasz udał smutek i teatralnie otarł łzy.
-Synu ty mnie lepiej nie denerwuj mieszkasz godzinę drogi ode mnie a widzę cię raz na ruski rok.
-Ojej chodź mój ty szoferze kochany, tata okrzyczał to ja cię przytulę – zaśmiałam się o wtuliłam w brata
Rozmawialiśmy tak i śmialiśmy się gdy nagle padło pytanie:
-Córeczko, a wiesz że mama do mnie dzwoniła i pytała czy jesteś u mnie? No ja oczywiście powiedziałem że cię nie ma bo nie wiedziałem że przyjechałaś... ale zaraz zadzwonię i jej powiem, bo nie wiem dlaczego sama tego nie zrobiłaś...
Tata już brał telefon gdy krzyknęłam:
-Nieee... to znaczy tatuś ja chciałam sobie odpocząć... do mamy dzwoniłam, ale.. nie odbierała zadzwonię do niej potem, tylko proszę cię nie dzwoń ty.
Po godzinie czasu. Pożegnaliśmy się z tatą, wsiedliśmy do auta i Łukasz ruszył w stronę Dortmundu. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tata tak łagodnie mówił o mamie. Gdy rodzice się rozwodzili byłam mała, ale wiedziałam, że rozwodzą się dlatego że mama pije. Obiecała potem że przestanie... dla mnie, ale było coraz gorzej. Gdy tata przyłapał ją kilka razy jak pijana nie wróciła do domu na 2 dni i byłam sama w wieku 15 lat to zaczęła uważać. Mówiła że pije okazyjnie jak tata dzwonił to zawsze była trzeźwa bo wiedziała co może się stać.
Całą drogę byłam zamyślona nie wiedziałam co mam zrobić gdy mama zadzwoni drugi raz do taty, albo Łukasza.
Perspektywa Łukasza
Gdy wyszliśmy od taty, Ania robiła się smutna i przygnębiona. Tak strasznie nerwowo zareagowała na wieść o telefonie od matki. Wiem że mama piła, ale przecież nigdy nic się nie działo aż coś takiego strasznego. Muszę się dowiedzieć co się działo w domu pod czas naszej nieobecności.
Gdy dojechaliśmy do domu Ania dalej była nieobecna, pomyślałam że trzeba ją gdzieś wyciągnąć. Zadzwoniłem do Agnieszki:
-Aga słuchaj jest sprawa trzeba zorganizować jakiś wypad, moja siostra nie może siedzieć w domu, z nią się dzieje coś niedobrego. Wiem że wiesz o co chodzi i wiem też że mi nie powiesz ale trzeba coś zrobić bo już nie mogę patrzeć jak ona się męczy – wyrecytowałem szybko nie dając dziewczynie dojść do głosu.
-Ok ok, spokojnie -zaśmiała się dziewczyna – Będziemy ze Sławkiem za 1 h. weźmiemy Mario i Roberta, a ty powiedz Ani żeby ubrała sukienkę ode mnie, ona będzie wiedziała o co chodzi.
-Ok to czeekam.
Poszedłem do siostry na górę. Zapukałem i usłyszałam ciche „prosze” wszedłem do środka. Nana siedziała na parapecie z poduszką na kolanach i wpatrywała się we mnie. Widziałem że płakała,
-Siostrzyczko szykuj się idziemy na imprezkę do Insomni.
-Nie za bardzo mam ochotę... - próbowała się wywinąć
-Będzie Agnieszka , Sławek, Mario, Maths noo i... Robert – zaakcentowałem ostatnie imię. Zauważyłem że gdy moja siostra jest przy Lewym. Jest radosna, uśmiechnięta i często żartuję. Robert podobnie.
-Pfff no i co Robert, co Robert. Dobraa idź już zastanowię się
Haa mam ją gdy moja Ania mówi że się zastanowi to na pewno pójdzie. Zamknęła mi drzwi przed nosem. Chwilę później je otworzyłem znowu i powiedziałem:
-Aga powiedziała że masz założyć sukienkę od niej – i zamknąłem drzwi. Po 40 min. pojawili się Robert, Aga, Sławek i Mario
Zdziwiłem się że przyszli tak szybko, wpuściłem ich do środka, chwilę później na dół zeszła Nana... Była w szlafroku, włosy miała już wyprostowane ale znowu płakała, do cholery, co się dzieje z moją siostrą
-Ooo już jesteście? - zapytała zakrywając włosami oczy
-tak jesteśmy, ale dlaczego ty kochana nie jesteś gotowa?? - zapytała Aga ze zmartwieniem wpatrując się z Anię. Podeszła bliżej i zapytała czy wszystko w porządku. Ania uśmiechnęła się sztucznie pokiwała głową i poszła na górę.
-Widzicie tak jest cały czas. Gdy jest z wami to jest ok. ale... byliśmy dziś u taty. Gdy wspomniał że matka dzwoniła, to Ania aż zbladła. Nie wiem o co może chodzić. - Popatrzył na Sławka i Agę. Ci dwoję znowu odwrócili spojrzenia. Oboje wiedzieli, że Ania ich prosiła żeby nic nikomu nie mówić, że gdy będzie gotowa sama im powie, ale też im się coś nie podobało. Sławek wiele razy próbował rozmawiać z Anią, dlaczego tak szybko wyjechała z Polski. Dlaczego zaraz po ukończeniu licencjatu? Tylko Aga domyślała się co się dzieje.
Rozmawiali gdy nagle do Łukasza zadzwonił telefon:
-Słucham? - zapytał uciszając resztę
-Cześć Łukaszu. Powiedz mi jest u ciebie Anna?
-Cześć mamo... - nagle w drzwiach pojawiła się Ania i na moje słowa zbladła. Pokiwała przecząco szybko głową i w jej oczach znowu zabłysnęły łzy.
-...nie ma a dlaczego pytasz?- zapytałam ukratkiem spoglądając na siostrę. Usiadła koło Sławka a ten objął ją ramieniem i pocałował w głowę. Z drugiej strony stanęła Agnieszka delikatnie gładząc moją siostrę po ramieniu.
-A bo gdzieś zniknęła, tak miała studiować, uczyć się i jak zwykle wszystko zawali, no nic trudno u ojca też jej nie ma – powiedziała wyraźnie zła, wyczułem w jej głosie że jest pod wpływem alkoholu.
-Nie wiem mamo gdzie jest. Przepraszam cię ale nie mam teraz czasu.
-Pewnie druga Anka, wy nigdy nie macie czasu. A oboje idźcie do diabła. Tylko jak się u ciebie pojawi to powiedz jej żeby się mi na oczy nie pokazywała! – krzyknęła do telefonu i rozłączyła się.
Moja siostra stała przy oknie a łzy kapały z jej oczu. Sławek i Aga stali niedaleko i patrzyli na nią z współczuciem. Robert podszedł do Ani i mocno ją przytulił.
-Ciii... już dobrze. Pamiętaj że zawsze możesz na mnie... nas liczyć – wyszeptał jej do ucha na co moja siostra uśmiechnęła się blado i wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
Tylko Mario nie za bardzo wiedział co się dzieję. Moja mama mówiła na tylko głośno by wszyscy słyszeli, ale mówiła jednak po polsku. Podszedłem do siostry i Roberta „ przechwyciłem” ją w objęcia a ona rozpłakała się jak mała dziewczynka.
-Skarbie co się dzieję?
-Łukasz ja... już nie mogę....
-Skarbie opowiedz mi co się stało w Polsce...
-Ale ja... się boję – oderwała się ode mnie, zdjęła żakiet i usiadła na kanapie. Ja siadłem na fotelu naprzeciwko niej. Kolo niej usiedli Sławek i Aga. Mario stanął pod oknem wpatrując się w moją siostrę a Robert obok mnie na drugim fotelu.
-Nie masz czego. Wszyscy jesteśmy z tobą. - Popatrzyła na mnie i zaczęła swój monolog...
_____________________________________________________________________________
Cześć przepraszam że dodaje po tak długim okresie czasu. Mam nadzieję że wam się podoba:) Czekam na komentarze. Kolejny rozdział w Walentynki :) będzie bardziej romantycznie i kilka spraw się wyjaśni :)

Rozdział 3

Narracja pierwszoosobowa: Anna
Chłopak odwrócił się i ujrzałam...
-Sławek?? Mój Sławek?? - nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną stał mój kochany przyjaciel Sławek Peszko.
-Co ty tu... ale... jak... - pobiegłam do niego i bardzo mocno przytuliłam. On okręcił mnie dookoła własnej osi.
-Nana... jak ja za tobą tęskniłem Boże. Dowiedziałem się wczoraj wieczorem że przyjechałaś i że mam przyjechać. - popatrzył na mnie i ponownie mnie przytulił.
-Mam ci tyle do opowiedzenia – wyszeptałam mu do ucha. Z moich oczu poleciały łzy szczęścia. Gdy się od siebie oderwaliśmy usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Jak ja za nim tęskniłam. Był dla mnie jak drugi brat. Nic, nigdy więcej nas nie łączyło tylko przyjaźń. Rozumieliśmy się bez słów. Był dla mnie takim aniołem który się mną opiekował. Mogłam do niego zadzwonić o każdej porze i zawsze mnie wysłuchał.
Gdy rozejrzałam się po pokoju zobaczyłam jak Robert wpatruje się we mnie tak... smutno. Nie wiedziałam co się dzieje, miałam podejść i zapytać się ale stwierdziłam że nie będę nie grzeczna. Przecież to jego sprawa. Powróciłam do rozmowy ze Sławkiem. Gdy opowiadał mi o tym co się u niego zmieniło przez ten rok zasmuciło mnie tylko jedno.
-Sławek... a jak tam sprawy sercowe? - zapytałam nieśmiało. Peszkin nie miał szczęścia do kobiet. Albo rozstawali się z powodu ( jak on to mówił ) niezgodności charakterów, albo po prostu leciała na jego kasę.
-Nanuś co ci mam powiedzieć – westchnął ciężko – bez zmian. Nadal czekam na tą jedyną. No to może teraz opowiesz mi dlaczego tak nagle uciekłaś z Polski i nawet do mnie nie zadzwoniłaś i nie powiedziałaś – ahaaa... a ja się głupia łudziłam że nie zapyta, ale nie Sławek on zawsze mówił to co myśli i nie bawił się w „kotka i myszkę”
-Więc...- spuściłam wzrok
-Aniaaa... no wiesz co ja tu organizuję imprezkę a ty nawet ze mną nie zatańczysz? - podszedł do mnie Mario i dzięki Bogu uwolnił mnie chodź na chwilkę od pytań Sławka.
-Oczywiście, kochany komu jak komu ale tobie nie mogłabym odmówić.- uśmiechnęłam się przepraszająco do Sławka
-Nie dam się tak łatwo. Tą rozmową dokończymy czy ci się to podoba czy nie.
-Oczywiście – uśmiechnęłam się i poszłam za Mario.
Boże ile ten chłopak ma siły. Tańczyłam z nim chyba 4 piosenki, a muszę przyznać że był już w stanie upojenia. Poszłam do stolika aby móc odpocząć. Siedzieli tam Robert, Sławek, Kuba, kilku chłopaków z Borussii i mój brat.
-Aniu a tak właściwie to dlaczego ty nie pijesz- zapytał mnie Mats
-Kochany ktoś musi was odwieść do domu- zaśmiałam się. Sławek popatrzył na mnie uważnie

-Ale ja pytam dlaczego w ogóle nie pijesz. Łukasz nam wspominał, że w ogóle nie pijesz alkoholu.- No i mnie zatkało. Nie mogłam przecież im powiedzieć prawdy, dlaczego mam taki wstręt do alkoholu.

-Oj daj już spokój dziewczynie, to przecież dobrze że nie pije. Za to ty masz wypijesz za nią,- Moją skórę uratował jak zwykle Sławek.
Podczas rozmowy zobaczyłam, że gdzieś zniknął Robert. Rozejrzałam się po pokoju i zachciało mi się śmiać. Mario tańczył na stole przytulańca z Matsem, a Sławek wraz z moim bratem bawili się w DJ co im totalnie nie wychodziło. Postanowiłam wyjść na taras i zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdy wyszłam na zewnątrz zobaczyłam że na ławce przed oczkiem wodnym siedzi Robert. Postanowiłam podejść.
Narracja Roberta
Impreza nieźle się rozkręciła. Gdy poczułem że alkohol zaczyna mi szumieć w głowie wyszedłem na taras. Nie miałem w ogóle nastroju. Popsuł mi się gdy zobaczyłem Anię i Sławka. Myślałam że jest sama... ale cóż kolejna porażka. Z kumplem nie będę rywalizował. Gdy tak siedziałem i rozmyślałem usłyszałem
-Mogę się dosiąść? - i zobaczyłem Anię
-Tak jasne siadaj – uśmiechnąłem się do dziewczyny i zrobiłem jej miejsce.
-Wiesz... tak szybko zniknąłeś zastanawiałam się gdzie jesteś i dlaczego... jesteś taki smutny?
-A wiesz postanowiłem zaczerpnąć trochę powietrza... wieczory są chłodne. Proszę – i podałem jej swoją bluzę. Miałem nadzieję że zapomni o drugiej części pytania. Bo niby co miałem powiedzieć? Aniu wiesz cholernie mi się podobasz, ale niestety jesteś ze Sławkiem”? O nie...
-Dziękuję, ale tobie nie będzie zimno?
-Ja jestem zahartowany – zaśmiałem się
-Ale nie odpowiedziałeś dlaczego jesteś smutny
-Ehh... to nic po prostu gorszy dzień...
Naszą rozmowę przerwał Mario
-Oooo Gołąbeczki. Tuu jesteście chodźcie zagramy w butelkę
-Jasne już idziemy – odpowiedziała brunetka. Wzięła mnie za rękę uśmiechnęła się nieśmiało i weszliśmy do środka.
Narracja Ani
Gdy rozmawiałam z Robertem wiedziałam że coś jest nie tak. Powiedział że masz gorszy dzień więc nie chciałam brnąć w to dalej, ale wiedziałam że nie o to chodzi. Patrzył na mnie z takim smutkiem. Jak będzie chciał sam mi powie.
Gdy weszliśmy do środka roześmiałam się głośno. Połowa drużyny słodko spała. Kilku pod stołem, kilku na stole. Jeden z kumpli mojego brata nawet znalazł sobie miejsce w szafie. Widok był przekomiczny. Bardziej wytrwalsi (czyt. Sławek Łukasz i Mario i Mats chodź nie powiem w widocznym stanie upojenia) siedzieli już w kółku i czekali na nas.
-ooo no ile można na wass czekać.-zapytał z udawanym oburzeniem mój kochany braciszek
-ooo nie narzekaj bo zaraz zadzwonię do twojej żony, ona z chęcią z tobą porozmawia. Jak myślicie – tu zwróciłam się do pozostałych – będzie wniebowzięta rozmową z nawalonym w trzy dupy mężem?
-Ale Nanuś skarbie przecież ja tak tylko żartowałem – zaczął bronić się Łukasz – no to grajmy już
-Dobra to na pytania i wyzwania?-zaproponował Mario -no tak jak zwykle, ahhhaa ale teraz w naszym towarzystwie jest dziewczyna, dodatkowo moja siostra więc proszę uważać na te wyzwania – zaśmiał się Łukasz reszta mu tylko zawtórowała.
Najpierw zakręcił Łukasz i wypadło na Sławka
-To pytanie czy wyzwanie
-A niech będzie wyzwanie – wszyscy popatrzyli na niego szerokimi oczami – no co jak szaleć to szaleć.-zaśmiał się
-Dobrze masz napisać na Facebooku że odkryli u ciebie wrodzone ADHD i dodatkowo zastanawiasz się czy nie zmienić orientacji bo przy kobietach nie czujesz się spełniony – wyrecytował mój brat. Na niego w tą grę trzeba było strasznie uważać. Niektórzy sądzili że przed snem wymyśla wyzwania, nigdy nie miał z tym problemu.
-Ehhh... ale... to ja może poproszę pytanie?-uśmiechnął się błagalnie Sławek. Zapomniał że ma do czynienia z najlepszym w tą zabawę
-Ooo nie tak Łatwo Piszczu się nie wywiniesz. Przecież wiesz że przy Łukaszu nie można brać wyzwań – zaśmiał się Lewandowski.
Po 10 minutach napisał to co kazał mu mój brat. Dostał tyle odpowiedzi od fanek i FANÓW.... jak nigdy. Oczywiście potem to sprostował, na co damska część odetchnęła.
Kolejno Kręcił Sławek wypadło na Roberta
-Noo Lewusku kochany ty mój pytanie czy wyzwanie?
-A wyzwanie, bo ty nigdy nic trudnego, ani głupiego wymyślić nie umiesz – zaśmiał się ironicznie Robert.
-Ojj żebyś się nie zdziwił Sławek i popatrzył na mnie przebiegle, ja popatrzyłam na Roberta on na mnie i razem powiedzieliśmy NIE. Wszyscy się zaśmieli, razem z nimi.
-No więc masz tu oto tą piękną damę, która wygląda dziś zjawiskowo oczywiście... więc Robciu pocałuj naszą Anie przez powiedzmy nie długo... 20s, aha i z języczkiem.
-SŁAWEK czy ja nie mówiłem aby nie wymyślać durnych wyzwań dla mojej siostry?-Wow w mojej obronie postawił się Łukasz
-Łukasz ty się nie bulwersuj Ania widać nie ma nic przeciwo, a przecież my jej się nie karzemy rozbierać, tylko krótki pocałunek - powiedział i uśmiechnął się do mnie przy mile Mario
-Dzięki Mario żadnej pomocy z twojej strony, jeszcze ci się za to odwdzięczę. - Mario posłał mi buziaka w powietrzu. Uwielbiałam tego chłopka. Potrafił mnie zawsze doprowadzić do łez ze śmiechu i może dlatego nie potrafiłam długo być na niego zła.
-Dobra jak wyzwanie to wyzwanie ale ja nic nie zrobię bez zgody Ani- powiedział Lewy i popatrzył na mnie.
-Ależ Anulka nie ma nic przeciwko prawda aniołku?
-ja cię kiedyś Sławek wyaniołkuje – warknęłam w stronę pomocnika – no cóż jak wyzwanie to wyzwanie – powiedziałam, ale tak naprawdę czułam się jak nastolatka przed pierwszym pocałunkiem. Robert zbliżył się do mnie. Czułam jego gorący oddech na moich ustach i patrzył mi prosto w oczy, tak jakby czekał na pozwolenie. Założyłam mu ręce na szyi , a on przejechał dłonią po moim policzku i po chwili poczułam jego usta na moich. Całował mnie tak delikatnie i subtelnie, jakby bał się żeby mnie nie uszkodzić. Po chwili poczułam jego język na swoim podniebieniu. Zatraciłam się w tym pocałunku. Po chwili zorientowaliśmy się że chłopaki skończyli odliczać. Oderwaliśmy się od siebie i poczułam jak się rumienię. Robert był chłopakiem którego się nie bałam. Przeszłam wiele, ale wiedziała że jemu mogę zaufać... Uśmiechnęłam się nie śmiało, co on odwzajemnił i musnął delikatnie swoją dłonią, moją dłoń...
Kolejno kręcił Mats i wypało na mnie. Ooo nie, miałam dość wyzwań (chodź tamto miałam mimo wszystko przyjemnie to chyba nie byłabym w stanie pocałować kogoś innego) i dlatego wybrałam pytanie, czego szybko pożałowałam
-Więc Aniuuuu – zaczął nieźle już wstawiony – jesteś dziewicą?
Mnie zatkało, wszystkie bolesne wspomnienia, przed którymi uciekłam z Polski powróciły, poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Chyba wszyscy to już zauważyli. Łukasz patrzył na mnie z ogromną troską i strachem. Sławek ze współczuciem i zdziwieniem, zesztą tak jak Robert i Mario. Żaden z nich nie wiedział dlaczego tak zareagowałam.
-Niee - odpowiedziałam gorzko, drżącym głosem – przepraszam na chwile – i wyszłam. Nikt nie wiedział co się stało, domyślał się tylko Sławek ale nawet on nie chciał naciskać.
Stałam na dworze i raz po raz z moich oczu wydobywały się łzy, po chwili poczułam coś ciepłego na ramionach. Odwróciłam się, stał za mną Robert, a za nim wszyscy pozostali.
-Przepraszam nie powieniem pytać- odezwał się Math
-Nie masz za co mnie przepraszać. To przecież tylko zabawa.
-Ania co się dzieje? - zapytał mój brat po polsku– martwię się o ciebie
-Obiecuje że jak tylko dam radę i zbiorę się w sobie to ci opowiem- dodałam ciszej
-No ale teraz zbierać się jesteśmy już chyba wszyscy zmęczeni po odwożę was do domu. - uśmiechnęłam się aby rozluźnić atmosferę. Nie chciałam być teraz tematem plotek całej Borussii.
-Jasne, tylko jak my ich pozbieramy. Nie będziemy przecież przerywać Sebastianowi poszukiwać NARNII w mojej szafie – powiedział Mario po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem na widok kapitana stojącego w szafie, walącego o tylną ze ścian i krzyczącego cos o Narni.
Po 20 minutach jechaliśmy już do domu tzn. Odwiozłam już Sławka i Matsa. Po drodze był dom Łukasza więc jego również najpierw odwiozłam.
-Łukasz idz już do domu ja odwiozę Roberta i zaraz wracam – zwróciłam się do brata
-Ok... ejjj siostrzyczko ale wracaj szybko.
-Dobrze idź już spać bo nie wiem jak jutro wstaniesz na trening zresztą wy wszyscy.
I odjechaliśmy. W samochodzie panowała cisza. Gdy podjechaliśmy pod Dom Roberta zapytał
-Jak się dziś bawiłaś?
-Hmmm było naprawdę świetnie, nie pamiętam już kiedy tyle się śmiałam.
-Jaaa... chciałem cię przeprosić za ten ... pocałunek – powiedzial i odwrócił wzrok
-Robert nie masz za co byłoo... naprawdę przyjemnie. Ale teraz już idz bo się nie wyśpisz
-Dobra zmykam , ahaaa i wiesz że jakbyś chciała porozmawiać to zawsze możesz przyjść??
-Wiem i dziękuję, ale ja chyba naprawdę nie jestem jeszcze gotowa.
Pocałował mnie w policzek i wszedł do domu. Gdy wróciłam do domu Łukasz już spał. Wykąpałam się, położyłam do łóżka i powróciłam myślami do przeszłości:

5 lat wcześniej...

Rozdział 2

Gdy dojechali do domu Ania zapytała
- Łukasz a gdzie jest moja ukochana bratowa i moja chrześnica?
- Aaa to nie mówiłem ci? Ewa wyjechała do swojej matki na tydzień bo gorzej się czuła, ale jak do niej zadzwonię i powiem że jesteś to przyleci jak na skrzydłach - odpowiedział Łukasz. cały uszczęśliwiony możliwością wcześniejszego powrotu żony do domu. Już miał brać telefon gdy siostra zawołała
- Ooo nie nie nie kochany... nigdzie nie dzwoń dobrze wiem jak nie znosisz swojej teściowej - zaśmiała się dziewczyna- ale jeżeli naprawdę jej mama jest chora to tam Ewa przyda się bardziej niż tutaj tobie.
-Taa jasne chora... Znowu to babsko odciąga Ewkę ode mnie, wiesz jak się nad tym zastanowić to te wszystkie dowcipy o teściowych są wręcz rewelacyjne, ostatnio nawet przeczytałem w gazecie jeden? Słuchaj przychodzi zięć do teściowej i mówi...
- Stop - nagle Ania mu przerwała, wiedziała że zaraz opowie jeden z tych żenujących kawałów o teściowych. Wiedziała że jej brat i mama jego żony nie znoszą się, nikt nie wie dlaczego ,ale podobno dlatego że Łukasz jest piłkarzem, a matka Ewy miała kiedyś romans z  piłkarzem który ją rzucił. Od stąd wzięła się nienawiść Teściowej Łukasza do niego - nie mam ochoty słuchać już twoich durnych dowcipów. - dokończyła zła -  Powiedz mi lepiej gdzie mam zostawić rzeczy i przygotować się.
- No już cię prowadzę - odparł zniesmaczony chłopak.
Gdy Ania została w pokoju sama położyła się i zamknęła na chwilkę oczy. To że była teraz w Niemczech u brata było dla niej czymś wyjątkowym. Jedyne za czym zatęskniła była Agnieszka. Dziewczyna zerwała się na równe nogi. Przypomniała sobie że miała do niej zadzwonić. Szybko chwyciła za telefon i wybrała numer do przyjaciółki. Jak zdążyła się zorientować miała już połączenia nieodebrane, właśnie od blondynki. Wiedziała że dostanie się jej porządny ochrzan za to że nie odbiera jej telefonów. Usiadła na łóżku i czekała na to aż jej przyjaciółka odbierze.
 ~ Do cholery jasnej. Co ty sobie wyobrażasz, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jak ja się o ciebie piekielnie martwiłam, czy jak byłaś mała to ci cegłę na głowę zrzucili czy jak? - wykrzyknęła gdy tylko podniosła słuchawkę, ale była na to przygotowana. Gdy wkurzyło się jej przyjaciółkę to jak to się mówi bez kija... ba... bez łopaty nie podchodź.
- Jejku kochana strasznie cię przepraszam, ale pojechałam do Łukasza na stadion, a wiesz jak to u nich jest. - odpowiedziała skruszona.
 ~ No dobrze już dobrze przecież wiesz, że nie potrafię się długo na ciebie gniewać. - I już widziała przed oczami jej uśmiechniętą  buzie. - No ale mów poznałaś już kogoś fajnego – oczywiście dziewczyna musiała o to zapytać. Ania od kąd pamięta, to Agnieszka ją swatała. Sama miała duże powodzenie u chłopaków I chciała aby jej przyjaciółka też sobie kogoś znalazła. Ania zawsze była śliczną dziewczyną, ale nie uganiała się za chłopakami, nie chodziła na domówki, dyskoteki i imprezy. Po pierwsze nie miała na to ochoty, a po drugie matka jej zabraniała.
-Skarbie, ile razy mam ci powtarzać, że ja tu przyjechałam do brata i na studia a nie chłopaka szukać. Od tego zawsze byłaś ty. Kurde dziś u Maria jakaś impreza. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała żebyś tu była, tam będą chyba sami faceci.- nie chciała jej wspominać przez telefon, że poznała jednego wspaniałego, bruneta o przepięknych oczach o dziewczyna nie dałaby jej żyć.
-Ehhh... jak sami faceci to też żałuje że mnie tam, nie ma, ale nie martw się, za niedługo do ciebie dojadę jeszcze może 3 - 4 dni, i... jeszcze jedno wiedziałam że chłopcy zorganizują jakąś imprezę i dlatego w torbie czeka na ciebie specjalny prezent. Jutro masz do mnie zadzwonić i powiedzieć jak było, ale teraz kończę bo jak zobaczysz mój prezent będziesz tak zachwycona że z krzesła spadniesz. Pa buziaki, kocham cię - i szybko się rozłączyła.
Ania znała gust swojej przyjaciółki i wiedziała że będzie to coś bardzo wyzywającego. Odłożyła telefon i poszła pod prysznic. Postanowiła że nie ma ochoty na nie potrzebne nerwy oglądając prezent od przyjaciółki.
Po 30 minutach wyszła z łazienki w bieliźnie i szlafroku. Podeszła do walizki i ją otworzyła. Wyjęła wszystkie ubrania i ułożyła na półce. Na dole leżało czarne, eleganckie pudełko gdy zajrzała do środka znalazła pożądaną rzecz. Była to czarna krótka sukienka. Dziewczyna z ciekawości ją założyła wyglądała tak:

http://userserve-ak.last.fm/serve/_/40737855/Maite+Perroni+002.png

Gdy się zobaczyła wybuchła śmiechem, owszem wyglądała bardzo ładnie, nawet jej się podobało chociaż nie lubiła takich rzeczy, ale była pewna że nie jest to kreacja na imprezę gdzie będzie ok.. 15 mężczyzn. Otworzyła drugą walizkę i wyjęła z niej czarną bluzkę, legginsy i czarne szpilki i baleriny.  Ubrała się, ułożyła włosy nałożyła troszkę podkładu, nie była zwolenniczką tapet ale odrobina zawsze dodawała jej uroku, pomalowała rzęsy, dół przejechała delikatnie kredką, ale podkreślić jej ciemne oczy i przejechała usta błyszczykiem zwykle się tak nie malowała, ale impreza to impreza. Teraz zostało jej się tylko zastanowić jakie buty założyć. Gdyby założyła szpilki wyglądała by bardziej elegancko, ale w towarzystwie tylu mężczyzn z parkietu nie będzie z chodziła więc założyła baleriny. Efekt końcowy był taki:

http://spd.fotolog.com/photo/29/0/41/believerbd/1214394933914_f.jpg

Gdy zeszła na dół brat już na nią czekał.
-No no no siostrzyczko ślicznie wyglądasz. Zobaczysz chłopakom to normalnie oczy z orbit wyjdą, a z parkietu to dziś nie będziesz z chodzić. - Łukasz komplementował brunetkę.
-Dobra dobra ty już mi się nie podlizuj tylko mów co chcesz
-No nic siostrzyczko, czy to nie można już nic miłego powiedzieć ślicznej dziewczynie, biorąc pod uwagę że jest to rodzina? - Zapytał z udawanym zdziwieniem.
-Można i dziękuję, ale wyduś z siebie wreszcie co chciałeś bo zaraz się spóźnimy
-No jak ty mnie dobrze znasz - uśmiechnął się - wiem że nie lubisz alkoholu i go nie pijesz… czyli..
-Dobra Łukasz poodwożę twoich kumpli do domu
-Jej… ty jesteś wręcz nieoceniona, ale mówiąc że wyglądasz pięknie mówiłem szczerze. Kurde ale się chłopaki zdziwią, a Mario to cię chyba na rękach będzie nosił bo u nas tradycja że zawsze gospodarz odwozi.
-Ty się nie bój, ty już mi się za to odwdzięczysz
- O nie…. - i wyszli z domu
Podjeżdżając pod dom zobaczyli że wszyscy już są. Miała cichą nadzieję że zobaczy Roberta. Spodobał się jej i coś ją do niego ciągnęło. Miał takie śliczne niebieskie tęczówki. Zaintrygował ją. Wysiedli z auta i weszli do domu, kierując się do salonu, nagle chłopak się zatrzymał i powiedział:
-Miała być niespodzianka i będzie, zamknij oczy
-Łukasz miałam ci tego nie mówić ale sam się prosisz. Ja się czasem zastanawiam czy cię nie podmienili. PO CO MAM ZAMYKĄĆ OCZY - wybuchnęła
-Ooojj widzę że nie masz dziś humorku, ale to nic moja niespodzianka ci tylko go poprawi - powiedział ignorując pierwsza część wypowiedzi
-Ta chyba bardziej popsuje. -  Zamknęła oczy i poszła do salonu trzymając się kurczowo brata.
-Już możesz otworzyć.
Gdy otworzyła oczy zobaczyła jakiegoś chłopaka odwróconego tyłem i prawie całą drużynę Borussii. Popatrzyła na brata jak na Ufo:
-I co twoją niespodzianką jest twoja drużyna? No to muszę cię zawieść ale ci się nie udała i nie poprawiło mi to humoru.- cała drużyna na nich spojrzała i chłopak który stał do niej tyłem się odwrócił. Gdy go zobaczyła nie mogła uwierzyć własnym oczom…

Rozdział 1

-Boże, Ania? Moja Nana? - w moją stronę biegł co sił w nogach mój najukochańszy braciszek. Poczuła nagle że traci grunt pod nogami i Łukasz okręca mnie dokoła siebie.
-Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej że przyjeżdżasz... dlaczego nie zadzwoniłaś... przecież wyjechałbym po ciebie na lotnisko... - w jego oczach zobaczyła wielką radość, ale i rozczarowanie faktem że nie dała mu znać o tym że przyjeżdża do Niemiec. Nagle za plecami usłyszeli gwizdy oraz dialogi:
-... Te Łukasz a ty przypadkiem nie masz żony? - Gdy się odwróciła ujrzała że wszyscy się na nich patrzą. Połowa drużyny ją znała i tylko pomachali serdecznie, ale z drugą połową nie miała okazji się poznać.
W tamtym momencie znowu zobaczyła Lewandowskiego. Ich spojrzenia się spotkały
"Boże jakie on ma śliczne oczy"- pomyślała i szybko odwróciła wzrok. Jej rozmyślenia znowu przerwał Łukasz:
-No śmieszne chłopaki, bardzo śmieszne... Pozwólcie że wam kogoś przedstawię. Wiem że połowa z was już ją zna ale nie wszyscy. To moja młodsza siostrzyczka Ania, ale mówcie do Niej Nana jeśli chcecie.- wszystkie pary oczu zwróciły się na dziewczynę. Każdy podszedł do niej i się przedstawił.
- Ania... matko jak ja cię dawno nie widziałem, jak ty wypiękniałaś i...- nagle przerwała mu dziewczyna
-Oj Kubuś ty mnie już nie bajeruj, wiem o co ci chodzi i... tak przywiozłam ci z Polski, aż 4 opakowania krówek, ale muszę przyznać że też się za tobą bardzo stęskniłam no i oczywiście za szarlotką twojej kochanej małżonki - Ania zaśmiała się do Błaszczykowskiego i dodała szeptem - słodkości dostaniesz po treningu.
Niektórzy już leżeli ze śmiechu na murawie. Ta dwójka dogadywała się znakomicie. Oboje mieli świetne poczucie humoru. Potrafili rozśmieszyć każdego. Na dodatek Kuba był okropnym łasuchem i Ania co 2 tygodnie wysyłała mu z Polski krówki bo on uważał że nigdzie nie ma takich jak u nas.
 Gdy nadeszła kolej na Roberta Ania ujrzała w jego oczach smutek i przygnębienie, mimo to uśmiechnęła się do niego nieśmiało, ten odwzajemnił uśmiech i powiedział po Polsku:
- No proszę, zaraz zacznę się w tych Niemczech jak w Polsce czuć. Coraz więcej Polaków... Tak w ogóle Robert Lewandowski jestem.
- Tak mam to samo uczucie, w samej Borussii już 3 osoby z Polski nie licząc, innych zespołów... Miło mi Anna Piotrkowska - powiedziała dziewczyna rumieniąc się delikatnie.
Naglę usłyszała od jednego z kolegów brata:
-... hmmm co prawda nie zrozumiałem sensu zdania bo wy oczywiście musicie posługiwać się tym swoim Polskim - zaśmiał się chłopak - ale zrozumiałem nazwisko... Piotrkowska? Dlaczego nie macie tak samo na nazwisko?
- Bo ja mam nazwisko po ojcu a Anka po matce -  odpowiedział z uśmiechem Łukasz.
Dziewczynę na samo wspomnienie o matce przeszły dreszcze i posmutniała. Co od razu zauważył jej brat.
- Siostrzyczko co się dzieje, co się stało że przyjechałaś, przecież wiem że chciałaś studiować w Polsce - zapytał szeptem po Polsku.
- Łukasz proszę cię wytłumaczę ci to kiedy indziej, zresztą - dodała głośniej również w ojczystym języku -  co się miało stać, to brata nie można już odwiedzić i klimatu zmienić. - zaśmiała się sztucznie - razem z Agą zamieszkamy w Dortmundzie tylko że ona dojedzie bo miała jeszcze jakieś sprawy w Polsce, aaa.. chciałabym dziś tatę odwiedzić, zawieziesz mnie? - zapytała szybko.
Niespodziewanie usłyszała zdenerwowany głos :
- Czy wy możecie przejść już na normalny język? Nie dość że trudno się wymawia ten wasz Polski to od samego słuchania uszy więdną... - powiedział jeden z piłkarzy.
- Ekhemm... to nie słuchaj Polski to bardzo piękny język i mi nie przeszkadza że rozmaiawiają w tym języku -  zaśmiał się Błaszczykowski -... ale rzeczywiście przejdźcie na niemiecki i opowiedz jej o dzisiejszej imprezie.
-Ahhh... no tak. To robimy dziś imprezkę i ty musisz być, bo chociaż nie wiedzieliśmy że przyjedziesz to mimo wszystko czeka cię dziś bardzo miła niespodzianka na niej...
-... No dobra, ale wiesz że ja muszę odwiedzić jeszcze kilka miast i NASZYCH znajomych, których ty już pewnie nie widziałeś od kilku miesięcy, a mieszkacie w jednym kraju. - przerwała mu siostra.
Naglę wszyscy usłyszeli z oddali:
-... A co tu się dzieję... O matko Anna? a co ty tu dziecko robisz?
- Dzień dobry panie trenerze. A.. no chciałam zrobić bratu niespodziankę i mi się chyba to udało.-  zaśmiała się dziewczyna witając się z trenerem krótkim uściskiem.
- No udało, udało - zaśmiał się -  dobra chłopaki na dziś koniec, do szatani.
I wszyscy pobiegli. Nana idąc powoli w stronę tunelu zobaczyła Roberta. Szedł z boku nie żartując z nikim. Zastanawiała się dlaczego tak się zachowuje. Nie chciała się pytać, ba nie miała nawet takiego zamiaru. Sama też nie lubiła gdy ktoś pytał ją o życie prywatne.
15 minut później wszyscy wyszli z szatni, rozbawieni, co ją zaskoczyło nawet Lewandowski, żartował z jej bratem i Kubą. Gdy mu się przyglądała musiała przyznać że był bardzo przystojny i podobał się jej... szybko zreflektowała się, wiedziała że nie ma ochoty teraz na żadne związki, najpierw musi poukładać swoje sprawy prywatne.
- Maleńka to robimy tak jedziemy do nas do domu, bo domyślam się że jak nie ma Agi to śpisz u nas - uśmiechnął się jej brat - a następnie jedziemy do Goetza na imprezkę
- Ooo Mario dziś ty organizujesz? - zaśmiała się Ania.
-No niestety kochana, dziś moja kolej, chodź nie uśmiecha mi się jutro sprzątanie po nich. - zawtórował jej chłopak pokazując na chłopaków.
Mario to dobry kumpel jej brata chodź dużo młodszy. Od niej młodszy o 3 lata ale dogadywali się świetnie.
- Dobra chłopaki do zobaczenia za hmmm... 2 godziny - pożegnali się i odjechali do domu.
Robert nie mógł przestać myśleć o ślicznej brunetce. Widział w jej oczach coś na rodzaj... smutku, rozgoryczenia, gdy Łukasz mówił o matce. Postanowił pójść pod prysznic i przygotować się do imprezy u Mario. Próbował zająć ręce byle czym, byle tylko nie myśleć o sprawie która mu sprawiała tak wielki ból...
Tymczasem u Ani i Łukasza...

Prolog

22 czerwca 2011
22 letnia brunetka siedziała w pociągu patrząc jak zmienia się krajobraz za oknem. Była zamyślona, ale nie była jakoś szczególnie smutna. Po tylu latach życia z matką w Polsce, wyrwała się z tego wszystkiego. Najpierw 6 lat podstawówki, potem 3 lata gimnazjum i liceum, a następnie 3 letnie studia licencjackie psychologiczne. Przez te wszystkie lata uczyła się dobrze. W liceum i gimnazjum nie miała samych piątek ale bardzo się starała. Zawsze chciała iść na studia policyjne do Szczytna albo psychologię. Wybrała to drugie. Obroniła licencjat i wyjechała. Nie miała siły mieszkać dłużej z matką... Postawiła sobie cel że wyjedzie do Niemiec do swojego brata i tam skończy magistra.
Gdy miała 8 lat a jej brat 12 ich rodzice wzięli rozwód. Wtedy nie rozumiała dlaczego, miała rodzinę, a nagle jej nie ma. Jednak szybko zrozumiała dlaczego tak się stało... Podczas rozprawy jej ojciec starał się odzyskać oboje dzieci. Jednak sąd zadecydował inaczej. Jej ukochany brat trafił do jej taty, a ona została z matką.
Przez pierwsze kilka lat ojciec bardzo interesował się nią. Jednak jej matce to nie odpowiadało. Zabroniła mu jakiegokolwiek kontaktu z nią.
WYJECHALI!
Jej ukochany braciszek i tata wyjechali, przeprowadzili się na drugi koniec kraju, miała z nim tylko kontakt telefoniczny i raz do roku na święta przyjeżdżali i wręczali jej prezent osobiście. To co przechodziła z matką wiedziała tylko ona i 2 inne osoby. Brat i ojciec domyślali się czegoś, ale o niczym dokładnie nie mieli pojęcia.
Gdy skończyła 14 lat miała już coraz częstszy kontakt z ojcem i bratem. Jej brat był piłkarzem. Poznał ją ze swoim przyjacielem Sławkiem. I to on, stał się powiernikiem jej tajemnic. Traktowała go jak drugiego brata.
Drugą osobą która o wszystkim wiedziała była jej przyjaciółka Agnieszka. Wspierała ją zawsze.
Gdy myślała że będzie już dobrze, że matka się zmieniła, wszystko wróciło, ze zdwojoną siłą...
Z rozmyśleń wyrwał ją komunikat że zbliża się do stacji na której ma wysiada czyli Dortmundu.
Miała jechać ze swoją przyjaciółką jednak ona miała jeszcze jakieś sprawy do załatwienia i dojedzie do niej za kilka dni. To właśnie z Agnieszką będzie mieszkała w Niemczech. Teraz zatrzyma się u taty albo brata. Z obojgiem miała świetny kontakt. Najbardziej cieszyła się że zobaczy się ze swoim przyjacielem Sławkiem, jest również piłkarzem, nie wiedziała się z nim od ok. roku.
Gdy wysiadła z pociągu postanowiła od razu udać się na stadion do brata, który grał w Borussii Dortmund. Chciała mu zrobić niespodziankę. Nikt nie wiedział że przyjeżdża. Podjechała pod stadion, podziękowała i zapłaciła taksówkarzowi i stanęła przed wielkim obiektem.
W pewnym momencie zobaczyła starszego pana siedzącego w budce przed wejściem. Cieszyła się z tego że uczyła się niemieckiego w szkole. Znała ten język perfekcyjnie, zresztą tak jak angielski.
-Dzień dobry, czego panienka tutaj szuka?-zapytał z uśmiechem starszy pan.
-Dzień dobry. Nazywam się Anna Piotrkowska i jestem siostrą....
-Ahh... tak to pani. Pamiętam panienkę, była pani tu w tamtym roku, pani brat uprzedził mnie że gdyby panienka kiedyś przyjechała to mam wpuścić.
-Ooo to bardzo miło z jego strony - uśmiechnęła się dziewczyna - dziękuję panu bardzo, aa i proszę mi mówić po imieniu, Ania jestem.
-Dobrze Aniu, szczerze mówiąc to rzadko dziewczyny przychodzące na stadion są takie miłe - zaśmiał się staruszek - Idź dziecko prosto i dojdziesz na płytę boiska
-Dziękuję panu bardzo, do zobaczenia!
Szła cały czas prosto i weszła na ogromny stadion. Rozejrzała się wokół i zobaczyła że piłkarze leżą ta murawie śmiejąc się z czegoś panicznie. Zobaczyła swojego brata siedzącego koło jakiegoś bruneta. Zobaczyła na jego placach napis Lewandowski.
"Hmm czyżby też polak?"
- pomyślała
Nagle oczy bruneta zwróciły się w jej stronę, zresztą tak jak oczy całej drużyny i usłyszała:
-Boże, Ania? Moja Nana?...